▪195▪

2.7K 228 32
                                    

⇝ostatni dzień razem

____________________

Czas zawsze wydaje się płynąć szybciej, kiedy jesteśmy szczęśliwi, jakby życie nie chciało, przyzwyczajać nas ciągłej radości. Pragnęło podarować nam garść miłych chwil, aby zaraz je odebrać wylewając na nas całe wiadro zawodu i smutku.

Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Zupełnie jak wasz, ostatni na długi czas, rodzinny wyjazd. To było naprawdę kilka mile spędzonych dni z najważniejszymi osobami w twoim życiu. Pełne śmiechu, radości, momentami przyprawiające o zawał. Z całych sił pragnęłaś zatrzymać wszystko w czasie, aby wspólnie spędzone chwile nigdy się nie kończyły, a to, co nieuniknione nie nadeszło. Jednak rzeczywistość była daleka od twoich wyobrażeń i to bardzo. Przecież nie miałaś, nikt nie miał, magicznej mocy, która ułatwiłaby wszystkim życie, usyłając je płatkami róż. 

Łatwiej było prosić o łzy.

Gorzkie, pełne bólu, strachu i niepewności łzy, które z całych sił starałaś się zatrzymywać, żeby nawet nie ważyły się zakręcić w kącikach oczu. 

Oczu, które mimo usilnych prób, zaszklone obserwowały każdy ruch pakującego się Gguka, nie chcąc ani na chwilę odpuścić wpatrywania się w jego z lekka zgarbione ciało.

Może to te same troski, co twoje ciążyły na nim, a może uginał się pod wpływem twojego wzroku.

Wszystko jedno.

- Stój! - jedno wyciągnięcie jego ręki sprowadziło cię do rzeczywistości, żebyś w mgnieniu oka podniosła się z łóżka i podeszła do mężczyzny, który w dłoni trzymał wieszak ze swoją ulubioną bluzą - Zostawisz mi ją? - zapytałaś cicho, nie chcąc, żeby słyszał jak twój głos się załamuje. 

Na jego twarzy zagościł delikatny, prawie niewidoczny uśmiech, kiedy opuścił głowę na czarny materiał. Niby była to zwykła bluza, ale niosła ze sobą wiele wspomnień, zaczynając od tego, że dostał ją od ciebie. Bez żadnej specjalnej okazji, zwyczajnie będąc na zakupach zobaczyłaś ją na jednej z wystaw sklepowych i stwierdziłaś, że będzie dobrze na nim leżeć. Nie było w niej nic specjalnego, zwykły kawałek materiału z kapturem. Jednak dla niego z jakiegoś powodu znaczyła bardzo wiele. Dla ciebie też, zwłaszcza teraz.

Nie mówiąc nic Gguk ściągnął ją z wieszaka, żeby po chwili przełożyć ją ci przez głowę.

- Noś ją tak tylko będziesz za mną tęsknić - szepnął cmokając cię w czoło.

- W takim razie przez najbliższe półtora roku jej nie zdejmę - wymamrotałaś zaciskając palce na miękkim materiale.

- Skarbie... - mruknął owijając swoje ramiona wokół twojej talii, tym samym przybliżając ciebie maksymalnie do swojego ciała - Będziemy mogli codziennie rozmawiać przez telefon, będę mieć przepustki, zobaczysz, to naprawdę szybko minie.

- Ty sam nie wierzysz w to, co mówisz. Kilkunastominutowe rozmowy nam nie wystarczą, a przepustki będziesz mieć może z cztery. Nie minie szybko!

Miałaś już dość trzymania wszystkiego w sobie, udawania, że czujesz się dobrze, gdy naprawdę ogarniała cię czysta rozpacz i furia. Teraz stałaś wtulona w jego ramionach, wdychając zapach jego ciała - jutro będziesz stać tu sama, mając jedynie tę nieszczęsną bluzę. 

Widząc cię w takim stanie i mając świadomość czym jest to spowodowane, Gguk sam poczuł jak jego policzka stają się mokre od łez, które zaczęły lecieć z jego oczu jak szalone. Przecież doskonale wiedział, że jego słowa były jak gorzkie cukierki owinięte w kolorowe papierki, aby cieszyły oko. Ale czy było w tym coś złego, jeśli chciał w choć minimalnym stopniu poprawić ci nastrój, który od samego powrotu do domu pozostawiał wiele do życzenia?

Stojąc tak i będąc skupionymi tylko na sobie, nawet nie zwróciliście uwagi na dwie pary oczu wpatrujących się w waszą dwójkę. 

Rodzeństwo uważnie obserwowało was nie wiedząc, czy to odpowiedni moment, żeby poinformować o tym, że stoją w progu. Póki co czekali cicho patrząc na swoich rodziców, którzy przy nich zawsze starali się być silni, aby dać im poczucie bezpieczeństwa, a teraz płaczą z bezsilności. Ten widok dał im do zrozumienia, że może wojsko, do którego idzie ich tata nie jest tak fajną sprawą, jak ich zapewniał jeszcze kilka dni temu, kiedy odbywaliście z nimi pierwszą poważną rozmowę. 

Jasne, Jungsu wręcz nie mógł się doczekać swojego taty w odsłonie żołnierza, co wydawało mu się być zwyczajnie super. Jednak świadomość tego, że z jego życia zniknie tak wiele chwil, które mógłby spędzić z obojgiem rodziców sprawiała, że jednocześnie miał ochotę płakać. Zwłaszcza widząc was w tym stanie. 

- Kochanie, Jungsu i Jisoo przyszli - Gguk wyszeptał ci do ucha, gdy kątem oka zauważył wasze pociechy.

Powoli, wycierając mokre policzki rękawem odsunęłaś się od ukochanego, żeby z wymuszonym uśmiechem odwrócić się w stronę dzieci, które same były na granicy płaczu.

- Coś się stało? - zapytałaś siląc się na spokojny ton.

- Chcieliśmy tylko to dać tacie.

Jungsu wyciągnął ku wam dwa rysunki nie wiedząc, czy może wejść do środka pokoju, czy będzie wam przeszkadzać. Dopiero kiedy Jeongguk sam wykonał kilka kroków w stronę dwójki rodzeństwa chłopczyk rzucił się na niego, tuląc się do jego nóg, przez co ten ukucnął, aby mógł otulić płaczącego chłopca. Jisoo wciąż stała w tym samym miejscu nie wiedząc co powinna zrobić, jednak szybko "ocknęła" się, kiedy mężczyzna wyciągnął ku niej rękę i podeszła wtulając się w ciało taty.

- Nie chcę, żebyś od nas odchodził - wyszlochał sześciolatek chowając twarz w zagłębieniu szyi taty - Zostań.

- Chciałbym, ale nie mogę - szepnął gładząc go po plecach - Ale wrócę szybciej niż ci się wydaje. 

- Obiecujesz?

- Obiecuję - i nie wiedząc czemu poczuł dziwne ukłucie w sercu składając tę obietnicę, może dla tego, że sam w nią nie wierzył, choć tak bardzo chciał. 

Widok najważniejszych osób w twoim życiu, które były załamane nie był łatwy. Sama już od dawna nie panowałaś nad łzami, a w tamtym momencie stałaś po środku pokoju z dłońmi zasłaniającymi oczy. Zupełnie jak zagubione dziecko. Chciałaś krzyczeć, płakać, a potem znowu krzyczeć i płakać, i tak w kółko. 

Jednak póki jeszcze wszyscy byliście razem mogłaś liczyć na wsparcie, to właśnie dlatego po chwili poczułaś trzy pary ramion tulących cię z całych sił i trzy bardzo znajome głosy proszące cię, żebyś nie płakała.

Ale jak mogłaś nie płakać, kiedy właśnie ktoś odbierał ci kawałek serca...

________________________

święta były męczące, a ja cały czas spałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

święta były męczące, a ja cały czas spałam

Jeon Jeongguk|imagineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz