W Wielkiej Sali było już wiele osób. Wszyscy cieszyli się z kolejnej wolnej soboty. Wszędzie słychać było śmiechy. Wiele osób patrzyło za Harrym i Ginny jak przechodzili, pokazując ich sobie. Głównie najmłodszych, którzy znali Harry'ego tylko z "Proroka Codziennego" i opowiadań rodziców i starszego rodzeństwa. Nie mogli się do tego przyzwyczaić, że on jest w szkole i jest uczniem i nauczycielem. Harry i Ginny nie zwracali jednak na nic uwagi, mimo że słyszeli szepty przy mijanych stołach. Harry zastanawiał się ile osób wie o tym co się wydarzyło tydzień temu i kto jest szpiegiem śmierciożerców. Nie chciał zdradzać się przed Ginny, że wciąż o tym myśli, dlatego idąc odwrócił od niej głowę i spojrzał w kierunku stołu nauczycielskiego. McGonagall nie było przy stole, jak i większości profesorów. Nie zdziwiło go to zbytnio, bo rzadko zdarzało się, że wszyscy nauczyciele siedzieli przy stole, chyba że była jakaś uroczystość. Podniósł głowę i spojrzał na sufit, który jak zawsze ukazywał pogodę za oknami. Harry skrzywił się mimowolnie. „Będziemy ćwiczyć w deszczu" – pomyślał. Zbierało się na ulewę, bo po suficie płynęły czarne chmury. Podeszli do stołu Gryfonów, gdzie siedzieli już Ron z Hermioną, która na ich widok uśmiechnęła się.
- Co wam tak wesoło? – spytał Ron, patrząc na nich. – Przecież jest paskudna pogoda.
- Bo jest sobota, a po obiedzie mamy trening – odpowiedziała Ginny, ściągając szalik. – A poza tym Harry obiecał mi, że na święta zabierze mnie do Doliny Godryka.
- Hej, nie zdradzaj naszych sekretów – Harry, który siedział już przy stole złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie. – Siadaj, przecież jesteś głodna.
- Jasne. Ron podaj mi te kurczaki – powiedziała, siadając. – Jestem tak głodna, że zjadłabym hipogryfa.
- Ginny? To na pewno ty? Harry, co zrobiłeś mojej siostrze? – Ron spojrzał zaskoczony.
- Braciszku nie mogę być głodna? – spytała Ginny, odbierając półmisek.
- Nie no, możesz. Ale przecież ostatnio nic nie jadłaś, a teraz pożerasz wszystko.
- Ja chyba wiem dlaczego – stwierdziła Hermiona z bardzo hermionową miną, patrząc na nich.
- Co, dlaczego?
- Dlaczego im tak wesoło. Wreszcie nic nie zakłóca wam szczęścia, prawda? – spytała, patrząc na Harry'ego i Ginny.
- Tak. Nareszcie możemy cieszyć się, że wszystkie trudności mamy już za sobą, prawda, Harry? – szepnęła Ginny, spoglądając na niego.
- Tak, jasne – odparł, choć tak naprawdę nie był tego pewny, i nie chciał się zdradzać, że ma co do tego wątpliwości.
Po chwili podeszła do nich Demelza.
- Harry, profesor McGonagall prosiła, żebyś przyszedł do niej do gabinetu.
- Teraz? Przecież za chwilę mamy trening? – Harry spojrzał zaskoczony.
- Tak. Przekazuję ci tylko jej prośbę. Ona o tym wie i podobno to nie zajmie dużo czasu.
- Okej, w porządku. Dzięki Demelzo. Zaraz do niej pójdę.
Demelza odeszła, a Ron popatrzył na Harry'ego.
- Co McGonagall od ciebie chce?
- Nie wiem. Ale nie dowiem się jak do niej nie pójdę – odparł, wstając i całując Ginny w policzek. – Spotkamy się w szatni za pół godziny.
- To może przełóżmy trening na kiedy indziej. Zbiera się na ulewę – mruknął Ron patrząc w sufit.
- Specjalnie rezerwowałem boisko dla nas na dzisiaj i nie zamierzam go przekładać, a przy takiej pogodzie możemy grać w przyszłym tygodniu.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...