Główny hol Ministerstwa Magii wypełniał znajomy gwar, gdy Harry wyłonił się z jednego z kominków i ruszył w stronę złotych wrót.
- Potter! – Przez całe Atrium potoczył się głos. – Zaczekaj!
Harry zatrzymał się przed jedną z wind i odwrócił się. Biegł ku niemu Mark Newton.
- Cześć, Mark – przywitał się, kiwając mu głową – dzięki za te informacje. Czy ktoś już tam był?
- Gdzie?
- W Forgeley, oczywiście.
Mark pokręcił głową.
W tym samym momencie złota krata rozsunęła się przed nimi i razem wsiedli do windy. Mark zniżył głos do szeptu, by nie usłyszał go nikt poza Harrym:
- Dzisiaj tam idziemy. Jak chcesz, możesz do nas dołączyć, tylko najpierw dogadaj się z Robardsem. Od wczoraj chodzi wściekły.
- Wie, że wracam – mruknął ponuro Harry, wychodząc na korytarz drugiego piętra – więc nie pozwólmy mu dłużej czekać.
Pchnął podwójne drzwi i wszedł do Kwatery Głównej Aurorów.
Nie zdążył dojść do swojego biurka, gdy ze swojego gabinetu wyszedł szef Biura i zawołał:
- Potter! Do mnie!
- Tak jak mówiłem – zauważył Mark. – Tylko bądź ostrożny... – powiedział cicho i parsknął śmiechem.
Harry machnął ręką.
- Nic gorszego od Voldemorta już mnie nie spotka – mruknął. – A Robards bardziej przypomina Snape'a, czyli wszystko okej.
Odwrócił się i odszedł, przez co nie zauważył, że na te słowa Mark przewrócił oczami i pokręcił głową.
Robards zmarszczył brwi, gdy Harry wyminął go i wszedł do środka.
- Wielki Harry Potter wreszcie zaszczycił nas swoją obecnością – zaszydził, zajmując swoje miejsce za biurkiem. – To dobrze, bo mam dość tej wścibskiej reporterki, która od kilku dni plącze mi się pod nogami i wciąż dopytuje się o ciebie.
Harry poderwał głowę.
- Skeeter?
- Taak... Właśnie ona. Mam dość pytań o twoje życie osobiste oraz tłumaczenia się za brak postępów w sprawie śmierciożerców. Poza tym szukał cię minister Shacklebolt...
- Kingsley! – Harry podskoczył w miejscu. – Świetnie, ja też mam do niego sprawę, albo raczej prośbę.
Zatrzymał się przy drzwiach, gdy usłyszał chrząknięcie.
- Jeszcze nie skończyłem, Potter. Mark Newton przekaże ci wszystkie informacje, jakie zdobył do tej pory. I liczę, że wreszcie coś zrobicie. Macie moje pozwolenie na wszystko. A teraz zejdź mi z oczu Potter i do roboty.
Machnął obiema rękami, jakby odganiał się od natrętnej muchy, a Harry kiwnął głową i wyszedł.
------
Ziemia na podwórku Nory rozmiękła do tego stopnia, że Ginny musiała zmniejszyć wózek i wziąć Jamesa na ręce, by mogła przejść od furtki do drzwi kuchennych, jednak i tak tonęła po kostki w błocie. Na miejscu czekała na nią jej matka z wyciągniętymi rękami. James zapiszczał z radości, widząc babcię.
- Ginny, co cię do mnie sprowadza?
- Cześć, mamo. Kiedy zamierzacie zrobić z tym porządek? – Wskazała głową na podwórko i różdżką oczyściła buty. – Przecież już dawno...
CZYTASZ
Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?
FanficJak po pokonaniu Voldemorta poradzą sobie nasi bohaterowie? Co się stanie gdy śmierciożercy będą szukali odwetu za śmierć ich pana? - tego dowiecie się czytając to opowiadanie. Autor: Jogi_hp http://harry-ginny-milosc.blogspot.com/ To opowiadanie ni...