154. Noc pełna różnych wiadomości

985 38 6
                                    

Andromeda Tonks odłożyła na bok robótkę i spojrzała na swojego wnuka. Teddy miał nieprzebraną energię; wszędzie było go pełno. Biegał po całym domu, podrzucając dziecięce odmiany kafla i znicza i wykrzykując sobie tylko znane zawołania. Większość z nich to na pewno okrzyki, które usłyszał na jednym z meczów quidditcha, na którym był z Potterami w zeszłym roku.

Westchnęła. Teddy potrzebował kontaktu z tymi młodymi ludźmi, choć wiedziała, że nie zastąpią mu rodziców, a ona robiła się na niego za stara.

- Babcia! – zawołał Teddy. – Kiedy pójdziemy do wujka Harry'ego?

Przebiegł przez całą długość salonu, omijając wszystkie przeszkody bez żadnego problemu. W takich chwilach nie przypominał Dory, pomyślała.

- Przecież wiesz, że wujek z ciocią oczekują nas jutro – powiedziała, pozwalając chłopcu na wdrapanie się na swoje kolana.

- Taa... – mruknął – ale ja chcę już iść – zamarudził. – Dlaczego nie możemy iść teraz? – Spojrzał na babcię.

- Teddy – westchnęła i przygarnęła go do siebie – wujek Harry pracuje i nie ma go cały dzień w domu, więc i tak nie miałbyś z kim się bawić.

- Ale fajnie by było, gdybym tam na niego czekał. Może ciocia Ginny pozwoli... Z ciocią też mogę się bawić.

- Zapomniałeś, że ciocia ma małe dziecko? Większą część czasu ciocia zajmuje się Jamesem, więc nie wiem, czy to dobry pomysł.

- Ale on często śpi – zauważył Teddy. – A jak przyjdzie wujek, to ciocia zajmie się Jamesem, a ja pobawię się z wujkiem.

Mały wyraźnie tęsknił za tym młodym mężczyzną. Andromeda przygarnęła chłopca do siebie. Wiedziała, że najlepszym sposobem, by przestał o tym myśleć, to odwrócenie jego uwagi.

- Wyślemy do nich wiadomość, dobrze? A teraz może pouczymy się kolejnych literek?

- Teraz? – jęknął malec, zsuwając się na podłogę i krzywiąc się. – A kiedy wyślemy list?

Andromeda uśmiechnęła się do niego, wyciągnęła różdżkę i przywołała pergamin i pióro.

- Może w takim razie napiszemy go razem? – zapytała. – Ja będę pisać, a ty będziesz mówił, co to za literka? A na koniec go podpiszesz.

- Dobrze – zgodził się. Wspiął się na swoje krzesełko i uklęknął na nim, pochylając się nad stołem i pergaminem trzymanym przez babcię. – To od czego zaczynamy?

-----

- Ginny, nie wyglądasz najlepiej – stwierdziła Hermiona, siadając na kanapie przy kominku w salonie Potterów. Ron siedział obok niej. – Wszystko w porządku?

Ginny postawiła na stoliku przed nimi tacę z dzbankiem herbaty i filiżankami oraz talerz z ciasteczkami i usiadła w fotelu. Była zmęczona, bo nie spała całą noc przez Jamesa, któremu wyrzynają się kolejne ząbki. Teraz mały spał w łóżeczku w kącie pokoju.

- Za bardzo porównujesz Ginny do siebie, Hermiono – rzucił Ron, biorąc ciasteczko. – Przecież wszystko jest okej, prawda siostra? – Ginny kiwnęła głową. – Widzisz. Nie każda ciąża jest taka sama jak twoja.

- Wiem, ale Ginny miała wypadek trzy tygodnie temu i powinna...

- Proszę, przestańcie – jęknęła Ginny, opierając głowę o zagłówek i podciągając nogi pod siebie – bo przez was czuję się dużo gorzej. Jestem po prostu niewyspana przez tego brzdąca. – Wskazała na leżącego w łóżeczku Jamesa.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz