Dwa dni po opuszczeniu przez Harry'ego Hogwartu, rozpoczęły się zajęcia i McGonagall nie mogła już ukrywać przed nikim jego nieobecności. Podczas śniadania, dyrektorka próbowała wyjaśnić wszystkim tajemnicę jego zniknięcia, ale, tak jak większość się spodziewała, a najbardziej ci, którzy zbyt dobrze znali postawę Ślizgonów w stosunku do Harry'ego, od ich stołu dało się usłyszeć śmiechy i gwizdy. Ginny prawie nie słuchała dyrektorki. Znała prawdziwą wersję i nie potrzebna jej była żadna „bajeczka" wymyślona przez Zakon.
Przez kolejne dni trudno było poznać, że Ginny bardzo przeżywa to rozstanie. I tak znosiła je nadzwyczaj spokojnie i bez nerwów. Przed wszystkimi, nawet przed Ronem i Hermioną udawała, że nic się nie stało, czasami nawet się uśmiechała. Ale ten uśmiech był tylko grymasem ukrycia prawdziwych uczuć. Zaczęła teraz coraz częściej sięgać do książek, jakby nauką chciała odeprzeć niepokojące ją myśli. Najbardziej obawiała się, czy jeszcze kiedyś Harry'ego zobaczy. A jeśli nie? Od razu odrzucała od siebie tę myśl.
Czuła, że w tych momentach Hermiona bacznie ją obserwuje. Przebywała z nią i Ronem teraz częściej niż zwykle i czasami miała wrażenie, że męczy ich ciągłe siedzenie razem z nią, że czasami chcieliby być sami, bo jako małżeństwo nie mieli przez to wszystko czasu dla siebie. Ona też od tamtej nocy nie mogła nawet pomyśleć, że chciałaby być sama. Na każdym kroku ktoś jej towarzyszył. Oprócz Hermiony i Rona była z Tonks, Jill, a czasami z Luną.
Wiedziała, że to, co powiedziała Hermiona pierwszego dnia jest prawdą. Śmierciożercy prędzej czy później mogą dowiedzieć się, że Harry'ego tu nie ma i zaatakują Hogwart. A ponieważ chodzi im o niego, i znają go na tyle, że wiedzą, że będzie chciał ratować każdego, a ją w szczególności, to ona rzeczywiście jest w największym niebezpieczeństwie.
Tylko nocami, gdy nikt nie widział, ukrywała się za kotarami na łóżku, mruczała „Muffliato", żeby nikt jej nie usłyszał i zasypiała z twarzą Harry'ego pełną bólu przed oczami, gdy musieli pożegnać się tamtego ranka. Czasami tuż przed snem wyobrażała sobie jego powrót. Widziała jego uśmiechniętą twarz, gdy stał przy wejściu z rozpostartymi ramionami, a ona biegła do niego, rzucając mu się na szyję z radości, by chwilę potem poczuć jego usta na swoich złączone w pocałunku.
Często w nocy budziła się z krzykiem, oblana zimnym potem, gdy w śnie widziała go w szponach śmierciożerców, związanego i torturowanego, albo umierającego na jej rękach. Oddychała wtedy powoli, żeby się uspokoić i zastanawiała się, czy zaklęcie Muffliato nadal działa, ale skoro przy niej nikogo nie było, to znaczyło, że tak.
Kilka tygodni po odejściu Harry'ego, po kolacji, Ron i Hermiona siedzieli na fotelach w pokoju wspólnym. Ginny stała przy nich przy oknie wpatrzona w Zakazany Las. Słońce już zaszło, pozostawiając tylko kolorowe smugi na ciemniejącym niebie.
- Jak myślicie, kiedy Harry wróci? – spytała, przerywając ciszę i odwracając się do nich.
Ron i Hermiona spojrzeli na siebie. Od tygodnia słyszeli od niej te same pytania. Ginny przeczuwała, że coraz trudniej im było na nie odpowiadać.
- Na pewno wróci, jeśli McGonagall mu pozwoli... – zaczęła Hermiona.
- McGonagall? – wtrącił Ron. – Raczej Zakon.
- Ale McGonagall jest przecież członkiem...
- A myślicie, że śmierciożercy rzeczywiście dotrą tutaj? – przerwała im Ginny, podchodząc do nich bliżej i siadając na podłodze u stóp Hermiony.
- Na pewno – mruknął Ron.
- Jesteśmy na to przygotowani – stwierdziła Hermiona, pochylając się do niej i głaszcząc ją po włosach. – Wczoraj, w czasie przerwy obiadowej, gdy siedziałaś w bibliotece z Jill i z Luną, McGonagall zwołała zebranie dla wszystkich prefektów.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanficJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...