164. Nadciąga kolejny Weasley

1.1K 35 2
                                    

Ginny uśmiechnęła się szczęśliwa do leżącego przy jej boku Ala. Jej marzenie nareszcie się spełniło. Ta mała kruszynka, która jeszcze kilka dni temu musiała leżeć w sterylnej bańce, teraz spała wczepiona swoimi małymi usteczkami w jej pierś, ssąc pokarm, a jej paluszki zaciskały się na jej kciuku, jakby malec bał się, że gdy tylko ją puści, mama zniknie. Odwróciła lekko głowę, spodziewając się zobaczyć śpiącego obok Harry'ego. Za oknem, na niebie, wisiał ogromny księżyc, który rzucał srebrne światło na jego stronę łóżka. Miejsce było jednak puste. Kołdra odrzucona na bok, poduszka wgnieciona w miejscu jego głowy; jakby dopiero co wstał w pośpiechu. Nadstawiła uszu i wsłuchała się w ciszę panującą w domu. Nie słyszała nic oprócz szumu wiatru poruszającego liśćmi w pobliskim lesie.

Czyżby wezwali go do Biura? A on, nie budząc jej, po prostu wyszedł?

Pochyliła głowę i ucałowała ciemny meszek na czubku główki synka.

Od odzyskania Jima ich stosunki można było określić jako poprawne. Wiedziała, że wtedy w szpitalu postąpiła egoistycznie, gdy nakrzyczała na Harry'ego. Widziała w jego oczach, jak bardzo go zraniła. Ale gdy zobaczyła jak wchodzi do pokoju, sam, zakrwawiony po stoczonej walce, pomyślała, że stało się najgorsze. Dopiero potem dotarło do niej, że on nawet nie widział Jima, a rany, które odniósł, były skutkiem jego podporządkowania się porywaczom. Sama go zresztą o to prosiła. Pewnie, gdyby nie to, już wtedy Robards i reszta trafiliby do Azkabanu. A tak... musiał się tłumaczyć przed wszystkimi z tego, co się stało... i co zamierza z tym zrobić...

Gdy Fred opowiedział jej jak Jim trafił do sklepu, a potem John Williamson, który pojawił się w Mungu kilka minut później, potwierdził jego słowa i oznajmił, że wszyscy oczekują na Harry'ego na przesłuchaniu ministerstwie, nie mogła wyjść z szoku. Jill? Jill Wailey, dziewczyna, z którą spędziła siedem lat w jednym dormitorium, która kiedyś zdradziła ich, prowadząc prosto w ręce śmierciożerców, teraz współpracowała z porywaczami jej syna? Z byłymi aurorami, wyjętymi spod prawa, którzy teraz mścili się na Harrym za utratę pracy, stanowiska i szacunku w świecie czarodziejów?

Kiedy Harry, mimo protestów uzdrowiciela poszedł z Williamsonem do ministerstwa, ona pożegnała z bolącym sercem śpiącego Ala i wraz z Jamesem wróciła do Doliny Godryka. Chciała tam zaczekać na Harry'ego i porozmawiać, a może przede wszystkim go przeprosić.

Jednak on wrócił dopiero przed świtem.

Nie była gotowa na jego wściekłość. Widziała przez okno w sypialni, jak w pierwszych promieniach słońca odlatuje na miotle do lasu, a potem rozbłyski rzucanych zaklęć. Gdy wrócił, zamknął się w gabinecie i nie wychodził przez bardzo długi czas. Pomyślała, że pewnie nie chciał wyładowywać się także na niej, a może wreszcie zasnął.

Kiedy Zgredek oznajmił, że śniadanie gotowe, Harry pojawił się w kuchni już spokojny i z czułością przywitał się z nią i przytulonym do jej ramienia wciąż przerażonym Jamesem. Jednak gdy spojrzała na jego twarz, zrozumiała, że spędził ten czas na zupełnie innym zajęciu niż spanie.

Wzięła go za rękę i ścisnęła ją mocno.

– Chciałabym cię przeprosić, za to, co się stało wczoraj – szepnęła.

Harry zmarszczył brwi, zastanawiając się o czym ona mówi. Wciąż przeżywał wydarzenia z dzisiejszej nocy. Dopiero po chwili, gdy James zakwilił i wykręcił się w jego stronę, zrozumiał.

– Nie masz za co. Rozumiem. Byłaś zdenerwowana, spodziewałaś się, że wrócę z Jimem, a ja...

– Próbowałeś wszystkiego i gdy wróciłeś, starałeś się mnie uspokoić. Nie wiem, może widok krwi na tobie tak mnie przestraszył? Najpierw porwanie Jima, narodziny Ala, a potem jeszcze ty. Zwłaszcza, gdy po południu pojawił się Mark z wiadomością... że zniknąłeś. Po prostu to było dla mnie za dużo.

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz