Dolinę Godryka spowiły gęste czarne chmury. Wielkie krople deszczu bębniły w parapet i szyby.
Harry siedział przy stole w kuchni, z głową opartą na dłoni, wpatrując się tępo w butelkę Ognistej Whisky. Przed chwilą nalał sobie pół szklanki i wypił całą jej zawartość jednym haustem. Teraz zastanawiał się, czy nalać sobie drugą szklankę, a potem trzecią, czwartą i następne, aż ten nieznośny ból ustanie. Niestety nic nie pomagało. Zaczął bawić się szklanką, turlając ją po stole, by w końcu rzucić nią z całej siły o ścianę, gdzie rozbiła się na tysiąc maleńkich kawałków.
- Nie! – wykrzyknął.
Nie pozwoli tak się traktować. Słowa Robardsa „nie mieszaj się do tej sprawy" brzmiały mu w głowie niczym bomba, która miała w każdej chwili wybuchnąć. Czy nikt nie rozumiał, że tu chodziło o jego żonę?
Wszedł do salonu, chwycił najbliższe zdjęcie z kominka i usiadł na kanapie. Nie spojrzał na zegar. Wiedział, co tam zobaczy: od jego powrotu wskazówka Ginny, była na „śmiertelnym zagrożeniu". Zacisnął palce na ramce fotografii, na której Ginny uśmiechała się do niego promiennie.
- Czy mi to kiedyś wybaczysz? – wyszeptał.
Odłożył zdjęcie na stolik, wpił palce we włosy i siedział skulony, walcząc z rosnącą gulą w gardle.
- Odnajdę cię – mruknął. – Zrobię wszystko...
Wtedy ktoś zaczął walić w drzwi i usłyszał głosy Rona i Hermiony:
- Jesteś pewny, że on tu jest?
- Oczywiście. Harry! Otwórz, do cholery!
Zignorował ich. Nie miał ochoty na gości.
Drzwi otworzyły się na całą szerokość pod wpływem zaklęcia. Nadal nie zaszczycił ich większą uwagą.
- Ty draniu! – krzyknął Ron od progu. Z jego oczu leciały iskry. – Jak mogłeś jej to zrobić?
Rozsierdzony mężczyzna przeszedł przez całą długość salonu, stanął przed Harrym i z całej siły uderzył go w twarz, aż z nosa pociekła mu krew.
- RON! – wrzasnęła Hermiona, podbiegając i łapiąc Rona za ramiona, by wykręcić mu ręce do tyłu.
- O co ci chodzi? – spytał Harry, wycierając twarz rękawem i podnosząc się z kanapy.
- Ty się jeszcze pytasz? – warknął Ron, wyrywając się Hermionie. – Dlaczego okazałeś się takim gnojkiem, co? Odpowiedz! Uważałem cię za przyjaciela! Ginny ci ufała, wszyscy ci ufaliśmy, a ty? Zabawiałeś się z Cho gdzieś tam, w Egipcie, a ona... ona... czekała na ciebie!
Hermiona stanęła pomiędzy nimi z wyciągniętą różdżką. Jej głowa obracała się to w jedną to w drugą stronę. Harry stał cicho i słuchał.
- Wszystko spieprzyłeś! Stałeś się takim dupkiem, za jakiego uważałem Deana i Michaela. Nie... – Ron pokręcił głową – ty jesteś gorszy. Ty ją zdradziłeś! – wykrzyknął i tym razem zamachnął się różdżką, a Harry uderzył plecami o najbliższą ścianę i osunął się po niej na podłogę.
- Ron! Teraz to przesadziłeś! – krzyknęła Hermiona, podbiegając do Harry'ego, by pomóc mu wstać.
- Nie, Hermiono – mruknął Harry, pocierając sobie tył głowy. – Wysłuchajmy, co ma do powiedzenia. Niech wreszcie wyrzuci z siebie tę złość, którą miał od początku mojego związku z jego siostrą.
- A żebyś wiedział, że ci powiem – warknął Ron. – Od kiedy zerwaliście ze sobą, po śmierci Dumbledore'a, Ginny była bezpieczna. Wszystko było w porządku aż do tamtych wakacji po zabiciu Sam-Wiesz-Kogo, kiedy do siebie wróciliście. Zauważyłeś to? Zauważyłeś, że od waszych zaręczyn ona wciąż jest zagrożona? A teraz znowu ją porwali!
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...