Nadszedł wieczór. Ginny kąpała Jamesa w łazience i rozmyślała nad Harrym, który w tym czasie usypiał Teddy'ego, i nad jego słowami. Czy bała się, czego może dotyczyć ta rozmowa, o której wspomniał po powrocie? Na pewno. Od lat mieli względny spokój... a przynajmniej tak jej się wydawało, bo Harry niewiele jej mówił o tym, co się dzieje.
Przez całą kolację był małomówny i zamyślony, choć Teddy przez cały czas opowiadał wrażenia dzisiejszego dnia; jak latał na miotle prawie cały czas, najpierw z Ronem a potem sam, jakie pyszne były naleśniki i jak Hermiona chciała rzucić na Rona jakieś zaklęcie. Widziała jak zerkał wtedy na nią, szukając potwierdzenia. Starał się uśmiechać, choć jak zauważyła, ten uśmiech nie sięgał jego oczu.
James skrzywił się i zaczął płakać, gdy kilka kropel wody z pianką wlało mu się do noska. Wyciągnęła go z wanienki i okryła puchatym ręcznikiem. Kiedy wróciła do sypialni, ubrała go w śpioszki, ułożyła w kołysce, która od wczoraj mieściła się po jej stronie łóżka i wyczarowała nad nim kolorową karuzelę z różnymi zwierzątkami wygrywającą spokojną melodyjkę. Czekała.
Niestety Harry długo się nie pojawiał. W końcu zdecydowała się go poszukać. Zostawiła śpiącego Jamesa, rzucając na pokój zaklęcie monitorujące i wyszła na korytarz.
Zajrzała do Teddy'ego. Nie było go tutaj. Natomiast chłopiec spał w poprzek łóżka, zwinięty w kłębek, kołdra leżała obok na podłodze. Ułożyła go z powrotem z głową na poduszce i przykryła. Maluch zamachał rączkami, zamruczał: „jeszcze raz!" i odwrócił się na bok. Uśmiechnęła się. Pewnie śnił o lataniu na miotle i quidditchu.
Zeszła na dół. Drzwi wejściowe były uchylone.
Harry siedział zgarbiony na najwyższym schodku przed domem, z głową schowaną w dłoniach. Obok stała butelka kremowego piwa.
- Długo tu siedzisz? – spytała cicho.
Podniósł lekko głowę, jednak nie spojrzał na nią. Wziął do ręki butelkę i wypił łyk. Ginny usiadła obok i wsunęła mu rękę pod ramię, jednocześnie kładąc na nim głowę.
- Co się dzieje, Harry? Powiedziałbyś mi, gdyby coś cię męczyło, prawda?
Wciąż milczał i nie patrzył na nią.
- Harry – powiedziała z naciskiem. – Mieliśmy porozmawiać, pamiętasz?
Kiwnął głową i spojrzał na nią, gdy chwyciła go za brodę i stanowczo obróciła jego twarz ku sobie. Przeraził ją wyraz jego podkrążonych i czerwonych oczu i jednocześnie zaskoczył. Przecież piwo kremowe nie jest takie mocne, by mógł się po nim upić.
- Nie pij już – poprosiła, wyłuskując butelkę z jego dłoni i usuwając ją cichym „Evanesco". – Co się dzisiaj wydarzyło, że nie chciałeś nic mówić?...
- Pamiętasz atak na Nokturnie pół roku temu? – zapytał zachrypniętym głosem, a ona kiwnęła głową, wciąż leżącą na jego ramieniu. – Dzisiaj zaatakowali ponownie. Tym razem zginęło dwóch mugoli. – Ginny poczuła, że zabrakło jej tchu. – I pojawił się tamten człowiek – dodał.
Podniosła się przerażona, siadając prosto, nie odrywając od niego wzroku. Jej ręka zacisnęła się mocniej na jego ramieniu.
- Ten, który cię wtedy zaatakował, kryjąc się w cieniu, tak? Powiedział ci wreszcie, kim jest?
Harry potrząsnął głową.
- Nadal trzyma mnie w niepewności i nie wiem, co zamierza, ani po której jest stronie. Tym razem mnie ostrzegał... – zawahał się – a raczej groził... że coś może wam się stać. Tobie i Jamesowi.

CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...