Pokój przesłuchań na dziesiątym piętrze Ministerstwa Magii mieścił się w połowie korytarza, pomiędzy celami a salami sądowymi. Było to ciemne pomieszczenie, bez okien, a jedynym źródłem światła była pochodnia przymocowana do ściany w takim miejscu, by oskarżony był oświetlony, a przesłuchujący go aurorzy byli w cieniu. Na środku stał stół, na którym leżały akta oskarżenia oraz czysty pergamin i samonotujące pióro, które miało zapisywać każde słowo wypowiedziane w tym pokoju. Przed biurkiem znajdowało się proste krzesło, na którym siedział Dean Thomas, przykuty do niego łańcuchami. Za nim, przy drzwiach, stał auror z różdżką w dłoni, gotowy na wszystko.
Na korytarzu rozległy się kroki kilku ludzi, którzy zbliżali się szybko do sali. Na ten dźwięk Dean poruszył się nieznacznie, czując jak zasycha mu w gardle. Nie był jeszcze gotowy na spotkanie z Harrym, ale wiedział, że kiedyś musiał nadejść ten moment. Nie mógł się odwrócić, by zobaczyć kto wejdzie, bo pęta skutecznie mu to uniemożliwiały.
Wkrótce drzwi otworzyły się i do środka weszło trzech mężczyzn. Harry zatrzymał się przy drzwiach, niewidoczny dla siedzącego na krześle mężczyzny, podczas gdy Paul i Mark okrążyli Deana i biurko i stanęli za nim.
- Gdzie jest Harry Potter? – zapytał Dean, patrząc zdezorientowany na przybyłych. – Powiedziałem wam wczoraj, że będę rozmawiał tylko z nim.
- Nie masz w tej chwili żadnych praw – warknął Laughter. – I to my decydujemy z kim będziesz rozmawiać, a z kim nie.
- W takim razie możecie mnie odesłać. Nic wam nie powiem.
Mark nachylił się do niego przez biurko, opierając się dłońmi o blat.
- Jeszcze się przekonamy – syknął i wskazał na niego różdżką.
Harry przestąpił z nogi na nogę. Zauważył, że Paul pokręcił niezauważalnie głową w prawo i w lewo, więc oparł się ponownie o ścianę i skrzyżował ręce na piersi. Musiał czekać na odpowiedni moment, by pokazać się Deanowi.
- Pan Potter nie ma zamiaru z tobą rozmawiać – powiedział Paul. – On i jego żona złożyli oficjalne oskarżenie i czekają na wyrok.
To było oczywiście kłamstwo. Co prawda po tym wszystkim, co się wydarzyło przez ostatnie miesiące, on i Ginny mieli do tego pełne prawo, ale nigdy nie zrobiliby tego wobec dawnych znajomych. Poza tym Harry był pewny, że przez cały ten czas Dean był pod wpływem zaklęć.
- Ja tego nie chciałem! – zawołał Dean. – Oni mnie wykorzystali! Wiedzieli, że ja i Ginny byliśmy kiedyś razem...
- Kim są „oni"? – zapytał ostro Mark, przerywając mu.
- Nic wam nie powiem! – zawył Dean. – Najpierw muszę porozmawiać z Potterem.
- Nic? – syknął Mark. – Zobaczymy, co będziesz mówił po tym.
Wyjął z wewnętrznej kieszeni fiolkę pełną przezroczystego eliksiru. Chwycił Deana za brodę i odchylił mu głowę, by było mu łatwiej wlać Veritaserum do gardła.
- Nie!
Dean szarpnął się, wytrącając Markowi ampułkę z dłoni. Paul zareagował natychmiast, rzucając zaklęcie lewitujące i flakonik znalazł się na stole, nietknięty.
Harry nie mógł na to patrzeć. Nie taka była umowa. Miał być przy przesłuchaniu, ale nie tylko jako obserwator, ale czynny uczestnik.
Odwrócił się i wyszedł na korytarz. Paul dogonił go przy schodach wiodących na dziewiąte piętro.
- O co chodzi, Potter?
- Nie tak się umawialiśmy – warknął Harry, gdy spojrzeli na siebie. – Miałem mieć wpływ na to, co się tutaj będzie działo.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...