59. Powrót z Hogwartu

964 49 18
                                    


Świt ostatniego dnia w Hogwarcie powitał Harry’ego delikatnymi promieniami słońca. Wstał z łóżka i podszedł do okna. Chciał zapamiętać ten widok do końca życia. Naszły go różne myśli. Od wspomnień po refleksje nad przyszłością. Dzisiaj zje ostatnie śniadanie w Wielkiej Sali, a potem... wyjedzie i już nigdy tu nie wróci. McGonagall miała rację, mówiąc, że zaczynają nowe życie. Ech, co ma być to będzie...

- Harry, już wstałeś? – Dobiegł go zaspany głos Rona, wyrywając go z tych rozmyślań.

- Co? – Harry odwrócił się i spojrzał na przyjaciela. – A... Tak. Chcę jeszcze przed śniadaniem zajrzeć do gabinetu i sprawdzić, czy na pewno wszystko stamtąd zabrałem. 

Podszedł do szafy i zgarnął ze swojej półki ostatnie rzeczy i wrzucił je byle jak do kufra, po czym po raz ostatni wciągnął na siebie szkolną szatę i wyszedł z dormitorium.

Korytarze o tej porze były jeszcze puste. Zamek powoli budził się ze snu. Szybko dotarł na pierwsze piętro i po raz ostatni wszedł do gabinetu. Rozejrzał się. Był wysprzątany i pusty, nie licząc stojących w nim mebli. Podszedł do biurka i przeszukał wszystkie szuflady.  Nic w nich nie znalazł oprócz kilku czystych pergaminów i pióra. Dopiero, gdy wysunął ostatnią, znalazł stary, dość znajomo wyglądający pergamin. Wyciągnął go i natychmiast rozpoznał. Mapa Huncwotów. Zamknął oczy i przycisnął pergamin do piersi. Prawie by o niej zapomniał...

Nagle usłyszał pukanie w szybę. Podszedł do okna i wpuścił do środka bardzo ładnego puchacza. Sowa wleciała do środka i usiadła na biurku, podając mu przywiązany do nóżki liścik. Harry podszedł do niej i rozwiązał rzemyk przytrzymujący pergamin. Myślał, że sowa od razu odleci, ale ta odskoczyła na koniec stołu, prawdopodobnie w oczekiwaniu na odpowiedź. Rozwinął pergamin drżącymi rękami, jakby w obawie, czy nie będzie to kolejne ostrzeżenie od śmierciożerców. Jednak, gdy spojrzał na list, od razu rozpoznał pismo Kingsleya.

Harry,

chciałbym, abyś na początku lipca pojawił się w Kwaterze Głównej Aurorów. Mam do Ciebie pilną sprawę, którą wolałbym omówić w Biurze jak najszybciej. Jest to sprawa poufna i lepiej, żeby na razie nikt się o tym nie dowiedział. Dlatego tę sowę wysłałem wcześniej, aby dotarła do Ciebie przed śniadaniem i poranną pocztą. Wiąże się z tym także inna sprawa. Co prawda Nora jest bezpieczna, ale sugerowałbym, żebyś na razie nie mieszkał u Weasleyów. Molly i Artur już wiedzą, że prosto ze szkoły przyjeżdżasz do mnie. Domyślam się, że miałeś wiele planów związanych z nadchodzącą uroczystością, lecz niestety muszą one poczekać.

Z nadzieją na rychłe spotkanie

Kingsley.

- O nie! – krzyknął, mnąc pergamin w ręku, aż sowa siedząca na biurku zatrzepotała ze strachu skrzydłami. – Nie będą za mnie decydować! Już dość! Skoro na razie nie mogę mieszkać z Ginny, to będę tam gdzie ja chcę. Jadę do Doliny Godryka. Tam jest mój dom i tam mamy w przyszłości razem zamieszkać.

Z pierwszej szuflady wyciągnął czysty pergamin i pióro i napisał krótką odpowiedź, którą odebrała siedząca obok sowa i natychmiast odleciała.

Ekspres Hogwart powoli odjeżdżał ze stacji w Hogsmeade. W każdym wagonie słychać było wesoły gwar powracających ze szkoły uczniów, tylko w ostatnim przedziale panowała cisza, jak po pogrzebie, jakby nikt z siedzących tu przyjaciół nie cieszył się z nadchodzących wakacji. Harry wpatrywał się przez okno na ledwie widoczny z tej strony zamek. Nie powiedział jeszcze Ginny o liście, który dostał kilka godzin temu. Czyżby bał się jej reakcji, na to, gdy usłyszy, że nie spędzą razem tych kilku tygodni przed ślubem?

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz