96. Wyznania i obietnice

904 41 1
                                    

Wioska Hogsmeade sprawiała wrażenie opuszczonej, wszyscy jej mieszkańcy pewnie już spali i tylko w gospodzie Pod Trzema Miotłami i Pod Świńskim Łbem jarzyło się światło, sącząc się przez okna na ulicę. W oddali majaczyły ciemne zarysy zamku Hogwart.

Ginny od kilku godzin powstrzymywała się przed wybuchem. Nie, nie była zła, raczej rozczarowana, że Harry nie powiedział jej o tej iluzji. Natomiast Harry wspominał dzisiejszy dzień.

- Myślisz, że Teddy naprawdę mnie polubił? – zapytał.

- Chyba bardziej twoje okulary – stwierdziła sucho.

Harry zaśmiał się.

- No tak, a pamiętasz, jak Teddy... – umilkł, gdy w blasku najbliższego okna dostrzegł jej kwaśną minę.

- Słodko z nim wyglądałeś, Harry, ale... – szepnęła i ścisnęła go mocno za rękę.

Harry zrozumiał, o co jej chodzi. Starał się jak mógł odwlec tę rozmowę, ale nie było sensu. A z drugiej strony wiedział, że ona i tak o wszystkim wie.

- Harry, kiedy będziesz ze mną tak naprawdę szczery? – spytała.

Zatrzymał się na moment. Dlaczego ona o to pyta?

- Co? Przecież jestem...

- To dziwne, bo ja tego nie widzę – warknęła. – Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, co się stało w Dolinie? Robisz to samo, co Remus. On też ukrywa przed Tonks ich aktualną sytuację, prawda?

Harry kiwnął głową.

- Nie chciałem...

- Martwić mnie albo straszyć? – wpadła mu w słowo – daj spokój! – wykrzyknęła. – Czy nie wystarczająco już oboje przeżyliśmy? A może uważasz, że nie zniosę więcej informacji o śmierciożercach? – Nie czekała na jego odpowiedź, tylko dalej wylewała z siebie swoje żale. – Co prawda mam już ich dość, ale powinnam wiedzieć! Ja wiem, że wy mężczyźni lubicie mieć swoje tajemnice, ale nie w takich ważnych sprawach!

- Wiem, wiem... – pokiwał głową.

- To słucham. Co masz mi do powiedzenia? – Wsparła ręce na biodrach i spojrzała wyczekująco.

- Za chwilę. – Wskazał na najbliższe drzwi. – Jesteśmy na miejscu – a, gdy zmarszczyła brwi, zaskoczona, dodał: – bramy Hogwartu są zamknięte o tej porze, więc spędzisz ze mną tę noc. Chyba wytrzymasz te kilka godzin, do jutra rana?

- Co? Ależ oczywiście – odparła. – Z tobą zawsze i wszędzie – mruknęła, a na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.

Harry pchnął drzwi i znaleźli się we wnętrzu gospody Pod Świńskim Łbem. Bar był pusty. Za kontuarem stał Aberforth, mierząc ich zmęczonym i zniecierpliwionym wzrokiem.

- Nareszcie! – warknął. – Właśnie miałem zamykać.

- Dzięki, Ab – mruknął Harry. – Mam ten sam pokój, co poprzednio? – zapytał, kierując się w stronę drewnianych schodków na zapleczu.

Mężczyzna przytaknął.

- Może być – odparł. – Wiesz gdzie?

- Tak.

Harry przepuścił Ginny i, chwytając ją za rękę, zaprowadził na górę. Na piętrze podszedł do najbliższych drzwi i stuknął w nie różdżką, a te otworzyły się z cichym zgrzytem.

Wszedł pierwszy, zapalił lampę stojącą na szafce przy łóżku, a potem rzucił kilka zaklęć uciszających i zabezpieczających na okna i drzwi.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz