79. Nowe pokolenie

1K 40 1
                                    

Ginny nie mogła oderwać wzroku od Harry'ego, choć ten odwrócił już głowę i zaczął rozmawiać z Remusem. Po raz pierwszy nie potrafiła wyczytać myśli z jego twarzy. O czym on myślał? Czy patrzyłby tak, gdyby to było... nasze dziecko? Jakim byłby ojcem? Czy byliby dobrymi rodzicami?

Ale od razu ugodziła ją straszna myśl i zrozumiała to jego spojrzenie. To nie jest dla nich dobry czas. Nie ze śmierciożercami na karku. Przecież ich groźba nadal wisi nad nimi. Co by było, gdyby ona była w ciąży, albo mieli takie maleństwo, jak Teddy i musieliby uciekać?

- Och, Ginny! – krzyknęła Molly, wchodząc do salonu i wyrywając ją z tej zadumy. – Jak ty słodko wyglądasz. Tylko patrzeć a niedługo zrobicie ze mnie babcię.

- No... ja... nie wiem... – zaczęła się jąkać, ale na szczęście odezwał się Bill:

- Już niedługo nią będziesz.

Molly natychmiast odwróciła się do niego. Wszyscy obecni też na niego spojrzeli. Bill wstał i trzymając za rękę Fleur, dodał:

- Mamo, tato... – spojrzał na rodziców – za kilka miesięcy będziecie dziadkami. Fleur jest w ciąży. Dziecka spodziewamy się na początku czerwca.

- Co za cudowna nowina! – wykrzyknęła Molly i podbiegła do niego i Fleur, aby ich ucałować.

- W takim razie czas na toast – powiedział Artur.

Wyszedł do kuchni, by po chwili wrócić z butelką wina i kilkoma pucharami.

Ginny zerknęła na leżącego na jej rękach Teddy'ego. Nadal spał. Nic nie było w stanie go obudzić: spał smacznie, przytulony do jej piersi.

Spojrzała na siedzącą obok niej Hermionę. Miała łzy w oczach. Domyśliła się, że to nie było raczej związane z radością, jaka opanowała rodzinę Weasleyów. Hermiona miała wymalowany smutek na twarzy, a na policzkach widoczne ślady łez. Płakała już od dłuższego czasu.

- Hermiono, co się stało? – zapytała cicho.

- Teraz to już nie ważne. Przepraszam, Ginny, nie chcę o tym rozmawiać – odparła i wybiegła z salonu.

Ron, który obserwował ją od dłuższego czasu, wybiegł za nią. W tej samej chwili Teddy poruszył się niespokojnie. Maleńka piąstka stukała Ginny w pierś, a maleńkie usteczka były otwarte i czegoś szukały. Duże, niebieskie oczy patrzyły na nią.

- Ktoś tu się obudził – zaszczebiotała Tonks nad jej głową – i na dodatek jest głodny.

Wzięła swojego synka z rąk Ginny i usiadła na miejscu, nie tak dawno zajmowanym przez Hermionę.

- Idź do niej – szepnęła Tonks do jej ucha. – Chyba potrzebuje pocieszenia. Nie powinna w sobie tłumić żadnego smutku.

Ginny kiwnęła głową. Dopiero gdy wstała, poczuła, że wszystko jej zdrętwiało, bo cały czas siedziała sztywno, bojąc się upuścić Teddy'ego.

Spojrzała na Harry'ego. Nadal był zajęty rozmową z Remusem, więc pewnie nie zauważy jej wyjścia.

------

Harry musiał przyznać, że Ginny cudownie wygląda z Teddym na rękach. W jej oczach dostrzegł radość i jeszcze coś, coś o czym jeszcze nigdy nie rozmawiali, jakieś tęskne marzenia o przyszłości. Czyżby o dzieciach? Z pewnością. Ale to nie jest jeszcze dla nich odpowiedni czas. I wcale nie chodziło o to, że ona jest jeszcze w Hogwarcie. Miał nadzieję, że Ginny to rozumie. On oczywiście, też miał nadzieję, że kiedyś będą mogli o tym pomyśleć, ale teraz... bał się... Tak bardzo przypominało to jego rodziców. Byli tacy młodzi, gdy zginęli, ratując go. Nie chciał, żeby to się powtórzyło. Ale śmierciożercy byli coraz bliżej. Ten wczorajszy atak na Jill... to nie mógł być przypadek. Oni wiedzą, że to jej szkolna koleżanka.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz