153. Niegrzeczny James

917 41 3
                                    

Po złożeniu raportu Robardsowi, Harry deportował się prosto do Doliny Godryka. Oczywiście nie powiedział nikomu o ukrytych pod szatą artefaktach. Powtarzał sobie, że oprócz niego i Dumbledore'a nikt nie znał tej tajemnicy Snape'a, tej dotyczącej jego matki.

Odetchnął mroźnym powietrzem i uśmiechnął się. W kuchni i w salonie paliło się światło. Ginny była w domu.

Przeszedł przez zaśnieżony ogródek, po drodze wyciągając różdżkę i stuknął nią w drzwi. Te otworzyły się przed nim, wpuszczając go do środka.

- Jesteśmy w kuchni! – usłyszał wołanie Ginny, która natychmiast zaszczebiotała: – tatuś wrócił – a potem radosny dziecięcy pisk, płacz i w końcu krzyk Ginny: – James! Nie wolno!

Zdjął z siebie płaszcz, który przewiesił, wraz z zabranymi rzeczami Snape'a, przez poręcz schodów i poszedł do kuchni. Ginny stała przy kuchence i pilnowała gotującej się zupy, a James siedział w kojcu przy ścianie i trzymał się sztachetek. Czerwona buzia zdradzała jak bardzo przed chwilą płakał.

- Na kogo mama tak krzyczy? – zagadał do niego.

- Żebyś ty wiedział, co to nasze dziecko narozrabiało ostatnio – westchnęła w odpowiedzi.

- James? – zaśmiał się. – A co on takiego zrobił?

Podszedł do niej od tyłu i objął ją jedną ręką a drugą przyłożył do jej policzka. Zadrżała mimowolnie.

- Masz strasznie zimne ręce! – zawołała. – Idź je umyj i ogrzej, zanim dotkniesz Jamesa. Poza tym zaraz będzie kolacja. Wtedy o wszystkim ci opowiem.

- Oczywiście. Ja też mam ci coś do powiedzenia.

Pocałował ją w policzek i podszedł do Jamesa, który na jego widok wyciągnął do niego rączki.

- A-a! Eee...

Harry wyciągnął ręce w stronę kojca i poczuł niewidzialną barierę.

- Ginny? Czemu założyłaś blokadę na kojec? – zapytał zaskoczony, spoglądając na nią.

James skrzywił się i zaczął płakać.

- Chcesz zobaczyć?

Harry przytaknął.

Ginny postawiła na stole głęboki talerz i stuknęła różdżką w garnek, który zawisł pochylony nad stołem, by nalać gorącej zupy. Dopiero gdy garnek wrócił z powrotem na kuchnię, machnęła różdżką ponownie, tym razem w stronę kojca, i blokada zniknęła. Jednocześnie James chwycił w rączkę jakąś grzechotkę i rzucił nią w mamę, która kolejnym machnięciem różdżki odesłała ją z powrotem do kojca.

- James! – wykrzyknął zaskoczony Harry. – Co ty robisz?!

Mały skrzywił się i ponownie zaczął płakać, przestraszony okrzykiem taty.

- Widzisz? Od kilku dni tak właśnie się zachowuje. Jak jest zły rzuca we wszystkich czym popadnie. Przedwczoraj, gdy zostawiłam go u Rona i Hermiony, byśmy mogli w spokoju porozmawiać, zrobił im piekło, rzucając nie tylko zabawkami, ale także jakimiś małymi przedmiotami, które znalazł u nich w pokoju, a dzisiaj... – opadła ciężko na krzesło po drugiej stronie stołu – razem z mamą lewitował naczynia i sztućce, by potem rzucać nimi w babcię. O mały włos jeden z noży trafiłby w nią.

Harry nie wiedział co powiedzieć. Nigdy nie miał do czynienia z dziećmi, a tym bardziej z czarodziejskimi dziećmi. Nawet z Teddym nie miał kontaktu, bo wtedy zajmowali się nim jego rodzice, a potem... No cóż, był zajęty szkoleniem w szkole aurorskiej.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz