Harry spojrzał na ośnieżone wzgórza. Rzadko tu bywał o tej porze roku. Wyjątkiem były święta, ale te minęły już jakiś czas temu.
Cały dzisiejszy dzień spędził w archiwum Biura, przeszukując stare dokumenty. Po kilku godzinach miał dość. To było jak szukanie igły w stogu siana. Nigdzie nie było nazwy Wężowe Wzgórze, tak jakby nigdy nie istniało. Wiedział jednak, że nie może się poddawać. To musi gdzieś być.
Odetchnął świeżym powietrzem. Na ten wieczór miał o tym zapomnieć. I tak czekało go wspominanie dawnych czasów, bo ma wyjaśnić Weasleyom, co wydarzyło się dwa lata temu.
Owinął się szczelniej peleryną, gdy zimny wiatr powiał od strony pola i spojrzał w stronę Nory. W kuchni i w salonie paliło się światło. Czekają na niego.
Nagle ktoś klepnął go w ramię.
- Cześć Harry! – krzyknął Ron. – Czemu nie wchodzisz do środka? Jest strasznie zimno, a mama na pewno już się niepokoi.
- Właśnie miałem wejść – odparł. – A ty co? Dopiero wracasz z pracy?
- Jak widać. Fred i George nie dają mi odpocząć. Kochani bracia – dodał ironicznie.
Przeszli przez bramę i weszli na podwórko.
- A jak Hermiona? – zapytał Harry, dochodząc do drzwi.
- Już lepiej. Zresztą sam zobaczysz.
Zapukali i w tej samej chwili drzwi otworzyły się. Stała w nich Hermiona z poważną miną. Ron wszedł pierwszy i pocałował ją w policzek.
- Zobacz, kogo spotkałem po drodze – powiedział.
- Cześć Harry – mruknęła, witając się z nim. – Wchodź, zaraz coś będzie do zjedzenia.
Odwróciła się i poszła do salonu. Harry spojrzał za nią, a potem zerknął na Rona. „To ma być lepiej?", zapytał bezgłośnie. Ron pokiwał głową w prawo i w lewo.
- Wiemy, co się stało – powiedział Ron, zmieniając temat i usiadł przy stole. Harry zrobił to samo. – Tata powiedział nam o ataku na pociąg, a potem... że widział się z tobą i że u Ginny wszystko okej. A następnie zaczął nas wypytywać. Powiedzieliśmy mu wszystko, no może nie o horkruksach – w tym momencie ściszył głos – ale o całej reszcie. Więc się nie przejmuj. Malfoy zawsze był gnidą i niestety to się nigdy nie zmieni – zakończył.
- Dzięki Ron – Harry kiwnął głową – ale muszę...
Urwał, gdy spojrzał na drzwi. W progu stali państwo Weasley.
- Harry – powiedziała Molly, podchodząc do niego – nic nie musisz tłumaczyć.
- Może, ale muszę was przeprosić.
Wstał i odwrócił się do niej i do Artura, który stanął obok.
- Przeprosić? Za co? – zapytał Artur.
- Przeze mnie nie macie łatwego życia. Od lat. Jestem wam naprawdę wdzięczny za przygarnięcie mnie do waszej rodziny. Tu zawsze czułem się jak w domu. I za to wam dziękuję. Ale przez to byliście w największym niebezpieczeństwie. A od kiedy związałem się z waszą córką, Ginny jest w ciągłym zagrożeniu. Wiem, że jej nigdy się nie odwdzięczę. – Opuścił głowę, kręcąc nią. - Ostatnio za każdym razem, gdy coś się dzieje ma to związek ze mną i śmierciożercami. Dopóki się to nie skończy, za każdym razem będę winny wam przeprosiny.
- Daj spokój, Harry – powiedział Ron, stając obok niego i kładąc rękę na jego ramieniu. – To nie jest twoja wina, że się na ciebie uwzięli.
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanficJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...