148. Przemyślenia pani Potter

930 38 25
                                    

Ginny, leżąc w szpitalu, miała mnóstwo czasu na rozmyślania. Po tych dwóch dniach od zbudzenia się ze śpiączki zobaczyła, jak bardzo wszyscy się zmienili, a najbardziej Harry.

Wiedziała już od uzdrowiciela i pielęgniarek, że siedział przy niej całe dnie, od rana do nocy, sam, trzymając ją za rękę, albo zabawiając Jamesa na rozłożonym w kącie kocu.

Nie czuła już złości, gdy o nim myślała, bardziej troskę. Wyglądał paskudnie. Kilkudniowy zarost... podkrążone i zaczerwienione oczy... Jakby naprawdę nie spał od kilku dni. Nie. On nie tyle, że nie spał, on musiał płakać... Czy stało się coś jeszcze o czym nie wiedziała?

Czy rzeczywiście przez ten czas zajmował się Jamesem, tak jak mówiła mama?

Gdzie mieszkali? Sami, na Grimmauld Place, czy pod okiem mamy, w Norze?

Była pewna, że Harry nie chciał przyznać się nikomu, że nie umie zaopiekować się własnym synem, dlatego wciąż był tutaj i spał na Grimmauld Place. A może jednak wiedział? James dobrze wyglądał i był szczęśliwy, gdy Harry trzymał go na rękach.

Westchnęła.

Czemu tak się od siebie oddaliliśmy?, pomyślała. Przecież zawsze wiedziałam, że Harry nie będzie szczęśliwy dopóki śmierciożercy są na wolności. Kiedyś był Voldemort, a teraz... To wszyscy ci, którzy stoją za Malfoyem i Lestrange.

Hermiona miała rację. Zawsze się rozumieliśmy. Nawzajem dawaliśmy sobie wsparcie, ciepło i bezpieczeństwo, choć nie zawsze było to proste, gdy wiedzieliśmy, że gdzieś blisko są śmierciożercy. Może ta sytuacja, to także moja wina? W czasie kłótni nakrzyczałam na niego, że zapomniał o moich uczuciach, ale czy ja pamiętałam o jego? Niestety nie.

A przecież tuż po narodzinach powiedział mi, że się boi, że ich może spotkać to samo co jego rodziców... i James zostanie sam... tak jak on...

Czy nadal tak myślał? Potrząsnęła głową. Miała nadzieję, że nie.

No właśnie, James... Odkąd się pojawił nasze życie całkowicie się zmieniło. Mama mówiła mi, że wraz z narodzeniem dziecka wszystko wywróci się do góry nogami, ale nie chciałam tego słuchać, a teraz? Proszę.

Z upływem dni czuła się coraz lepiej. Uzdrowiciel Octopus powiedział, że prawdopodobnie w weekend będzie mogła wrócić do domu. Tylko, do którego? Najchętniej wróciłaby z Harrym do Doliny Godryka, ale czy on tego chciał? Tego nie była pewna.

Serce jej pękało, gdy na niego patrzyła, jednak starała się tego nie okazywać. Codziennie go obserwowała, gdy przychodził, jednak ich stosunki były sztywne i bardzo zimne. Harry na każde jej pytanie opowiadał chłodno i oschle. W jego głosie, spojrzeniu i dotyku wyczuwała, że ta kłótnia wiele w nim zmieniła. Jego twarz była jak maska, której nie widziała od lat. Bała się nawet pomyśleć, czy... między nimi jest jeszcze ta dawna miłość.

Czy kiedykolwiek dojdą jeszcze do porozumienia?

Dni mijały. W czwartek dowiedziała się, że w sobotę Harry zamierza udać się do Hogsmeade i Hogwartu. Nie chciała uwierzyć, że to prośba McGonagall. Nie po tym, co przeczytała w jednym z numerów „Proroka", że w jakiejś małej miejscowości na północy kraju był atak śmierciożerców. On po prostu musiał być w centrum wydarzeń i wiedzieć wszystko.

To bolało. Dla niego ważniejsze było to, czy Hogwartowi coś zagraża, a nie własna rodzina. Wiedziała, że to był jego pierwszy prawdziwy dom, ale to było tak dawno... Teraz jego domem powinna być ona i James...

A ona właśnie w sobotę miała wreszcie wrócić do domu.

------

Harry przyszedł do niej w sobotę rano. Przy oknie ustawił wózek, w którym spał James.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz