10. Na ślubie Hermiony i Rona

2.3K 90 7
                                    

Nastał dzień ślubu Rona i Hermiony. Od rana wszędzie krążyli goście i rodzina. Harry, który poprzedniego dnia wyszedł ze szpitala, siedział w pokoju Rona i przygotowywał mowę weselną.

- Harry, wszystko gra? – Do pokoju wpadł Ron.
- Jasne. Jak przygotowania?
- Wszystko gotowe. Czekamy już tylko na gości. Dziewczyny szykują się w pokoju Ginny. Nie wpuszczają nikogo. Mówią, że to przynosi pecha.
- O której zaczynamy?

- O zachodzie słońca. Jak chcesz coś zjeść, to mama przygotowała w kuchni kanapki. - Nie, dzięki. Nie chcę jeść.

- Ja też nie mogę jeść. Mam ściśnięty żołądek. Chyba pójdę do łazienki i wezmę prysznic. Trzeba zacząć się szykować.
- To ja pójdę po tobie. Skończę tylko przemówienie.
- Harry, mama prosiła żebyś po naszym weselu został u nas. Ja z Hermioną wyjeżdżamy na tydzień w podróż poślubną, ale ty zostań. Może w końcu porozmawiasz z Ginny?
- No, nie wiem. Nie jestem pewny czy ona chce rozmawiać ze mną. Od mojego wyjścia z Munga znowu mnie unika, uciekając na mój widok. Chyba wrócę do Doliny Godrika, muszę wszystko przemyśleć.
- Jak chcesz. Ale zawsze możesz do nas przyjechać. Rodzice martwią się o ciebie, a szczególnie mama. Mówi, że po szpitalu nie powinieneś zostawać sam.
- Przecież nic mi już nie jest. Wy odpoczniecie, a ja porozmyślam, co dalej robić. Zobaczę co słychać w Dolinie…
- Ok. Zawsze jednak będziesz miał przygotowany u nas pokój.
Tymczasem piętro niżej Ginny i Hermiona rozmawiały ubierając się.
- Zazdroszczę Ci Hermiono. Czy kiedykolwiek ja też dostąpię takiego szczęścia?
- Na pewno. Harry cię kocha. Musi tylko dojść do siebie po szpitalu.
- To dlaczego ze mną nie rozmawia? – W oczach Ginny zaszkliły się łzy. Hermiona nie odpowiedziała, bo nagle do ich pokoju ktoś zapukał. Spojrzała tylko na nią zdziwiona. - Kto tam? Mężczyzn nie wpuszczamy – spytała Hermiona.
- Mama.
Ginny otworzyła, a w drzwiach stały dwie kobiety. Pani Weasley i pani Granger.
- Ginny, płaczesz? – Zapytała córkę pani Weasley.
- Nie. To ze szczęścia. – Odpowiedziała szybko i wytarła twarz ręką.
- Hermiono, pomogę ci założyć welon. – Podeszła do drugiej dziewczyny jej matka, i dodała – moja mała córeczka, tak szybko urosła.
- Mamo, przestań. – Hermiona próbowała się wyrwać matce, która zaczęła ściskać córkę. – Pognieciesz mi sukienkę. A w tym dniu nie chcę używać czarów. Nawet takich drobnych.
- Już dobrze, dobrze.
- Dziewczynki, już czas. – Dodała pani Weasley wyglądając przez okno. – Wszyscy już są. Pani Granger sprawdziła czy Hermiona ma już wszystko poprawnie założone, zasłoniła jej twarz welonem i wszystkie panie wyszły z pokoju.
Harry i Ron stali z przodu przy pierwszym rzędzie ławek. Ron przestępował z nogi na nogę zerkając co chwila w stronę domu.
- Spokojnie Ron. – Harry próbował uspokoić przyjaciela.
- Dobrze ci tak mówić. To nie ty się żenisz.
- Przecież kochasz Hermionę.
- No tak, masz obrączki?
- Tak. Pojawią się w odpowiednim momencie.
Po chwili zrobiło się cicho i wszyscy goście obejrzeli się do tyłu, gdzie pojawiła już druhna, a za nią panna młoda. Harry’ego zatkało. Nie mógł się napatrzeć na dziewczynę idącą z przodu między ławkami. To była Ginny ubrana w śliczną seledynową sukienkę. Tuż za nią szła Hermiona prowadzona przez swojego ojca. Ginny minęła chłopców, spojrzała tęsknie na Harry’ego i przeszła na drugą stronę robiąc miejsce dla panny młodej. Pan Granger uścisnął rękę Rona i podał mu dłoń Hermiony. I zaczęła się uroczystość. Harry zapomniał gdzie jest. Nie wiedział, co się koło niego dzieje. Stał wpatrzony w druhnę, która delikatnie się uśmiechała. Do rzeczywistości przywołał go Ron, który syknął:
- Harry! Obrączki!
Harry szybko sięgnął do kieszeni, wyjął dwa złote pierścienie i podając wybąkał:
- Przepraszam. – I po chwili znowu patrzył na Ginny. Z tego transu obudziła go burza oklasków, kiedy wszyscy goście na zakończenie, po słowach: „możesz pocałować teraz pannę młodą”, wstali i zaczęli bić brawo. Harry przyłączył się. Nie chciał, aby ktoś pomyślał, że coś jest nie tak i nie cieszy się ze szczęścia swoich przyjaciół.
Po zakończonej uroczystości Harry poszedł z młodymi do tyłu i przyłączył się do ogólnego składania życzeń. Tymczasem pan Weasley i najstarsi bracia Rona zmieniali wygląd ogrodu. Machnęli różdżkami i ławki zmieniły się w długie stoły ustawione w podkowę, przy których powoli zasiadali już goście, po złożeniu życzeń młodym.
Na zakończenie wokół panny młodej ustawiły się dziewczęta, które czekały na rzucenie bukietu. Przekrzykiwały się nawzajem:
- Do mnie!
- Rzuć do mnie!
Ginny stała wśród nich, ale nie wyrywała się do złapania bukietu. Hermiona odwróciła się tyłem i rzuciła. Bukiet poleciał wysoko. Wszystkie dziewczyny rzuciły się na siebie, wpadając jedna na drugą. Ginny wyciągnęła rękę, jakby od niechcenia, i bukiet sam wpadł jej w ręce. Pozostałe, zawiedzione odeszły ze smutkiem, a Hermiona uścisnęła swoją szwagierkę i powiedziała:
- Cieszę się, że to ty złapałaś. Teraz wasza kolej.
- Nasza? – Ginny spojrzała zdziwiona.
- No, twoja i Harry’ego.
- Tak myślisz?
- Oczywiście.
- To, dlaczego nie jesteśmy teraz razem? – Oczy Ginny zaszkliły się od łez.
- On cię kocha, ale nie potrafi tego okazać. Zbyt dużo przeszedł ostatnio. Daj mu trochę czasu. – Przyjaciółka przytuliła ją do siebie.
- Ile jeszcze mam czekać?
- Nie wiem. Jak wyjedziemy to spróbuj może z nim pogadać. Wiem, że Ron prosił go, aby został u was.
- No dobrze, spróbuję. – Westchnęła i ruszyła za Hermioną w stronę stołów.
– A jeśli on nie będzie chciał rozmawiać?
Hermiona aż stanęła zdziwiona.
- Ginny, czy wy się przypadkiem nawzajem nie unikacie?
- Dlaczego tak uważasz?
- Ty twierdzisz, że Harry z tobą nie rozmawia, a on, że uciekasz na jego widok. Zachowujecie się jak małe dzieci.
- Wcale nie.
- To dlaczego pierwsza do niego nie podejdziesz? Jeśli chcesz z nim porozmawiać to może ty zrób pierwszy krok. Patrz. Harry stoi tam i rozmawia z Lupinem. – Wskazała w kierunku drugiego końca ogrodu. – Podejdź do niego.
- Nie. Zaczekam, aż będziemy całkiem sami.
- No dobrze. Rób jak uważasz. – Hermiona pokręciła głową.
Tymczasem w drugim końcu ogrodu Harry zastanawiał się nad przyszłością wpatrzony w dal.
- Cześć Harry! – Podszedł do niego Lupin. – Wszystko w porządku? Jak się czujesz?
- Dobrze. Dlaczego pan pyta?- Harry odwrócił głowę w stronę mężczyzny.
- Po prostu nie wyglądasz najlepiej. Coś się stało?
- Nie, nic. Zastanawiam się tylko, jaka przyszłość czeka nas wszystkich.
- Na pewno dużo lepsza od tej, którą już przeżyliśmy.
- No tak, ale są jeszcze śmierciożercy, którzy uciekli. Mogą chcieć się jeszcze zemścić. Na pewno będą mnie szukać.
- Wśród przyjaciół jesteś bezpieczny, Harry.
- Wiem, ale mam zamiar wrócić do Doliny Godrika.
- Kiedy?
- Najszybciej jak się da. Może po wyjeździe młodych.
- Po co?
- Muszę zostać sam. Nie na długo. Po prostu muszę.
- Zostań tu jak najdłużej, Molly martwi się o ciebie.
- Nie chcę ich narażać.
- Przecież nadal mają ochronę w postaci aurorów. – Lupin odwrócił głowę i powiedział - Spójrz, Ginny na ciebie patrzy. – Uśmiechnął się lekko i wskazał w kierunku druhny. Harry też spojrzał i westchnął.
- Ginny. Tym bardziej muszę wszystko przemyśleć.
- Jak uważasz, ale naprawdę tu jest dla ciebie najbezpieczniej. – Zamyślił się. - Wiesz, przypomina mi się ślub twoich rodziców. Byli wtedy tacy szczęśliwi. To były, co prawda mroczne czasy, bo Voldemort i śmierciożercy rośli w siłę, ale tamtego dnia nic nie mogło zakłócić ich szczęścia. Tak jak im. – wskazał na Rona i Hermionę. - A teraz uśmiechnij się i ciesz się razem z nimi.
- Dobrze. – I podeszli do reszty gości.
Wesele trwało całą noc. Nad ranem Ron i Hermiona pożegnali się ze wszystkimi i wyjechali w podróż poślubną. Harry, który nie miał już nic do roboty, sprawdził czy nikt go nie widzi, i zniknął deportując się. Niestety, nie był sam. Nie wiedział, że mimo wszystko był obserwowany. W cieniu, ukryta wśród drzew stała zapłakana Ginny…

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz