9. Przebudzenie

2.2K 97 36
                                    

Następnego dnia, a był to koniec drugiego tygodnia pobytu w szpitalu, Harry wreszcie się obudził. Otworzył oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Wszystko było zamazane, bo nie miał okularów. Próbował podnieść rękę, żeby po nie sięgnąć, ale nie mógł, bo poczuł, że jest przywiązany do łóżka. Przekręcił głowę i zobaczył, że na pobliskim łóżku leży ktoś z długimi, rudymi włosami. Po chwili podeszła do niego uzdrowicielka:


- Witaj Harry. Nazywam się Mary Watkins, i jestem uzdrowicielką. – Odezwała się do niego. – Wszyscy się ucieszą, że wreszcie się obudziłeś. Wybacz nam te więzy, ale musieliśmy cię przywiązać, bo ostatnio rzucałeś się na łóżku i prawie z niego spadłeś. – Mówiąc to szarpnęła swoją różdżką, a liny opadły.

Harry podniósł się, założył okulary i zapytał:

- Gdzie jestem? I co się stało?

- Jesteś w szpitalu Świętego Munga. Pokonałeś Sam-Wiesz-Kogo, ale Śmierciożercy rzucili na ciebie zaklęcie Cruciatus. Przyjaciele przynieśli cię od razu do nas.

- Jak długo tu leżę?

- Jesteś tu już dwa tygodnie.
- Aż tyle? – Opadł na poduszki.

- Tak, ale widzę, że już wszystko w porządku. Wiele osób przychodziło ciebie odwiedzić, ale tylko jedna nie chciała cię opuścić i właściwie zamieszkała obok ciebie. Spójrz. – Wskazała ręką w kierunku łóżka, na którym, jak zaczął się domyślać, leżała Ginny. – Teraz śpi. Nie budźmy jej. Ona najbardziej się ucieszy.

- Ginny… – Westchnął. – Nic jej nie jest?

- Nic. Jest tylko zmęczona. Nie spała od kilku dni czekając aż się obudzisz.

- Kochana dziewczyna… - Harry nie odrywał od niej wzroku.

- Muszę cię o coś zapytać. – Harry odwrócił głowę w stronę uzdrowicielki. - Wiem, to może być trudne, ale co pamiętasz?

- Pamiętam tylko, że zabiłem Voldemorta. – Uzdrowicielka syknęła na dźwięk tego nazwiska, ale on mówił dalej. – I zaklęcie Cruciatus rzucone przez Śmierciożerców. Potem już nic nie pamiętam.

- Tak, bo straciłeś przytomność. To naprawdę cud, że przeżyłeś i nie postradałeś zmysłów. Obawialiśmy się tego. Muszę jeszcze wrócić do tego, dlaczego cię przywiązaliśmy. Wczoraj przestraszyłeś nas, a najbardziej Ginny, rzucając się na nas i krzycząc coś takiego: „Zostaw ją. Masz mnie”. Wiesz może, dlaczego to krzyczałeś? Przypominasz to sobie?

- Tak, chyba tak. Ale nie jestem w stanie teraz o tym mówić. I nie mogę się ruszyć. Czuję, jakby wszystko ważyło tonę.

- Bo jesteś osłabiony. Tyle dni w śpiączce… Tam w rogu jest łazienka. Jak poczujesz się lepiej będziesz mógł się w niej odświeżyć. Ja pójdę teraz powiadomić rodzinę Ginny i twoich przyjaciół, że się obudziłeś. Zostaniesz u nas jeszcze kilka dni na obserwacji, a potem cię wypuścimy.

- Dobrze. Dziękuję. – Odpowiedział i odwrócił głowę. Nie chciał, żeby uzdrowicielka zobaczyła, że ma łzy w oczach.

Bo prawda była taka, że gdy krzyczał tamte słowa, widział Ginny uwięzioną i torturowaną przez Voldemorta. I nadal miał to przed oczami, tak, jakby to wydarzyło się przed chwilą, naprawdę.

Uzdrowicielka wyszła, a on wstał i pomału poszedł do łazienki. Oparł się o umywalkę i spojrzał w lustro. Zobaczył w odbiciu bladą, nieogoloną twarz zmęczonego chłopaka, z burzą potarganych czarnych włosów opadających mu na czoło, na którym jaśniała blizna w kształcie błyskawicy.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz