150. "...już mnie nie kochasz, tak?"

1.6K 39 13
                                    

Delikatne płomienie słońca przebijały się przez zasłonki i padały na twarz Ginny, odganiając spod zamkniętych powiek resztki snu. Ze wszystkich sił próbowała go zatrzymać i choć chwilę dłużej pozostać w krainie marzeń.

A był tam Harry, z którym spędziła cudowną, upojną noc. Wciąż czuła dotyk jego dłoni na swoim nagim ciele, jego gorące usta błądzące po jej skórze, jakby chciały poznać najmniejszy skrawek, którego dotąd nie poznały, i szepczące pełne miłości słowa.

Wiedziała jednak, że zaraz obudzi się James, płaczem dopominając się uwagi i będzie trzeba wrócić do rzeczywistości.

Westchnęła smutno, próbując się przeciągnąć, ale nie mogła się ruszyć. Na dodatek przy uchu usłyszała głęboki, męski jęk. Tylko jedna osoba mogła wydać taki dźwięk. Uśmiechnęła się. To niezawodny znak tego, że to co się wydarzyło, nie było tylko snem, czy projekcją marzeń. Harry nadal jest obok, wciąż ją obejmuje, trzymając dłonie na jej nagim ciele, a jego oddech owiewa jej kark. No i oczywiście są sami, bo James został u Rona i Hermiony.

Ostrożnie, by nie obudzić Harry'ego, wyswobodziła się z jego ramion i wstała. Na podłodze znalazła jego koszulę, którą zdarła z niego wieczorem, i narzuciła ją na siebie. Podniosła kołnierzyk i westchnęła, wdychając cudowny zapach ukochanego mężczyzny, który spał teraz rozłożony szeroko na materacu, kompletnie nagi, przykryty tylko prześcieradłem w strategicznym miejscu.

Podeszła do łóżka i usiadła na krawędzi, zniżając swoje usta do jego. Pocałowała go czule i wstała, by przygotować śniadanie.

Harry obudził się i przetoczył na brzuch, zamierzając przykryć Ginny całym ciałem. Kiedy dotarło do niego, że pod sobą czuje chłód prześcieradła, usiadł, założył okulary i rozejrzał się. Nie było jej, choć poduszka wciąż nią pachniała i była wgnieciona w miejscu, gdzie leżała jej głowa. Wstał z łóżka, zakładając jedynie bokserki i zszedł na dół, skąd roznosiły się wspaniałe zapachy.

Na jego twarzy pojawił się uśmiech, gdy w wejściu do kuchni dostrzegł Ginny ubraną jedynie w jego koszulę sięgającą jej do połowy uda. Materiał częściowo okrywał jej pełne piersi, krągłe biodra i niewielki brzuszek, znak, że dziecko rośnie.

- Już wstałeś? – zapytała cicho, podchodząc do niego. – Dobrze się spało?

- Nie bardzo – odparł szczerze. Podszedł do niej i przytulił ją mocno. – Gdy ciebie nie ma zawsze jest gorzej – mruknął, wtulając twarz w jej rude włosy.

Stali tak chwilę. W końcu Harry odsunął się i wszedł do kuchni. Podszedł do kuchenki, na której stała patelnia.

- Co robisz? – zapytał.

- Śniadanie – oznajmiła. – Niedługo musimy iść do Hermiony i Rona, by zabrać Jamesa, więc idź weź prysznic.

Harry uniósł brew, spoglądając na nią wesoło. Niespodziewanie uśmiechnął się zawadiacko i gwałtownie przysunął się do niej, przyciskając ją do szafki. Uniósł rękę, by odgarnąć jej za ucho kosmyk włosów, gładząc przy okazji gadką skórę szyi. Ginny westchnęła, gdy jego palce dotknęły jej rozpalonego ciała. Nie mogła nic poradzić, że tak reagowała na jego dotyk. Harry nachylił się i szepnął, nieomal cal od jej ust:

- Pójdę, ale z tobą. Ty też go potrzebujesz... Poza tym James ma dobrą opiekę...

Ginny położyła dłoń na jego ramieniu, by go odsunąć i spojrzała na niego pobłażliwie.

- U Rona i Hermiony? – prychnęła. – Oni na razie nie mają pojęcia o dzieciach, a zwłaszcza o tym, jaki jest James...

Harry przewrócił oczami i przysunął się z powrotem. Jego ręce spoczęły na jej biodrach.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz