▪114▪

5.9K 260 194
                                    

kiedy wreszcie cię zapłodni  

Jungkook cierpliwie czekał pod salą, do której przed paroma minutami cię przewieziono

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jungkook cierpliwie czekał pod salą, do której przed paroma minutami cię przewieziono. Od lekarza, który się tobą zajął dowiedział się tylko, że nie musi się martwić, bo wszystko z tobą w porządku. Po słowach doktora Kook się uspokoił, ale nie do końca podobała mu się taka zdawkowa odpowiedź. Poza tam jak miał się niby nie martwić kiedy ty leżysz w szpitalu? A przedtem dwa razy straciłaś przytomność...

Po chwili do twojej sali weszły dwie pielęgniarki. Chciał wejść razem z nimi, ale jedna z pracownic szpitala zamknęła mu drzwi pod nosem, kompletnie nie zwracając na niego uwagi. A co jeśli jednak się pomylili? Co jeśli jesteś na coś chora? Te myśli nie dawały mu spokoju, zwłaszcza, że już jedno doświadczenie z tobą i szpitalem miał... I wystarczy mu ono na całe życie.

Z rękoma złożonymi jak do modlitwy i przyciśniętymi do ust zataczał kółka po wąskim korytarzu. Miał wrażenie, że one są tam już z dobrą godzinę, a nawet dłużej. Nie podobało mu się to. Przecież był twoim mężem i miał prawo wiedzieć co się z tobą dzieje!

Kiedy tylko słyszał jakiś dźwięk dochodzący z pomieszczenia, od razu odwracał głowę w tamtą stronę, mając nadzieję, że zaraz wszyscy wyjdą, a on wreszcie będzie cię mógł zobaczyć.

Po kolejnych 15 minutach wreszcie drzwi się uchyliły, a zaraz potem z sali wyszły pielęgniarki. Jedna z nich niosła przed sobą masę teczek, co dodatkowo zaniepokoiło Kooka.

- Pan jest mężem pacjentki? – zapytała z młoda kobieta trzymająca kilka papierów z twoim nazwiskiem.

Jungkook tylko przytaknął głową czując jak głos uwiązł mu w gardle.

- Może pan wejść, niedługo powinien przyjść lekarz prowadzący.

Kiedy tylko chłopak wszedł do sali natychmiast podbiegł do ciebie. Wpatrywał się w całe twoje ciało doszukując się jakich ran czy śladów po ewentualnych zabiegach, ale na szczęście niczego nie znalazł, dzięki czemu odetchnął z ulgą. Leżałaś podpięta do kroplówki, twoja skóra już nie przypominała kolorem szpitalnej ściany i ogólnie czułaś się lepiej. Choć tak samo jak Kooka męczyła cię niewiedza.

- Jak się czujesz? – zapytał czule głaszcząc cię po włosach.

- Lepiej – uśmiechnęłaś się.

Słysząc to odetchnął z ulgą, ale dalej obawiał się diagnozy. Sięgnął spod łóżka niebieskie krzesełko i usiadł na nim.

- Mam nadzieję, że niedługo cię wypiszą - ułożył swoją głowę na twoim brzuchu wpatrując się w twoje oczy.

Przytaknęłaś mu i wplotłaś dłoń w jego włosy. Bałaś się usłyszeć wyniku badań. W twojej głowię już pisałaś najczarniejsze scenariusze, od których w oczach zbierały ci się łzy, ale nie chciałaś pokazywać tego strachu chłopakowi. Nie chciałaś go bardziej martwić.

Po kilku minutach usłyszeliście ciche pukanie do drzwi, przez co Jungkook podniósł się i spojrzał w tamtą stronę.

- Dzień dobry – przywitał się lekarz z uśmiechem.

To chyba dobrze, że się uśmiecha... Przecież, gdyby miał złe wieści, to by się nie cieszył...

- Panie doktorze, co mi jest? – zapytałaś szeptem.

Kook widząc jak się stresujesz złapał cię za dłoń i zaczął kciukiem zataczać na niej kółeczka, chcąc w jakiś sposób dodać ci otuchy.

Lekarz spojrzał na was i poszerzył uśmiech.

- Jest pani w trzecim tygodniu ciąży. Gratuluję.

- Naprawdę? – Jungkook zerwał się na równe nogi.

W odpowiedzi mężczyzna pokiwał twierdząco głową, po czym spojrzał na twoje wyniki.

- Wszystko jest w normie, a te omdlenia, to normalność w pierwszych tygodniach, z czasem minie - dodał z otuchą.

Jeszcze przez dobre 10 minut rozmawialiście z doktorem o sprawach dotyczących przyszłych badań czy wypisu. Przez cały czas rozmowy Kook siedział jak na igłach. Miał ochotę krzyczeć ze szczęścia, ale póki co się powstrzymywał.

- To będzie na tyle, ja już państwa zostawię samych i pójdę przygotować wypis – doktor uśmiechnął się w waszą stronę, po czym wyszedł z sali.

Spojrzałaś na swojego męża, w którego oczach zebrały się łzy szczęścia. Nim zdążyłaś się odezwać, a chłopak już rzucił się na ciebie tuląc cię z całych sił, uważając równocześnie na twój brzuch.

- Mówiłem, kochanie! Wiedziałem, że nam się uda – złączył wasze usta w czułym pocałunku, który pogłębiłaś.

Kiedy odsunęliście się od siebie oboje byliście we łzach. Pół roku. Tyle wam zajęły starania. Nie raz traciliście nadzieję, ale cały czas skrycie wierzyliście, że wreszcie wam się uda i udało. Wreszcie po tak długim czasie nosisz pod sercem owoc waszej miłości.

Chłopak starł z kącików twoich oczu łzy, po czym kolejny raz cię pocałował.

- Mogę? – zapytał zerkając na twój brzuch.

Przytaknęłaś mu z uśmiechem, po czym delikatnie odkrył z ciebie kołdrę. Chwycił za materiał twojej koszulki i ponownie zerknął na ciebie, by się upewnić, nie chciał w tamtym momencie zrobić czegoś nieodpowiedniego. Dopiero kiedy pokiwałaś twierdząco głową podwinął go lekko do góry.

- To ja, twój tata – uśmiechnął się i cmoknął twój buch – Kocham was – spojrzał na ciebie, po czym podniósł się i cmoknął cię w czoło – Ciebie i nasze dziecko – dodał uświadamiając sobie jak pięknie brzmią te dwa słowa i jak wiele starań włożyliście, by móc wreszcie je powiedzieć. 

Generalnie płód to nie dziecko elo

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Generalnie płód to nie dziecko elo

Jeon Jeongguk|imagineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz