61. "Czy ty coś wiesz?...

896 47 4
                                    

Nad Doliną Godryka zebrały się chmury zasłaniające księżyc i gwiazdy. Ciemne, niemal czarne, złowieszcze, gotowe lada chwila rozedrzeć niebo szponami błyskawic. Z daleka słychać już było złowrogie pomruki i grzmoty. Nadchodziła burza. Harry z zaciekawieniem obserwował zmiany zachodzące na odległym niebie. Uwielbiał wychodzić na ganek i przyglądać się temu widowisku.

Srebrna nić przecięła całe niebo, a chwilę potem głuchy grzmot potoczył się po okolicy.

Przywołał ze spiżarni butelkę kremowego piwa, stanął w progu domu i wpatrzył się w odległą dolinkę. Deszcz mocno uderzał w daszek nad jego głową. Okolica wyglądała pięknie, rozświetlana przez rozbłyski uderzających w las piorunów.

Tej nocy znowu nie mógł zasnąć. Tym razem nie spowodowały to koszmary tak jak kilka miesięcy temu, choć ostatni straszny sen, który miał jeszcze w Hogwarcie, gdy widział torturowaną Ginny, coraz częściej pojawiał mu się przed oczami. Tak jak teraz. Przestał widzieć i słyszeć cokolwiek, oprócz tego snu. Pamiętał, że w tej wizji Ginny miała na sobie białą sukienkę. Poczuł jak strach ściska go za gardło. A jeśli to... jej suknia ślubna?... Pokręcił głową i wypił kolejny łyk z butelki.

Ostatnie tygodnie spędził prawie cały czas w gabinecie Robardsa, omawiając każdą chwilę z nadchodzącego dnia ślubu. Aurorzy mają ochraniać Norę i ich podczas całej uroczystości. I w razie ataku to oni przejmą na siebie całą walkę, żeby w razie czego mogli zniknąć. Z początku mu się to nie podobało, powtórzył nawet to, co mówił pierwszego dnia, że nie chce aby ktoś przez niego ucierpiał, ale Kingsley dał mu do zrozumienia, że w ten sposób uratuje Ginny, a oni wszystkim się zajmą. To będzie jedyne wyjście.

Wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Do samotności był już przyzwyczajony, ale jednak miał wrażenie, że kogoś mu brakuje. I był pewny, że brakuje mu głosu i uśmiechu tylko jednej osoby. Ginny.

Wszedł na górę do głównej sypialni. Prawie nic tu się zmieniło. Z początku czuł się głupio w tym pokoju. W końcu to sypialnia małżeńska, a on jest sam, ale czy już niedługo on i Ginny nie będą małżeństwem i będą tu razem?

Przeszedł do łazienki, zrzucił z siebie ubranie i wszedł pod prysznic. Gdy tylko ciepła woda zaczęła spływać mu po ciele, poczuł narastający spokój. Jakby woda zmywała z niego cały lęk i strach. Oparł się rękami o ścianę i opuścił głowę, pozwalając aby strumień wody spłynął mu z karku po całych plecach. Myśli płynęły razem z wodą. Ale były już tylko wyrazem jego tęsknoty za spokojnym życiem, bez lęku o przyszłość. Myślał też o Ginny. Zaraz po weselu przyjadą tu na kilka dni, a potem... sam jeszcze nie wie gdzie. Może wyjadą gdzieś nad ocean, gdzie będą mogli obserwować zachód, a potem wschód słońca, siedząc na plaży? Może tam czas dla nich zwolni i nic nie zagrozi ich szczęściu? Żeby tylko ukryć się przed śmierciożercami na te kilka tygodni, zanim... się znowu rozstaną. Nie chciał o tym myśleć. I wiedział, że Ginny też nie chce. Ale wiedział też, że jest to nieuniknione, bo ją czekał ostatni rok nauki w Hogwarcie.

Wyszedł z łazienki i usiadł zamyślony na łóżku, chowając twarz w dłoniach. Życie jest takie krótkie... A my mamy tak niewiele czasu dla siebie... Ginny, wytrzymaj jeszcze trochę, jeszcze kilka dni, w środę będziemy już razem.

-------

Ginny leżała skulona na łóżku i wpatrywała się w zdjęcie Harry'ego sprzed roku, z wesela Rona i Hermiony. Machał do niej ręką i uśmiechał się.

- Harry, co mam robić? Nie potrafię przestać myśleć, że coś ci się stało.

Zamknęła oczy. Od rana padał deszcz, a jego krople bębniły w parapet. Miała wrażenie, że niebo płacze zamiast niej, bo sama nie potrafiła już płakać. Nagle usłyszała huk otwieranych drzwi i do pokoju wpadła Hermiona.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz