151. Koniec urlopu

981 41 4
                                    

Ginny nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Ron i Hermiona odetchnęli z wielką ulgą, gdy nie musieli już zajmować się Jamesem. Próbowała z Hermiony wyciągnąć, co się działo u nich od wczoraj i czy James wcześniej też okazywał umiejętność czarowania, ale Hermiona za każdym razem unikała odpowiedzi. Z Ronem było tak samo. Co zrobił ten mały chłopiec, że tak bali się go jego chrzestni? W końcu im odpuściła i po uśpieniu Jamesa usiadła na kanapie w salonie, by być blisko Harry'ego.

Przez resztę wieczoru Teddy nie odstępował wujka na krok. Po powrocie z dworu uparł się na wspólną kąpiel z wujkiem i marudził tak długo, dopóki Harry nie wsadził go do wanny, a on stanął obok niego pod prysznicem. Potem grali w eksplodującego durnia, osmalając sobie co chwila brwi, razem układali klocki i budowali fortece na podłodze przed kominkiem w salonie.

Ginny uśmiechała się, patrząc na obu chłopców. Tak, chłopców, bo Harry, będąc z Teddym cieszył się jak dziecko, którym nigdy nie był; w końcu to co przeżył nie tylko u Dursleyów, ale też przez wszystkie lata szkolne spowodowały, że musiał dorosnąć dużo wcześniej niż wszyscy inni w jego wieku i w takich chwilach próbował nadrobić tamte lata. Wiedziała jednak, że gdyby coś się stało, wystarczyłby sygnał z Biura czy cokolwiek innego, stałby się na powrót zdeterminowany i stanowczy jak zawsze.

Teddy podskoczył i podbiegł do niej.

- Ciocia, chodź i pobaw się z nami! – zawołał.

- Bawcie się sami – odparła. – Ja tu posiedzę i będę was obserwować.

- Wszystko w porządku, Ginny? – zapytał Harry. W jego głosie pobrzmiewała troska. – Gdzie James?

- W jak najlepszym. A James śpi w kuchni.

Teddy stał jeszcze chwilę przy Ginny, patrząc to na nią to na wujka.

- Chodź do mnie, Teddy – powiedział Harry, klepiąc ręką o dywan obok siebie. – Mieliśmy zbudować nowy zamek, a to zajęcie dla prawdziwych mężczyzn.

Chłopiec kiwnął główką, podbiegł do niego i ukląkł na podłodze.

- To od czego zaczynamy?

- Od tych klocków – Harry wskazał na największe.

Zabawa trwała w najlepsze. Ginny wkrótce zwinęła się w kłębek i położyła na kanapie. Prawie usypiała, gdy podeszła do niej mama.

- Jak chcesz, to możesz położyć się na górze u siebie w pokoju – zaproponowała.

- Dzięki, ale i tak niedługo będziemy wracać do domu – odparła Ginny.

Podniosła się, robiąc dla niej miejsce i rozejrzała się.

- Gdzie są wszyscy?

- Hermiona źle się poczuła i Ron teleportował ich do domu, a Andromeda położyła się w pokoju gościnnym.

- Coś poważnego?

- To po prostu zmęczenie. A jak ty się czujesz?

- Dobrze, zupełnie inaczej niż rok temu. A co z Hermioną?

- Podobno James dał im wczoraj popalić – stwierdziła mama z uśmiechem. – Wielokrotnie kontaktowali się ze mną przez kominek.

- Co? – Ginny podskoczyła zaskoczona i usiadła wyprostowana. – Dlaczego nie skontaktowali się z nami?

- Podobno próbowali, ale wszystkie dostępy do waszego domu były zablokowane.

Giny spojrzała na Harry'ego z mordem w oczach. Harry tylko wzruszył ramionami.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz