30. Niepokojące wieści

1.4K 55 4
                                    

Nastał grudzień z burzami śnieżnymi i mrozem. Nikt już prawie nie wychodził na błonia, chyba, że musiał iść na zielarstwo, albo na opiekę nad magicznymi stworzeniami. Wystrój zamku coraz bardziej przypominał, że zbliżają się święta. W Wielkiej Sali stało już dwanaście choinek przyniesionych z lasu przez Hagrida, wszędzie wisiały girlandy ostrokrzewu i jemioły.

W ostatnim tygodniu przed Bożym Narodzeniem Harry, Ron i Hermiona siedzieli w Wielkiej Sali, jedząc śniadanie. Wszędzie naokoło słychać było gwar podnieconych rozmów, bo po tym jak rozeszła się wieść o balu dla siódmoklasistów o niczym innym nie rozmawiano. Niektórzy byli zawiedzeni, że tylko dla nich.

Ginny z nimi nie było, bo chciała dokończyć jakąś pracę domową na zielarstwo. Harry oparł głowę na jednym ręku, a drugą grzebał widelcem w talerzu. Zamknął oczy, wspominając ich ostatnie spotkanie u niego w gabinecie. Były to cudowne chwile, bo byli wreszcie sami. Oficjalnie Ginny mówiła, że ma szlaban, albo korepetycje u niego, ale w rzeczywistości wcale tak nie było.

Jego myśli odpłynęły z Wielkiej Sali. W tej chwili był z nią w gabinecie. Zamknęli drzwi na różne zaklęcia przed niepożądanymi gośćmi i przytulili się do siebie. Objął ją delikatnie a ona poddała się jego dotykowi i zaczęli się całować. Wziął ją na ręce i zaniósł do sofy stojącej w kącie pokoju przy kominku, na którym huczał wesoło ogień, a Ginny cały czas całowała go po szyi i ramionach. Położył Ginny na sofie i już miał zrobić coś więcej, gdy dobiegł go rozdrażniony głos. Nie był to głos Ginny tylko Hermiony:

- Ron dałbyś już spokój.

Harry skrzywił się, bo przerwała mu w takim momencie, ale po chwili uśmiechnął się do siebie na te wspomnienia rad, że nikt nie zna na tyle legilimencji by mógł zobaczyć o czym teraz myśli. Wrócił do rzeczywistości i ocknął się, gdy dotarł do niego drugi głos. Ron i Hermiona znowu się kłócili.

- Czy to takie dziwne, że mamy mieć zabawę? – stwierdził Ron, patrząc z niesmakiem na niektórych Gryfonów, sądząc z wyglądu z piątej klasy, którzy ścieśnieni w małej grupce po drugiej stronie stołu patrzyli źli w ich kierunku.

- Wiesz, zawsze takie bale były także dla młodszych klas. Przecież, jak dobrze pamiętasz – powiedziała kwaśno i z naciskiem, wymawiając dwa ostatnie wyrazy Hermiona, patrząc na niego – Bal Bożonarodzeniowy był od czwartej klasy wzwyż.

- No tak, ale to ma być bal pożegnalny, a oni się przecież nie żegnają jeszcze z Hogwartem.

- Ale... – zaczęła Hermiona, ale od razu przerwała, gdy spojrzała na Harry'ego.

- Moglibyście już przestać. Myślałem, że po ślubie wam to przejdzie i przestaniecie się kłócić – stwierdził sucho i odwrócił głowę, bo przyleciała sowa z „Prorokiem".

Zapłacił sowie za przesyłkę, odebrał gazetę i gdy ją rozwinął natychmiast zbladł.

- Nie teraz... – jęknął, kręcąc głową, a jego oczy z każdym przeczytanym słowem robiły się coraz większe.

- Harry, co się stało? – spytała Hermiona, patrząc na niego.

Harry położył gazetę na stole tak żeby wszyscy mogli zobaczyć. Od razu rzucił się im w oczy wielki nagłówek.

KOLEJNA MASOWA UCIECZKA Z AZKABANU.

GDZIE JEST RUFUS SCRIMGEOUR?

A pod nim zdjęcia znanych już im z przeszłości śmierciożerców.

- Co się dzieje? – spytała przerażona Hermiona i zaczęła czytać.

W czerwcu tego roku, jak wszyscy chyba pamiętają TEN-KTÓREGO–IMIENIA-NIE-WOLNO-WYMAWIAĆ został w końcu pokonany przez Chłopca który Przeżył, czy jak Go później nazwano: Wybrańca Harry'ego Pottera, który kończy w tym roku naukę w Szkole Magii i czarodziejstwa w Hogwarcie.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz