Harry odwrócił się powoli. Nie mógł zrozumieć, dlaczego Bellatriks nic nie zrobiła i o co tak naprawdę jej chodziło. Chciała go nastraszyć, czy ostrzec? I dlaczego nikt nie zwrócił uwagi? Przecież jest jedną z najbardziej poszukiwanych osób w całej Anglii i nikt jej nie widział? Coś tu było nie tak i on nie wiedział co. Może użyła zaklęcia zwodzącego? Otrząsnął się z tych myśli i spojrzał na stojącego przed nim mężczyznę. To był Tim, auror, o którym mówił Artur poprzedniego dnia.
- Wszystko w porządku, Harry? – spytał, gdy podszedł bliżej. – Jesteś strasznie blady.
- Właśnie miałem bliskie spotkanie z Bellatriks Lestrange – odparł pustym głosem.
- Co? Teraz? – Tim wyciągnął różdżkę i zaczął się rozglądać.
- Deportowała się, gdy usłyszała twój głos – burknął Harry, wyciągając rękę, żeby się przywitać. – Chodźmy stąd. Podobno chciałeś ze mną porozmawiać.
- Tak.
Wyszli z dworca na hałaśliwą ulicę. Kilka metrów dalej znaleźli jakiś obskurny mugolski pub i weszli do niego. Zamówili dwa piwa i usiedli przy stoliku pod oknem.
Harry rozejrzał się po dość pustym pomieszczeniu, żeby upewnić się czy nikt ich nie podsłucha. Byli tylko oni i barman. Wyciągnął różdżkę, wycelował ją w niego i mruknął: „Muffliato!", żeby przypadkiem nie usłyszał ich rozmowy. Potem schował ją z powrotem pod kurtkę.
- Jak to się stało, że Lestrange nic ci nie zrobiła? – spytał Tim, pociągając łyk ze szklanki.
- Dzięki za wsparcie – mruknął Harry, wzruszając ramionami. – Sądzę, że na razie nie miała mi nic zrobić, tylko ostrzec, albo nastraszyć. – Pokręcił głową i westchnął. Nadal miał w pamięci jej ostatnie słowa: „uważaj na tę swoją małą". – Nieważne. A ty możesz mi powiedzieć, dlaczego Biuro nic nie zrobiło z tym śmierciożercą, który był u Weasleyów?
Tim zakrztusił się piwem.
- Skąd wiesz?
- Bo tę noc spędziłem u nich, uwalniając ich kilka godzin wcześniej od nieproszonego gościa – stwierdził.
- Co? A więc to ty użyłeś Zaklęcia Imperius? – spytał zaskoczony.
- Tak, ja – przyznał Harry. – Ale chyba nie o tym chciałeś ze mną rozmawiać, prawda? I nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Prawda – przytaknął. Wypił jednym haustem resztę piwa i odchrząknął. – Muszę zacząć od początku. Gdy w dniu twojego ślubu śmierciożercy zaatakowali mieszkańców Nory, była tam, jak pamiętasz, grupa aurorów. – Harry kiwnął głową. – Niestety śmierciożercy mieli przewagę, a ponieważ zwykle nie biorą zakładników, większość naszych zginęła.
- Zwykle?
- Tak, bo od tamtej pory zniknął Mike. Przypuszczamy, że wzięli go na zakładnika. Niestety do tej pory nie wiemy, gdzie go trzymają.
- I czego oczekujecie ode mnie? Przecież nie wiem, gdzie jest kryjówka śmierciożerców. I od kiedy wiedzieliście, że w Norze był śmierciożerca, a nie prawdziwy Mike?
- Od samego początku – mruknął, odwracając głowę, jakby chciał uniknąć kontaktu wzrokowego z Harrym. – Obserwowałem całą sytuację...
- I nic nie zrobiłeś?! – Harry rzucił się na niego przez stół i chwycił go za koszulę.
- Wiem jak to wygląda, ale zrozum, gdybym wtedy się ujawnił, dzisiaj bym z tobą nie rozmawiał. Proszę, daj mi się wytłumaczyć. – Spojrzał na niego błagalnym wzrokiem.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...