49. "To nie jest twoja wina..."

890 41 6
                                    

Harry leżał twarzą w dół, wsłuchując się w ciszę panującą wokół niego. Był sam. Wyczuwał policzkiem zimną posadzkę, a to znaczyło, że nie jest w domu Malfoyów. Otworzył oczy i usiadł.

Pomieszczenie, w którym się znajdował, było jasne, choć nigdzie nie dostrzegł żadnej lampy ani okna. W pierwszej chwili pomyślał, że jest w Wielkiej Sali w Hogwarcie, gdyż sala była ogromna. Wstał i zaczął po niej krążyć, przyglądając się wszystkiemu wokół. Na środku stały ławki ustawione przodem do ścian, z mnóstwem obrazów, na których poruszały się namalowane na nich postacie. Podszedł do jednej ściany i zaczął przyglądać się dokładniej obrazom. Był zaskoczony, bo każdy z nich ukazywał fragment z jego życia, jego wspomnienia, ale tylko od momentu, gdy dowiedział się od Hagrida, że jest czarodziejem. Było tam jego pierwsze spotkanie z Weasleyami, kiedy pierwszego września wsiadł do ekspresu Londyn-Hogwart i podglądał ich przez okno przedziału. Widział wtedy Ginny żegnającą się z braćmi. Na innym była Ginny wręczająca mu kartkę z życzeniami powrotu do zdrowia, gdy leżał w skrzydle szpitalnym po jakimś meczu. Wszystkie przygody jakie przeżył razem z Ronem i Hermioną przez te wszystkie lata. Jednak na większości obrazów, czy raczej zdjęć, jak stwierdził ze zdziwieniem, obchodząc całą salę, była albo sama Ginny, albo oboje razem. Nawet nie spodziewał się, że tych chwil jest aż tyle.

Stanął na środku. Po przeciwnych stronach pomieszczenia były dwa wyjścia. Zaczął iść w kierunku jednych drzwi, ale, gdy zrobił kilka kroków, drzwi zaczęły się od niego oddalać. Spróbował ponownie z drugimi, ale sytuacja się powtórzyła. Wszystko sprawiało wrażenie, że musi tu być, musi tu zaczekać. Wrócił z powrotem na środek i usiadł najbliżej zdjęcia, na którym trzymał Ginny w objęciach po tamtym meczu w szóstej klasie, w którym nie zagrał. Westchnął, wspominając ten pierwszy pocałunek i późniejsze chwile bycia razem i czekał na to, co się teraz wydarzy.

Po chwili usłyszał, że z lewej strony otwierają się drzwi. Odwrócił głowę. Od strony tych drzwi szła jakaś para. Nie byli duchami, ale nie byli też w pełni materialnymi istotami. Raczej widmami, które sunęły ku niemu, bo nie słyszał odgłosu kroków. Kobieta z rudymi włosami sięgającymi do ramion i mężczyzna w okularach i burzą potarganych, czarnych włosów. Zamrugał, bo poczuł w kącikach oczu łzy. Rozpoznał ich od razu. Tyle razy widział ich w swoich snach. To byli jego rodzice. Natychmiast wstał, gdy James i Lily podeszli do niego. Stał tak oniemiały, patrząc na nich i nie wiedząc, co powiedzieć.

- Harry, usiądź – usłyszał głos matki, która wskazała mu ławkę, z której się podniósł.

Gdy usiadł, James kiwnął głową i powiedział:

- Jesteśmy z ciebie dumni.

Harry patrzył to na ojca to na matkę. Nadal nie mógł nic powiedzieć, bo czuł jak coś go dławi w gardle.

- Jesteś taki jak James – szepnęła Lily. – On też starał się mnie chronić za wszelką cenę.

- Czy ja umarłem?

Te słowa wypłynęły z jego ust zanim zdążył je powstrzymać.

- Nie, jeszcze nie – odparł James. – To miejsce jest takim... – rozejrzał się wokół i wyciągnął rękę wskazując pomieszczenie – ...można powiedzieć etapem przejściowym. Taką wersją poczekalni. Tutaj możesz dokonać wyboru. Możesz iść z nami i przejść przez te drzwi – tu wskazał na otwarte drzwi, przez które do niego przyszli – i odejść na zawsze, albo wybrać te drugie i wrócić do przyjaciół.

- Nie podejmuj jednak decyzji pochopnie – powiedziała Lily. – Zanim zdecydujesz chciałabym ci coś pokazać.

Wyciągnęła do niego rękę, a on wstał i poszedł za nią. Zaprowadziła go do jednej ze ścian. Wśród dwóch obrazów przedstawiających jego wspomnienia zobaczył coś białego. Zdziwił się, bo gdy wcześniej tędy przechodził nie widział tu nic, a teraz znikąd pojawiło się coś białego, jakby ściana zaczęła się rozszerzać i między dwoma zdjęciami Ginny pojawiło się... no właśnie, co? Okno? Podszedł bliżej. Nie było to okno, raczej jakieś płótno, które teraz sięgało od sufitu do podłogi i Harry pomyślał, że to może być ekran podobny do tego w kinie mugolskim. Lily stanęła przed nim i dotknęła tego ekranu ręką. Natychmiast pojawił się na nim jakiś film. Przedstawiał salon w jakimś domu. James, który cały czas stał z boku, podszedł do Lily, chwycił jej dłoń i z uśmiechem podeszli bliżej. Spojrzeli na niego. Lily ponownie wyciągnęła rękę w stronę Harry'ego.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz