140. Grudniowe wesele

851 37 15
                                    

Kiedy weszli do zaciemnionej kuchni otoczyło ich przyjemne ciepło. Przez otwarte drzwi po przeciwnej stronie sączyło się światło i rozbrzmiewały głosy całej rodziny i śmiechy dzieci. Nie minęła chwila a z salonu wybiegł do nich mały chłopiec i podbiegł do Harry'ego.

- Wujek, chodź!

Chwycił mężczyznę za rękę i pociągnął za sobą w stronę otwartych drzwi. Ron i Hermiona roześmiali się na ten widok.

- Teddy, zaczekaj! – zawołał Harry. – Pozwól mi się rozebrać.

- Dobrze – jęknął malec niecierpliwie, trzymając się nogawki spodni mężczyzny. – Tylko szybko.

Harry zdjął z siebie kurtkę i przewiesił ją przez oparcie najbliższego krzesła, po czym schylił się i wziął Teddy'ego na ręce.

- To o co chodzi, smyku?

- Musisz mi pomóc! – wykrzyknął malec, wskazując rączką w stronę salonu.

- To chodźmy.

Weszli do środka. W pomieszczeniu panowała przyjemna atmosfera. Fred i George zabawiali zebraną na kanapach i fotelach rodzinę, opowiadając kawały przyprawiające ciarki na plecach. Percy co chwila strofował swoich braci za język i brak świątecznego nastroju.

Harry rozejrzał się. Nigdzie nie było widać Ginny i Jamesa. Dostrzegł jednak wzrok Molly, która uśmiechnęła się i wskazała mu kąt przy choince. Ginny leżała tam na boku, opierając się na łokciu, obok kręcącego się na pleckach Jamesa, kopiącego nóżkami w powietrze i potrząsającego grzechotką trzymaną w rączkach. Ich spojrzenia skrzyżowały się na krótką chwilę i kiwnęli sobie głowami, że wszystko w porządku. Na więcej nie pozwolił im Teddy, który chwycił Harry'ego za twarz i przekręcił w przeciwną stronę.

- Wujek, zobacz!

Zeskoczył z jego ramion na podłogę i podbiegł do okna, przy którym stał mały stolik, zasypany różnymi kartkami i kolorowymi kredkami. Przy nim, bokiem do okna, siedziała Victoire i rysowała jakiś obrazek.

- Teddy, nie męcz wujka! – rozległ się głos pani Tonks. – Sam możesz rysować, tak jak Victoire.

- Ale ja tu nie mam miejsca! I też chcę siedzieć przy oknie!

- Możesz usiąść z drugiej strony – powiedział Harry.

Odsunął krzesełko i przytknął różdżkę do stolika, którego blat zaczął się wydłużać.

- Wujku, co ty robiś? – spytała Victoire, spoglądając na Harry'ego.

- Teddy też chce porysować, Victoire – odparł. – Nie możesz zagarniać wszystkiego dla siebie.

Wkrótce Teddy pisnął z radości, gdy stolik wydłużył się do rozmiarów ławy.

- Super! – wykrzyknął.

- Teraz masz miejsce przy oknie, na wprost Victoire.

Teddy usiadł i przysunął do siebie kilka kredek i pergamin i zaczął rysować. Harry potargał mu brązowe włoski i podszedł do choinki.

- Robicie za prezenty? – zapytał.

- Dla ciebie zawsze – mruknęła Ginny.

Podniosła się do siadu, wyciągając do niego rękę. Harry usiadł przy niej, przygarniając ją do siebie i biorąc Jamesa na kolana. Maluch zagruchał z radości.

- Hermiona płakała? – zapytała, spoglądając na kobietę, która siedziała na fotelu niedaleko nich oparta o ramię Rona. – Co jej takiego powiedziałeś?

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz