157. Tajemnicze spotkanie na krańcu świata

971 33 5
                                    

Panujący wokół upał nie pozwalał Ginny odetchnąć, nie mówiąc o śnie. Zacisnęła powieki, chroniąc się przed natarczywym światłem, wpadającym przez okno i przekręciła się na bok. Ze zdziwieniem stwierdziła, że obok niej nie ma Harry'ego. Podniosła się na łokciach, wsłuchując się w odgłosy domku. Wszędzie panowała cisza. Wstała, nakładając na siebie cieniutki szlafroczek i zajrzała do łóżeczka. Jamesa w nim nie było. Doskoczyła z powrotem do łóżka, zgarnęła różdżkę z nocnej szafki i wybiegła do saloniku. Zatrzymała się na progu, zaskoczona.

James siedział przypięty na krzesełku i podskakiwał z radości, klaskając swoimi małymi łapkami, gdy Harry stukał drewnianą łyżką w kilka garnków rozstawionych na stole. Wokół roztaczał się wspaniały zapach smażonych jajek na bekonie.

Starając się, by Harry nie zauważył jej ruchu, schowała różdżkę pod szlafrok i podeszła bliżej.

- Co tu się dzieje? – zapytała z uśmiechem.

James wykręcił się całym ciałkiem w jej stronę, prawie przewracając krzesełko, i gdyby nie natychmiastowa reakcja Harry'ego, maluch wylądowałby razem z siedziskiem na podłodze.

- Hopla! – zawołał Harry, machając różdżką i stawiając krzesełko w pionie. – Robimy dla ciebie śniadanie.

Ginny usiadła na drewnianym krześle obok Jamesa. Dotknęła jego brzuszka, by sprawdzić zapięcia, podczas gdy Harry odwrócił się do kuchenki, przywołał dwa talerze i rozłożył na nie jajecznicę. Postawił talerze na stole i zajął się przygotowaniem tostów.

- Śniadanie? Grając na garnkach?

- No cóż... – mruknął, stawiając przed nią talerz z grzankami i siadając naprzeciwko – trzeba było czymś zająć tego szkraba – wskazał widelcem na roześmianego Jamesa, który po każdym słowie taty machał rączkami i nóżkami. – Ty akurat trafiłaś na moją wersję, ale to Jim głównie grał.

- Dlaczego tego nie słyszałam?

- Muffliato i zaklęcia wyciszające – wyjaśnił. – Chciałem dać ci możliwość trochę pospać. Wiem, że nie miałaś ostatnio szansy...

- A ty? Przecież ty też ostatnio nie spałeś za wiele.

Harry machnął ręką.

- Ja muszę być zawsze na służbie – stwierdził.

- Nie przez ten tydzień – warknęła. – Proszę, zapomnijmy o tym wszystkim – szepnęła cichutko.

Harry poderwał się z miejsca, obszedł stół i ukucnął przed nią. Położył dłoń na jej policzku, a ona wtuliła w nią twarz.

- O niczym innym nie marzę – szepnął.

Nad ich głowami potoczył się hałas, gdy Jim znowu zaczął grać na garnkach. Oboje poderwali się z miejsc.

- No i masz – jęknęła Ginny. – Nie trzeba była go uczyć, do czego może to wszystko służyć.

- Rośnie nam mały perkusista. – Harry zaśmiał się, odpinając Jamesa od krzesełka i biorąc go w ramiona. – Zaczekamy na ciebie na plaży.

Gdy kilka minut później Ginny wyszła na zewnątrz, usłyszała z daleka piski i śmiechy Jamesa. Harry stał po kolana w wodzie i pochylony trzymał małego pod paszkami, podrzucając do góry, za każdym razem, gdy napływała fala. Jego biała koszula była rozpięta, a wiatr rozchylał ją na boki, ukazując wyrzeźbione mięśnie brzucha nad luźnym paskiem bokserek. Trening aurorski zrobił swoje.

Poprawiła włosy wpadające jej do oczu i osłoniła twarz dłonią. Zeszła na gorący piasek, który parzył ją w stopy, i podeszła do brzegu, by ochłodzić je w wodzie. Uśmiechnęła się, gdy na mokrym piasku zobaczyła odciśnięte dwie duże stopy Harry'ego, a między nimi malutkie stópki Jamesa. Pewnie Harry musiał się trochę natrudzić, by to zrobić, przecież mały jeszcze nie chodził.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz