Nastał grudzień z burzami śnieżnymi i mrozem. Nikt już prawie nie wychodził na błonia, chyba, że musiał iść na zielarstwo, albo na opiekę nad magicznymi stworzeniami. Wystrój zamku coraz bardziej przypominał, że zbliżają się święta. W Wielkiej Sali stało już dwanaście choinek przyniesionych z lasu przez Hagrida, wszędzie wisiały girlandy ostrokrzewu i jemioły.
W ostatnim tygodniu przed Bożym Narodzeniem Harry, Ron i Hermiona siedzieli w Wielkiej Sali, jedząc śniadanie. Wszędzie naokoło słychać było gwar podnieconych rozmów, bo po tym jak rozeszła się wieść o balu dla siódmoklasistów o niczym innym nie rozmawiano. Niektórzy byli zawiedzeni, że tylko dla nich.
Ginny z nimi nie było, bo chciała dokończyć jakąś pracę domową na zielarstwo. Harry oparł głowę na jednym ręku, a drugą grzebał widelcem w talerzu. Zamknął oczy, wspominając ich ostatnie spotkanie u niego w gabinecie. Były to cudowne chwile, bo byli wreszcie sami. Oficjalnie Ginny mówiła, że ma szlaban, albo korepetycje u niego, ale w rzeczywistości wcale tak nie było.
Jego myśli odpłynęły z Wielkiej Sali. W tej chwili był z nią w gabinecie. Zamknęli drzwi na różne zaklęcia przed niepożądanymi gośćmi i przytulili się do siebie. Objął ją delikatnie a ona poddała się jego dotykowi i zaczęli się całować. Wziął ją na ręce i zaniósł do sofy stojącej w kącie pokoju przy kominku, na którym huczał wesoło ogień, a Ginny cały czas całowała go po szyi i ramionach. Położył Ginny na sofie i już miał zrobić coś więcej, gdy dobiegł go rozdrażniony głos. Nie był to głos Ginny tylko Hermiony:
- Ron dałbyś już spokój.
Harry skrzywił się, bo przerwała mu w takim momencie, ale po chwili uśmiechnął się do siebie na te wspomnienia rad, że nikt nie zna na tyle legilimencji by mógł zobaczyć o czym teraz myśli. Wrócił do rzeczywistości i ocknął się, gdy dotarł do niego drugi głos. Ron i Hermiona znowu się kłócili.
- Czy to takie dziwne, że mamy mieć zabawę? – stwierdził Ron, patrząc z niesmakiem na niektórych Gryfonów, sądząc z wyglądu z piątej klasy, którzy ścieśnieni w małej grupce po drugiej stronie stołu patrzyli źli w ich kierunku.
- Wiesz, zawsze takie bale były także dla młodszych klas. Przecież, jak dobrze pamiętasz – powiedziała kwaśno i z naciskiem, wymawiając dwa ostatnie wyrazy Hermiona, patrząc na niego – Bal Bożonarodzeniowy był od czwartej klasy wzwyż.
- No tak, ale to ma być bal pożegnalny, a oni się przecież nie żegnają jeszcze z Hogwartem.
- Ale... – zaczęła Hermiona, ale od razu przerwała, gdy spojrzała na Harry'ego.
- Moglibyście już przestać. Myślałem, że po ślubie wam to przejdzie i przestaniecie się kłócić – stwierdził sucho i odwrócił głowę, bo przyleciała sowa z „Prorokiem".
Zapłacił sowie za przesyłkę, odebrał gazetę i gdy ją rozwinął natychmiast zbladł.
- Nie teraz... – jęknął, kręcąc głową, a jego oczy z każdym przeczytanym słowem robiły się coraz większe.
- Harry, co się stało? – spytała Hermiona, patrząc na niego.
Harry położył gazetę na stole tak żeby wszyscy mogli zobaczyć. Od razu rzucił się im w oczy wielki nagłówek.
KOLEJNA MASOWA UCIECZKA Z AZKABANU.
GDZIE JEST RUFUS SCRIMGEOUR?
A pod nim zdjęcia znanych już im z przeszłości śmierciożerców.
- Co się dzieje? – spytała przerażona Hermiona i zaczęła czytać.
W czerwcu tego roku, jak wszyscy chyba pamiętają TEN-KTÓREGO–IMIENIA-NIE-WOLNO-WYMAWIAĆ został w końcu pokonany przez Chłopca który Przeżył, czy jak Go później nazwano: Wybrańca Harry'ego Pottera, który kończy w tym roku naukę w Szkole Magii i czarodziejstwa w Hogwarcie.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanficJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...