116. Niezastąpiona pomoc babci Weasley

1.1K 45 10
                                    

Ron odetchnął z wyraźną ulgą.

- Nawet nie wiecie, ile mnie to kosztowało.

Uwolnił się z objęć siostry i usiadł na łóżku przed nimi.

- Ale wszystko jest już dobrze, braciszku? Prawda? – zapytała Ginny, gdy usiadła obok niego i mocno go objęła.

- Mam nadzieję – mruknął. – Przez ostatnie miesiące nie mogłem opędzić się od ptaków, które Hermiona napuszczała na mnie codziennie... – Podniósł głowę i jego oczy napotkały wzrok Harry'ego, który uśmiechnął się lekko. – Do tej pory mam ślady na szyi – odsunął kołnierzyk, odsłaniając fragment zaczerwienionej skóry, a potem potarł lekko czoło. – Na czole udało mi się usunąć... Gdybym dziś rano nie obiecał jej, że z wami porozmawiam, to wieczorem znowu...

- Wieczorem miałbyś kolejną porcję ataku rozwścieczonych kanarków – warknęła Hermiona od progu.

Wszyscy odwrócili się w jej stronę. Stała oparta o framugę z założonymi rękami na piersiach.

- I zastanawiam się, czy mimo wszystko na to nie zasłużyłeś – dodała.

- Już w porządku, Hermiono... – powiedział Harry.

Hermiona weszła do środka, zamykając za sobą drzwi.

- Przecież wszystko im wyjaśniłem... – wymamrotał Ron.

- Ale zaprosiłeś ich tutaj w taki sposób, że dziwię się, że Harry nie rzucił na ciebie jakiejś klątwy. Nawet Teddy myślał, że zamierzacie się bić.

- Prawie tak się stało – wtrąciła Ginny.

- Ale sytuacja została opanowana – powiedział Harry, uśmiechając się do niej. – Dzięki Ginny.

Przysunął się bliżej i położył dłoń na jej ramieniu.

- A ty przyszłaś mnie sprawdzić? – zapytał kwaśno Ron.

- Nie całkiem – odparła Hermiona. Spojrzała na Harry'ego i Ginny. – Chciałam zobaczyć czy nadal jesteście cali i czy Ginny nic nie jest.

Ginny potrząsnęła głową.

- Wszystko ze mną okej – mruknęła.

- A więc jednak mnie sprawdzasz... – jęknął Ron, kręcąc głową.

- Poza tym mama zaprasza was na obiad. – Hermiona ponownie zwróciła się do Harry'ego i Ginny, nie zważając na Rona. – Pewnie jesteś głodna.

- No pewnie! – wykrzyknęła Ginny, wstając. – Aż dziwne, że maluch jeszcze nie zaczął się dopominać.

- A Teddy pewnie wymyśla niestworzone historie na nasz temat. Pozwólmy innym odetchnąć od niego.

Podał ramię Ginny, ale ta zawahała się chwilę, patrząc jak jej brat i bratowa zamierzają wyjść. Ścisnęła Harry'ego za ramię. To chyba idealny moment, by pokazać im, że nigdy nie mieli żalu do żadnego z nich.

- Poczekaj – szepnęła. – Może poprosimy ich teraz?

Ich oczy się spotkały i Harry przytaknął. Od razu wiedział o czym mówi.

- Myślę, że to dobry pomysł.

- Idziecie? – zapytał Ron, odwracając się do nich.

Stał już przy drzwiach. Obok niego Hermiona zaciskała rękę na klamce.

- Zaczekajcie chwilę – powiedział Harry.

Przyjaciele odwrócili się i cofnęli kilka kroków.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz