Nastał październik. W pewien piątek Ginny i Harry umówili się na błoniach, nad jeziorem. Było to stałe miejsce ich spotkań. Nikt im tutaj nie przeszkadzał, gdy chcieli być sami. Z jednej strony było jezioro, a z drugiej kępa krzaków, która odgradzała ich od rzeczywistości i Hogwartu.
Ginny siedziała nad jeziorem oparta o drzewo, czekając na Harry’ego. Zbliżał się wieczór i za pobliskimi górami zachodziło słońce. Tego dnia Harry się spóźniał. Wiedziała, że kończył zajęcia z drugą klasą, więc prawdopodobnie jakiś uczeń go zatrzymał, zadając pytania. Tak myśląc patrzyła na jezioro. Po chwili usłyszała jakiś szmer wśród krzaków, wstała i zaczęła się rozglądać.- Harry? Harry, to ty? – zapytała.
Wiedziała, że Harry potrafił podejść cicho do niej od tyłu całując ją w szyję. Ale nigdy nie musiała tak długo czekać, aż się pojawi. Pokręciła głową, myśląc: „Czy każdy szmer będzie traktowała jak jego przyjście?” Zamknęła oczy wsłuchując się w szept wiatru. Gdy po chwili je otworzyła, przed sobą zobaczyła trzech śmierciożerców. Krzyknęła ze strachu.
- Nie! Ratunku!
Jeden z nich złapał ją natychmiast od tyłu, zasłaniając jej usta. Próbowała mu się wyrwać, ale drugi machnął różdżką i Ginny znieruchomiała.
- No to mamy z nią spokój – powiedział i wszyscy trzej ryknęli głośnym śmiechem.
W tym samym czasie trzeci przytwierdzał list do drzewa.
- Mam nadzieję, że tym razem Potter będzie grzeczny.
- Będzie, będzie. Dla niej zrobi wszystko.
Po tych słowach odeszli.
Parę minut później nad jezioro dotarł Harry. Rozglądał się szukając Ginny, ale nigdzie jej nie było.
- Ginny? Gdzie jesteś? – zawołał, ale odpowiedział mu tylko wiatr.
Oparł się o drzewo zastanawiając się co się stało. Przecież Ginny zawsze na niego czekała. Odwrócił głowę i zobaczył, że na drzewie wisi pergamin, a na nim Mroczny Znak. Zerwał go i zaczął czytać.
WITAJ POTTER,
TO, CO ZROBIŁEŚ CZARNEMU PANU JEST NIEWYBACZALNE. MUSISZ PONIEŚĆ KARĘ. TWOJA DZIEWCZYNA JEST Z NAMI. JEŚLI ZACZNIESZ JEJ SZUKAĆ – ONA ZGINIE. JEŚLI POWIADOMISZ KOGOKOLWIEK – ONA ZGINIE. NIE RÓB NIC ZA NASZYMI PLECAMI, BO I TAK BĘDZIEMY O TYM WIEDZIEĆ. WIECZOREM DOSTANIESZ OD NAS NOWE INSTRUKCJE.
Nogi się pod nim ugięły. Przeklął i uderzył pięścią w drzewo. Był wściekły i za razem przerażony. Wiedział jedno. Musi iść ją szukać. Zmiął pergamin w ręku i poszedł do zamku. W drzwiach wejściowych wpadł na Hermionę.
- Harry? Gdzie jest Ginny? Chciałam z nią porozmawiać.
- Nie wiem – odparł sucho.
- Coś się stało? Pokłóciliście się? To niemożliwe.
- Nie. Hermiono, wybacz, nie mogę... – Próbował ją wyminąć, ale Hermiona nie dawała za wygraną. Złapała go za ramię i spytała:
- O co chodzi, Harry? Przecież widzę, że jesteś zdenerwowany.
- Ona... ona... – nie wiedział jak to powiedzieć. Słowo „porwanie” nie mogło mu przejść przez gardło.
- Co ona?
- Porwali ją! – krzyknął.
- Porwali? Kto? – Hermiona spojrzała wystraszona.
- Śmierciożercy. Zostawili mi list. Masz, czytaj – powiedział.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanfictionJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...