Ginny opuściła skrzydło szpitalne w niedzielę rano. Przez cały dzień Harry nie spuszczał jej z oka. Wiedział, że od poniedziałku nie będzie mógł jej już tak pilnować, jak teraz. Cały czas myślał nad tym, kogo zatrudnić do ochrony, ale nic konkretnego nie przychodziło mu do głowy. Doszły też inne problemy. Zbliżał się pierwszy mecz quidditcha i obserwując ją na treningach zastanawiał się, czy Ginny powinna wystąpić w tym meczu. W następną sobotę rano zwierzył się z tego Hermionie, siedząc na jednym z foteli w pokoju wspólnym.
- Harry, odpuść sobie i jej.
- Nie wiem, czy powinienem.
- Wiem, że się martwisz, ale masz i tak zbyt dużo na głowie. Zbliżający się mecz, obrona przed czarną magią, no i za parę miesięcy owutemy. Naprawdę daj sobie z tym spokój.
- Nie chcę, żeby to się powtórzyło. Śmierciożercy mają w Hogwarcie szpiegów. Przekonał mnie o tym ten drugi list, gdy napisali, że wiedzą o moim spotkaniu z McGonagall.
Hermiona pokręciła głową.
- Rozmawiałam z Ginny ostatnio. Nie jest zachwycona tym, że jest pod obserwacją.
- Ale to dla jej dobra.
- A pamiętasz, jak kilka lat temu ty też byłeś pilnowany przez Zakon? I jak się wściekałeś, gdy się o tym dowiedziałeś?
- No tak. Czułem się jak dziecko, które nie potrafi o siebie zadbać, a jak zrobi cokolwiek powinno dostać klapsa za to, co zrobiło. Ale im nie wyszło, bo sam wtedy musiałem zająć się dementorami.
- No widzisz. Ginny teraz się tak samo czuje. Nie chce ci tego powiedzieć, bo wie, że ty się martwisz i... robi to dla ciebie. Naprawdę Harry, odpuść to sobie. Jej wystarczysz tylko ty.
- No dobrze – pokręcił głową, dając tym samym za wygraną. – A tak w ogóle to wiesz, gdzie ona teraz jest? – spytał.
- U siebie w dormitorium. Chciała pobyć trochę sama.
- Możesz po nią pójść? Muszę z nią porozmawiać. Poszedłbym sam, ale wiesz... te schody prowadzące do was nie wpuszczą mnie.
- Dobrze, spróbuję. Zaczekaj tutaj.
Tymczasem Ginny siedziała na swoim łóżku. Zasłoniła się kotarami, odgradzając się od rzeczywistości. Myślała nad tym, co się ostatnio wydarzyło. O tym jak ją porwali i Harry ją ratował. Wróciły do niej słowa wypowiedziane przez niego w sierpniu, gdy pytał ją, czy chce zostać jego żoną i ostrzegał, że jeśli się zgodzi, to może znaleźć się w niebezpieczeństwie. Łzy stanęły jej w oczach. To właśnie miał wtedy na myśli. A co będzie potem? W przyszłości? Jak Harry zostanie aurorem, to czy będzie się bała o jego powrót z akcji, na którą go wyślą?
Po chwili usłyszała, że ktoś wszedł do środka. „To na pewno Jill” – pomyślała. Starała się zachowywać jak najciszej, ale i tak po chwili jej kotara odsunęła się i w szparze pojawiła się głowa dziewczyny.
- Ginny? Myślałam, że ciebie nie ma.
- Chciałam być chwilę sama.
- Mam dla ciebie propozycję. Dzisiaj jest trening po południu, to może pójdziesz ze mną się przejść rozprostować trochę kości?
- Co? Trening? – Ginny spojrzała zaskoczona.
- Tak, Harry ogłosił to dziś po śniadaniu. Przecież mecz jest już za tydzień. Nie mówił ci?
- Nie... – zamyśliła się – nic mi nie powiedział.
Po chwili obie odwróciły głowy, bo do pokoju ktoś zapukał. Ginny szepnęła:
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanficJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...