13. Nareszcie razem?

2.6K 93 66
                                    

Przed kolacją Ginny siedziała w swoim pokoju i myślała, co zrobiła, gdy zobaczyła przed chwilą Harry’ego przy stole w kuchni.


„Co się ze mną dzieje? Zamiast rzucić mu się na szyję, bo wrócił, porozmawiać z nim, to ja uciekam. Przecież nie tak miało wyglądać to spotkanie. Za długo czekałam na niego.” – pokręciła głową. - Nie odpuszczę. Dzisiaj muszę z nim pogadać! – powiedziała już na głos.

Po kilkunastu minutach usłyszała z dołu krzyk matki:

- Ginny! Zejdź na dół. Kolacja gotowa!

Poszła do łazienki umyć twarz i zeszła do kuchni. Wszyscy już byli. Usiadła naprzeciwko Harry’ego, nie patrząc mu w oczy. Kolacja przebiegała w zupełnej ciszy. Słychać było tylko ciche zawodzenie jakiejś piosenkarki z radia stojącego przy zlewie i pobrzękiwanie sztućców.

Harry patrzył ukradkiem na siedzącą naprzeciwko dziewczynę. Nie wiedział jak zacząć rozmowę, ale z drugiej strony nie chciał rozmawiać przy świadkach. Ona też zerkała na niego, co chwila, spuszczając wzrok, próbując się uśmiechnąć. Na stole leżała jej ręka i Harry podniósł swoją, aby ją dotknąć, ale w tej samej chwili Ginny wstała, bo w okno zastukała sowa.

- Ta sowa przyniosła jakieś listy! Mają pieczątkę Hogwartu i są dla nas wszystkich! - zawołała.

- Przecież szkoła była zamknięta przez ostatni rok! - Harry wstał i podszedł do niej. Ginny podała mu jeden z listów zaadresowany do niego. Dwa pozostałe były dla Rona i Hermiony. Otworzył go. To, co zobaczył wprawiło go w osłupienie.

- To od McGonagall. We wrześniu otwierają szkołę, i ci, którzy chcą zakończyć naukę mogą kontynuować ją na kolejnym roku, tak jakby nie było przerwy. Pisze, że jestem nadal kapitanem drużyny i jestem na siódmym roku, a to znaczy, że mam w tym roku owutemy. – powiedział i znieruchomiał wpatrzony w list.

- O Boże! – krzyknęła Hermiona, odbierając list – to świetnie, ale to znaczy, że my także, a ja już nic nie pamiętam!

- Przecież my jesteśmy po ślubie! Jak mamy tam być? Spać będziemy oddzielnie? – Ron miał trochę wystraszoną minę.

- Przecież nie wybudują dla nas oddzielnej sypialni. – Hermiona spojrzała zażenowana na męża. – Ale przecież będziemy nadal razem. Harry, wracasz do Hogwartu?

- Taak. – Odpowiedział, nadal wpatrzony w list.

- A tobie, co jest? – Ron patrzył na Harry’ego, który stał, jakby zamienił się w słup soli. – Daj mi go! – I wyrwał mu go z ręki.

- Na brodę Merlina! Harry, ty masz uczyć obrony przed czarną magią? Jakim cudem? Przecież jesteś jeszcze uczniem! – Hermiona nie mogła się opanować, zaglądając przez ramię Ronowi.

- Taak... Sam nie mogę w to uwierzyć, ale dlaczego ja? – Harry nie mógł spojrzeć w oczy przyjaciołom.

Po chwili wszedł pan Weasley i powiedział:

- Witajcie dzieciaki! Harry miło cię znowu widzieć. Jutro przyjedzie profesor McGonagall, będzie chciała z tobą porozmawiać na temat obrony przed czarną magią, a teraz idźcie wszyscy spać, bo już późno.

- Dobry wieczór panie Weasley – odpowiedział odrętwiały Harry i poszedł za Ronem i Hermioną na górę, a Ginny poszła za nimi.

Weszli do pokoju, w którym miał spać Harry. Nikt się nie odzywał, dopóki nie usiedli na łóżku, a Hermiona zamknęła drzwi. Harry kręcił się po pomieszczeniu.

- Co mam o tym myśleć? – Wszystkie inne sprawy wyleciały mu z głowy, cały był roztrzęsiony. – Mam się zgodzić? Przecież jestem za młody! Dumbledore gdyby żył, na pewno miałby problem ze znalezieniem odpowiedniego nauczyciela obrony przed czarną magią i nigdy by się nie zgodził żebym to ja nim został! – Wylewał z siebie.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz