171. Spotkanie po latach

894 36 1
                                    

Od powrotu Harry'ego do domu minęły dwie godziny, a on wciąż nie wychodził ze swojego gabinetu. Ginny zdążyła uśpić marudzącego Jima, nakarmić i ponownie uśpić Ala, a on nadal tam był.

Nagłówki w „Proroku Wieczornym", który nadszedł kilka minut po wyjściu dziewczyn, aż krzyczały informacjami z dzisiejszego dnia.

Malfoy skazany na dożywocie!

Lucjusz Malfoy grozi Harry'emu Potterowi!

Harry Potter zawieszony?

A przy każdym artykule zdjęcia z sali sądowej i ministerstwa – Malfoy wyprowadzany przez aurorów, Harry z różdżką w ręku na przeciwko ministra, trzymany za ramiona przez kolegów z Biura i jeszcze raz Harry zmierzający do kominków w Atrium i zasłaniający obiektyw aparatu.

Czyżby właśnie to chciał przed nią ukryć? Niedoczekanie.

W końcu nie wytrzymała. Nałożyła zaklęcia na łóżeczka chłopców i z uniesioną różdżką w dłoni podeszła do drzwi. W ostatniej chwili powstrzymała się przed ich wyważeniem, tylko zapukała i krzyknęła:

- Harry Jamesie Potterze, chyba należą mi się jakieś wyjaśnienia!

Usłyszała kliknięcie i jej oczom ukazało się pogrążone w całkowitym mroku pomieszczenie. Harry siedział w fotelu za biurkiem tyłem do niej i wyglądał przez okno na majaczący o tej porze las.

- Harry Potterze... - zaczęła znowu.

- Wiem, słyszałem – powiedział cicho i spokojnie. Za spokojnie.

- Możesz mi wyjaśnić swoje dzisiejsze zachowanie?

Harry odwrócił się powoli i zapalił lampę.

- Myślałem, że dziewczyny znają mnie na tyle, że mogą mi wybaczyć pewne rzeczy. Zwłaszcza Hermiona.

- Taa, jasne – prychnęła w odpowiedzi. – A możesz mi wyjaśnić, co to znaczy „Zawieszony"? – zapytała, rzucając gazetę na biurko.

Harry zerknął na zdjęcie siebie samego zasłaniającego obiektyw aparatu.

- Pokłóciłem się z Kingsleyem. To zdjęcie – postukał palcem w pergamin – zrobiono, gdy wychodziłem wściekły z jego biura, więc raczej nie wiedzieli, że zrezygnowałem z pracy, tylko uznali, że King zawiesił mnie w obowiązkach.

Ginny otworzyła usta i natychmiast je zamknęła, gdy dotarł do niej sens tych słów.

- Że co? Możesz powtórzyć?

- Rzuciłem pracę po kłótni z Kingsleyem – powiedział sucho.

- Zwariowałeś! – krzyknęła zszokowana. – O co poszło?

- Ktoś zaatakował Dursleyów.

Ginny opadła na kanapę.

- Masz na myśli tych Dursleyów? A co ty masz z nimi wspólnego?

- To kiedyś była moja rodzina...

- Która zniszczyła ci dzieciństwo – wpadła mu w słowo, prawie warcząc. – Ludzie, którzy nienawidzili cię za to, że jesteś czarodziejem. Ci mugole nigdy nie byli twoją rodziną. To my – ja, James i Albus jesteśmy twoją rodziną. Prawdziwą rodziną, Harry.

Harry spojrzał na nią z wdzięcznością.

- Wiem, Ginny. Ale jednak mnie przygarnęli po śmierci moich rodziców. Może z niewielką pomocą Dumbledore'a i połączeniem krwi mojej matki i ciotki Petunii, ale jednak przygarnęli. A teraz zostali zaatakowani.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz