127. Stara miłość nie rdzewieje...

1K 38 17
                                    

Od tragicznych wydarzeń w Dolinie Godryka minęły dwa tygodnie. Dzięki wsparciu Kingsleya, który zaoferował Harry'emu pomoc w postaci ludzi z Magicznego Personelu Technicznego, dom przy Grimmauld Place numer 12 był prawie gotowy do zamieszkania i Potterowie w najbliższych dniach mieli się tam przeprowadzić. Harry z początku był przeciwny wprowadzeniu obcych do tego domu, ale sam nie byłby w stanie nic tam zrobić. Przychodził tam codziennie, sprawdzając czy czegoś nie potrzeba i jak posuwają się prace. Przez cały czas na Grimmauld Place mieszkał Zgredek, który kilka dni przed atakiem na Dolinę Godryka zamienił się ze Stworkiem, dzięki czemu uniknął strasznego losu.

James coraz częściej wypowiadał swoje zdanie, gaworząc krótkimi, tylko sobie znanymi słówkami i cieszył się, gdy Ginny pokazywała mu spadające liście, gnomy biegające w ogrodzie i opowiadała mu różne historie.

Wielokrotnie Harry po powrocie z pracy zastawał ich w salonie. Maluch leżał na leżaczku i bawił się swoimi rączkami, patrząc na mamę, która pisała artykuły sportowe do „Proroka", albo leżał na brzuszku na rozłożonym kocu przed kominkiem, podpierał się na łokciach i podnosił główkę, by spojrzeć na wchodzącego tatę. Harry siadał wtedy przy nim na podłodze i brał go na kolana. Ginny przysiadała się obok niego i rozmawiali o przebytym dniu.

Koszmary Ginny nie skończyły się z chwilą przeprowadzki do Nory. Zamaskowani ludzie w czarnych szatach pojawiali się w jej snach dość często i Harry musiał w nocy ją uspokajać, mówiąc, że nic jej nie grozi i jest bezpieczna. Brał ją wtedy w ramiona i tulił, dopóki ponownie nie zasypiała. Potem jeszcze długo w nocy obserwował ją jak niespokojnie śpi u jego boku, rozmyślając, jakie ich życie jest niespokojne i kruche i bezgłośnie przepraszał, że nie może cofnąć czasu i nie wie, co jeszcze przed nimi.

W połowie października Ginny wybrała się z Jamesem na kolejną wizytę kontrolną do Świętego Munga. Uzdrowiciel oczywiście stwierdził, że James rozwija się prawidłowo i jest zdrowy, więc Ginny wstała z zamiarem wyjścia, gdy zatrzymało ją pytanie mężczyzny.

- Pani Potter, czy ostatnio dobrze pani sypia? Nie czuje pani niepokoju, że coś się stanie? Może miewa pani koszmary?

Ginny odwróciła się w szoku. Skąd on o tym wiedział?

- Skąd pan... Co?

- Widzę szarą twarz, podkrążone oczy, nerwowe ruchy, nie spuszcza pani małego z oka. Po prostu zastanawiam się, czy nie zatrzymać panią na obserwację...

- Po co? Nic mi nie jest! – wykrzyknęła obruszona.

- Chodzi mi o pani dobro – wyjaśnił uzdrowiciel cicho. – Wiem, co pani przeżywała przez ostatnie lata... A ten ostatni atak... Przecież stracili państwo...

- Powtarzam: nic mi nie jest – wycedziła przez zęby. – A do moich prywatnych spraw proszę się nie mieszać. Dziękuję i do widzenia.

Po tych słowach opuściła gabinet i deportowała się z powrotem do Nory. Była cała roztrzęsiona, gdy weszła do kuchni i postawiła na jednym krześle nosidełko ze śpiącym Jamesem i usiadła na drugim. Mama oderwała się od przygotowywanego obiadu i podeszła do niej.

- Co się stało, Ginny? Coś jest nie w porządku z Jamesem? Jest chory? – zarzuciła ją pytaniami.

Ginny potrząsnęła głową.

- Z Jamesem wszystko w porządku, tylko... – zawiesiła głos, by po chwili wykrzyknąć: – Czy ludzie nie mogą się od nas odczepić?! Mam dość wtykania cudzych nosów w nasze prywatne sprawy! Dzisiaj uzdrowiciel chciał mnie zostawić na obserwację w Mungu, twierdząc, ze źle wyglądam! A chciał mnie przekonać, przypominając mi stratę domu! – załkała. – Jak mógł? – Ukryła twarz w dłoniach.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz