Harry zatrzymał się w progu, przyzwyczajając oczy do panującego wewnątrz półmroku. Zrobił dwa kroki i w całym przedpokoju zapaliły się staroświeckie gazowe lampy, rzucając migocące światło na głowy skrzatów domowych na ścianach.
Idąc wolnym krokiem przez korytarz, pomyślał, że minęło już siedem lat odkąd był tu po raz ostatni, zanim razem z Ronem i Hermioną wyruszyli w nieznane i ukrywali się w różnych miejscach, rozrzuconych po całej Anglii przed ostateczną walką z Voldemortem. By tego nie rozpamiętywać, wszedł na górę do salonu na pierwszym piętrze. Wyjął różdżkę i zawołał „Chłoszczyść!", próbując choć trochę oczyścić pomieszczenie z kurzu i brudu. Niestety jego słabe zdolności w rzucaniu zaklęć gospodarskich spowodowały jedynie, że kurz wzbił się w powietrze, wciskając się mu do nosa i gardła. Kaszląc i kichając cofnął się i wspiął wyżej.
Na drugim piętrze była sypialnia, którą kiedyś zajmował z Ronem. Musiał odgarnąć pajęczynę, by w ogóle dostać się do środka. Łóżko i żyrandol przykrywała gruba warstwa kurzu. Szafa była otwarta. Wycofał się z powrotem na korytarz, nie próbując już używać zaklęcia czyszczącego, i ruszył dalej. Pokój, który tak dawno zajmowała Ginny z Hermioną był tak samo brudny i zakurzony, jak pozostałe pokoje.
Zszedł z powrotem na dół, do kuchni. Długi stół ciągnął się przez całą piwnicę aż do wielkiego paleniska. Do nosa wciskał się kurz i zapach gnijącego drewna. Odetchnął głęboko, by zwalczyć odruch wymiotny. Ginny miała rację; to miejsce nie nadawało się do zamieszkania.
Usiadł ciężko przy stole, chowając twarz w dłoniach. Jak sprawić, by ten dom nadawał się do sprowadzenia tu małego dziecka?
- Stworek! – zawołał.
Rozległ się suchy trzask i przed wygasłym paleniskiem pojawił się domowy skrzat.
- Pan mnie wzywał?
- Tak, Stworku. Od dzisiaj zostaniesz tutaj i przygotujesz ten dom...
Stworek spojrzał na niego zdumiony.
- Tutaj? Mam zostać w domu mojej dawnej pani? – zachrypiał.
- Tak. Zostaniesz w moim domu – syknął Harry – i posprzątasz. Codziennie będę sprawdzał co zrobiłeś.
- Jak pan sobie życzy. – Skrzat skłonił się nisko.
Harry wstał.
- A ja spróbuję zorganizować dla ciebie pomoc.
-----
Harry wyskoczył z kominka Ministerstwa Magii i włączył się w strumień czarownic i czarodziejów idących do wind na końcu atrium. Wjechał na drugie piętro i już miał zamiar wyjść, gdy drogę zagrodził mu minister magii. Obok niego ze zmarszczonym czołem stał Robards.
- Witaj, Harry, właśnie ciebie szukałem – powiedział zadowolony Kingsley. – Możemy porozmawiać?
Harry zawahał się chwilę, widząc naburmuszone spojrzenie szefa, ale ministrowi się nie odmawia, więc w końcu kiwnął głową.
- Ależ oczywiście, panie ministrze.
- Cieszę się. – Kingsley uśmiechnął się do niego, klepiąc go po ramieniu, i odwrócił się do Robardsa. – W takim razie ja już omówię z panem Potterem całą sprawę. – Wszedł do windy i stanął obok Harry'ego. – Zapraszam cię na górę do mojego gabinetu.
Złote kraty zasunęły się i winda ruszyła w górę.
- O co chodzi, panie ministrze? – zapytał Harry.
- Za chwilę.
Gabinet ministra magii mieścił się w drugim skrzydle pierwszego piętra. Kingsley otworzył złote drzwi z wyrytym na nich monogramem MM i weszli do środka.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...