18. Pokątna i powrót do Hogwartu

2K 84 23
                                    

Nadszedł ostatni tydzień wakacji, w którym pojechali na Pokątną, żeby kupić wszystkie rzeczy potrzebne do szkoły.


Magiczna ulica nie była już taka jak kiedyś. Zrobiła się ponura i szara. Większość sklepów była pozamykana, a w oknach nadal wisiały wyblakłe plakaty zbiegłych śmierciożerców sprzed dwóch lat, albo informacje z ministerstwa. Gdzieniegdzie były też okna i drzwi pozabijane deskami. Prawdopodobnie ich właściciele już nie wrócili, bo zginęli z rąk śmierciożerców, albo samego Voldemorta.

- Straszne. Jak tu się zmieniło – stwierdziła Ginny rozglądając się wokół, gdy przeszli przez magiczną bramę na brukowaną uliczkę.

- Tak. Myślałem, że po porażce Voldemorta wrócą, ale prawdopodobnie, albo nadal boją się ataku, albo... – nie dokończył, bo właśnie mijali lodziarnię Floriana Fortescue zabitą deskami.

W Banku Gringotta szybko wyciągnęli ze skrytek trochę pieniędzy i poszli na zakupy. W centrum Eeylopa Harry kupił trochę przysmaku sów, bo jego zapasy dla Hedwigi już się kończyły, w aptece uzupełnili zapasy do eliksirów, a w księgarni Esy i Floresy brakujące książki. Po zrobionych zakupach poszli też odwiedzić Freda i George’a.

- Witamy zakochaną parę w naszych skromnych progach – powitał ich Fred, który stał w drzwiach sklepu.

- Niestety nasze zapasy eliksirów miłosnych powoli się kończą, ale wam to chyba nie potrzebne, co? – dodał George, który stanął obok brata.

- Nie, nie potrzebne, ale tobie by się chyba przydało? – spytała Ginny, wchodząc do środka.

- Mi? Po co? – George spojrzał za nią zaskoczony.

- Przecież widzę, jak ciągle patrzysz w stronę tej waszej pracownicy, Verity.

- Ja tylko sprawdzam, czy nie potrzebuje pomocy.

- I ja mam niby w to uwierzyć? – spytała kpiąco.

- A kiedy wasz ślub? – wtrącił Fred – nie powiedzieliście nam tego ostatnio. Tylko powiedzcie w miarę wcześnie, bo nasza biedna mama musi się przygotować. Dwa śluby w ciągu dwóch lat, to było trochę za dużo.

- Sami jeszcze nie wiemy. Na razie wystarczy nam to, że jesteśmy razem – odparł Harry, a Ginny dodała:

- Przed nami szkoła. Mamy jeszcze czas, żeby się zastanowić.

- A tak w ogóle to macie coś nowego? – spytał Harry, podchodząc do Freda.

- Na razie nic. Mamy kilka zamówień na naszą Serię Tarczy. Ministerstwo nadal je kupuje, a poza tym wszystkie nasze produkty szybko znikają. Głównie Bombonierki Lesera. Pewnie dlatego, że zbliża się wrzesień i początek roku szkolnego.

- Mam nadzieję, że nie na nowego nauczyciela obrony przed czarną magią – powiedziała Ginny, zerkając tajemniczo na Harry’ego.

- Ja też. Ale przekonamy się w szkole – odparł, patrząc na nią i dodał cicho, tak, żeby tylko ona to usłyszała – mam nadzieję, że nie będziesz jedną z tych, którzy to kupili, co?

- Ja? Jakbym mogła. Będę na każdej twojej lekcji – szepnęła z wyrzutem.

- No dobrze, dobrze – zaśmiał się i przytulił ją do siebie. – Zobaczymy, co będziesz mówiła w szkole. Nie myśl, że będziesz miała lepiej od innych, tylko dlatego, że jesteś moją narzeczoną.

- Oj, nie strasz mnie. Już się nie mogę tego doczekać.

W ostatnim dniu przed wyjazdem pani Weasley zarządziła, aby wszyscy się spakowali do wieczora, bo następnego dnia nie będzie na to czasu. Jak zawsze miała rację, ale i tak rano wszyscy biegali po całym domu, nawołując się i poszukując swoich rzeczy, których nie zdążyli zapakować.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz