159. Historia Charliego i powrót do rzeczywistości

818 34 12
                                    

Powietrze było ciepłe, wręcz upalne. Deszczowa pora sprzed wyjazdu Potterów na Seszele znikła i teraz można było cieszyć się słońcem i wysokimi temperaturami. 

Na drodze prowadzącej do wioski Ottery St Catchpole rozległo się ciche pyknięcie aportacji i przed furtką prowadzącą do Nory pojawiła się Ginny z Jamesem śpiącym w wózeczku. Przechodząc przez podwórko dostrzegła Stevena, który kręcił się po ogrodzie i, jak zauważyła zaskoczona, zajmował się odgnomianiem ogrodu. Pomachała mu na powitanie, chcąc go zapytać, dlaczego to robi i gdzie jest Charlie, ale on akurat chwycił jakiegoś gnoma i przerzucił go poza żywopłot. Ruszyła więc w stronę rodzinnego domu z postanowieniem, że porozmawia sobie z domownikami o traktowaniu gości. 

Zapukała do drzwi i weszła do kuchni, w której aktualnie nikogo nie było. Spod pokrywek garnków buchała jednak para, a w piekarniku widać było potrawkę z kurczaka. Gdzie jest jej matka?, przemknęło jej przez głowę. Ustawiła wózek przy oknie i podeszła do stołu. Wtedy zagadka sama się rozwiązała. Z salonu wyszła Molly Weasley, która w ręku trzymała kubek z herbatą, a za nią stał Charlie, który się lekko uśmiechał, lecz gdy zobaczył siostrę uśmiech zniknął z jego twarzy.

- Ginny, kochanie – zawołała radośnie Molly, podchodząc do niej. Odstawiła kubek na blat i uściskała córkę. – Co się stało, że przyszłaś do nas dzień po przyjeździe? Nie powinnaś odpoczywać? – zalała córkę pytaniami.

- Wystarczająco dobrze odpoczęłam na wakacjach, a w domu się nudziłam – odpowiedziała Ginny i spojrzała w oczy Charliego.

Ten bąknął ciche „Cześć Ginny” i zmarszczył brwi, jakby bał się, że ta zaraz powie o nim prawdę. Wyminął obie kobiety i podszedł do drzwi.

- To ja pójdę do Stevena. Pewnie chcecie...

- Charlie, zaczekaj! – zawołała Ginny. – Tak właściwie to przyszłam do ciebie.

Charlie odwrócił się i spojrzał zaskoczony na siostrę. W międzyczasie pani Weasley podeszła do wózka, w którym spał jej wnuk. Zdjęła mu ostrożnie czapeczkę z głowy i odsunęła kocyk, którym był przykryty. 

- Kiedy powinien się obudzić? – Podniosła głowę, spoglądając na córkę.

- Niedługo. Myślę, że za mniej niż pół godziny – odparła Ginny.

- To wy sobie porozmawiajcie, a ja zaopiekuję się tym śpiącym brzdącem. 

- Dziękuję, mamo – powiedziała Ginny i pocałowała matkę w policzek, po czym złapała brata za rękę i pociągnęła go do salonu.

Charlie podprowadził ją do kanapy i pomógł jej usiąść. Ginny odetchnęła, gdy podłożył jej poduszkę pod plecy.

- To o czym chciałaś ze mną rozmawiać? – zapytał Charlie. 

- Raczej, o kim – zauważyła. – Domyślam się, że nie powiedziałeś jeszcze mamie...

- Nie! – wykrzyknął i szybko zerknął w stronę kuchni. – Jeszcze nie – powiedział już ciszej. – Czekam na odpowiedni moment.

- Wiesz, że Steven nie będzie czekał w nieskończoność?

- Wiem – syknął i poderwał się z miejsca. 

Podszedł do okna i wyjrzał na podwórko. Uśmiechnął się, gdy zobaczył Stevena. Ginny też wstała i stanęła za nim. Objęła brata, a on przygarnął ją do siebie.

- Wiesz, że jak patrzysz na niego, to cały promieniejesz? Ostatni raz tak wyglądałeś, gdy przed laty wyjeżdżałeś do Rumunii i opowiadałeś mi o mieszkających tam smokach.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz