130. "Czy możemy to naprawić?"

1K 38 6
                                    

Ginny obudził ból pleców. Próbowała się obrócić, ale była unieruchomiona. Pod sobą czuła twarde podłoże i na dodatek miała wrażenie, że leży w dość dziwnej pozycji. Nogami dotykała podstawy fotela, a głowa leżała na czymś miękkim, podnoszącym się i opadającym w równym rytmie. Otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą drewniane sztachetki łóżeczka Jamesa. Harry leżał obok, obejmując ją ramionami, a ona opierała się o jego klatkę piersiową. Oboje byli nadzy. Czemu nie są w łóżku?

Wtedy nawiedziło ją wspomnienie dzisiejszej nocy i uśmiechnęła się. No tak... Przecież kochali się tutaj całą noc, odkąd James zapłakał po raz pierwszy. Ona przybiegła od razu i wzięła malca na ręce, by go nakarmić i przewinąć. Harry przyszedł później, choć może był tu od samego początku i obserwował ją? Nieważne. Gdy ułożyła Jamesa z powrotem do łóżeczka i stała nad nim pochylona, Harry objął ją od tyłu i zaczął pieścić i całować. I tak skończyli, spleceni razem, właśnie na podłodze.

Spojrzała w okno. Niebo zasnute było ciężkimi ołowianymi chmurami zwiastującymi ulewę. Skrzywiła się. Nienawidziła listopada i tej przygnębiającej pogody.

Poruszyła się i poczuła jak Harry delikatnie całuje ją w ramię. Też nie spał. Westchnęła zadowolona.

Nagle uświadomiła sobie, że piętro niżej jest jej brat i poczuła jak się czerwieni. A jeśli on wszystko słyszał?

- Harry... – zagaiła – rzucałeś wieczorem Muffliato?

- Czemu pytasz? – mruknął jej w ucho, uprzednio je całując.

- Ron.

To jedno krótkie słowo sprawiło, że czar prysł niczym bańka mydlana. Harry oderwał się od niej, przeklął i wstał. Wyciągnął rękę i pomógł jej się podnieść, po czym oboje wrócili do sypialni.

Po kilku minutach, już ubrani, zeszli na dół. Ron siedział przy stole i czytał „Proroka", gryząc tost. Zatrzymali się w progu kuchni i spojrzeli na siebie. Lepiej będzie udać, że nic się nie stało.

Harry usiadł na wprost Rona, a Ginny po ułożeniu Jamesa w kojcu znajdującym się przy kominku usiadła obok niego. Zgredek podał im kawę i gorące bułeczki.

- Co planujecie na dzisiaj? – zapytała Ginny. – Bo ja jak tylko przestanie padać chcę wybrać się do Nory.

Ron oderwał się od gazety i spojrzał na Harry'ego. Nie mógł ruszać się bez niego, nawet na spacer po okolicy, bo Robards nakazał Harry'emu pilnować każdy jego ruch, a on nie chciał narażać przyjaciela.

- Planowałem iść do Doliny, by sprawdzić, co się tam dzieje – powiedział zamyślony Harry – ale teraz... Może wybierzemy się razem do Nory? – zaproponował.

Ron potrząsnął głową i zbladł. Jeszcze nie był gotowy na spotkanie z rodzicami.

- Coś się stało, Ron? – zapytała Ginny, gdy zobaczyła jego bladą twarz.

- Musimy iść do Nory? Chciałem z tobą pogadać – zwrócił się do Harry'ego – w cztery oczy i w spokoju – dodał szybko, bo Ginny chciała się wtrącić.

Harry kiwnął powoli głową.

- Dobrze – zgodził się. – W takim razie myślę, że pobyt w Dolinie będzie najlepszym wyjściem.

Wstali i ruszyli do wyjścia.

- Tylko przyjdźcie potem do mamy na obiad! – Ginny zawołała za nimi. Odwrócili się do niej. – Och, Ron, dałbyś spokój! – krzyknęła, widząc jego skrzywioną minę – mama nic ci nie zrobi!

- Jesteś pewna? Bo ja nie jestem – burknął. – Już zapomniałaś jak za każde, nawet małe przewinienie otrzymywaliśmy od niej burę?

- Byliśmy dziećmi...

Harry i Ginny - Czy ich miłość pokona wszystkie problemy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz