▪178▪

3.3K 246 49
                                    

dla ciebie wszystko

- Wezmę małą, a ty możesz już iść – powiedziałaś do Gguka, starając się zapanować nad roztrzęsionym głosem.

Mężczyzna kiwnął głową na znak zrozumienia i pospiesznie wysiadł z samochodu, jednak zamiast , tak jak go prosiłaś iść, w stronę wejścia przedszkola – sam zabrał Jisoo z fotelika i poczekał aż wyjdziesz z samochodu. Kiedy to zrobiłaś, delikatnie objął cię ramieniem wokół talii i szybkim krokiem skierowaliście się do oszklonych drzwi.

Oboje byliście zdenerwowani, ale staraliście się tego nie okazywać, choćby ze względu na dziewczynkę, która właśnie wtulona w Jeona wyciągała rączkę ku twoim włosom. Myślałaś, że ten dzień będzie spokojny, rano zjedliście wspólnie śniadanie, potem twój mąż po drodze do wytwórni zawiózł Jungsu do przedszkola, a ty wybrałaś się na krótki spacer z córeczką i psem na leżącą blisko waszego domu łąkę. Nic nie zwiastowało nadchodzących kłopotów.

Kłopotów, bo tak podsumowała całą sytuację przedszkolanka, kiedy do ciebie zadzwoniła.

Gdy otrzymałaś od kobiety niepokojący telefon, byłaś w trakcie robienia obiadu, po skończeniu którego miałaś iść odebrać waszego synka. Jednak jak się okazało w przedszkolu musiałaś zjawić się szybciej, niż myślałaś i najlepiej z Jeonggukiem.

Prośba przedszkolanki dotycząca obecności was obojga zaniepokoiła cię jeszcze bardziej, dlatego nie zastanawiając się wiele, zadzwoniłaś do męża, by wyjaśnić mu sprawę, na której temat sama znałaś szczątkowe informacje. Na reakcję mężczyzny nie musiałaś czekać długo, bo w waszym domu znalazł się w przeciągu kilkunastu minut, z pewnością łamiąc przepisy drogowe, choćby o zachowaniu odpowiedniej prędkości.

Będąc w drodze do budynku, gdzie Jungsu spędzał większość swojego dnia, oboje w myślach wymienialiście powody, dla których zostaliście ściągnięci w to miejsce. Z pewnością nie było to coś pozytywnego, ale też nie bardzo tragicznego – w tym przypadku bardziej prawdopodobny byłby telefon ze szpitala, niż z przedszkola. Chociaż sądząc po ostatnich wydarzeniach wszystko mogło być możliwe.

Zaraz po wejściu do budynku, powitała was cisza, przerywana krokami i śmiechami dzieci, które razem z rodzicami wracały już do domu. Mijając ich dotarliście pod dobrze znaną wam salę, a widok jaki tam zastaliście sprawił, że oboje odetchnęliście z ulgą. No, może nie do końca...

Widząc tam Jungsu, w ułamku sekundy zerwałaś się z miejsca, by do niego podbiec. Chłopiec skulony siedział na ławce, wpatrując się w swoje buciki, a jedną ręką obejmował swój plecak, z którego wystawała łapka Pana Lwa. Wydawało się, że nawet nie zwrócił uwagi na wasze przyjście, jednak słysząc głośne kroki niepewnie uniósł główkę przez co mogliście zobaczyć jego zaczerwienione policzki i oczy pełne łez. Na wasz widok szybko wstał, sprawiając, że plecak spadł na podłogę i podbiegł do was, od razu wtulając się w ciebie.

- Co się stało? – zapytałaś szeptem głaszcząc go po włosach – Dlaczego płaczesz?

Chłopiec w odpowiedzi bardziej wtulił się w ciebie, starając się coś powiedzieć, jednak z jego ust wychodziło nie zrozumiałe jąkanie przerywane płaczem. Jeongguk poprawił sobie Jisoo, aby nie zjechała z jego ramion, po czym ukucnął koło was. Wymieniliście się zmartwionymi spojrzeniami, nawet dziewczynka, która dotychczas uśmiechnięta wtulała się w tatę spoważniała, a jej buzię ozdobiła zdziwiona mina.

Kiedy Kook chciał się odezwać, drzwi, dotąd zamkniętej sali uchyliły się, a przez szparę wyjrzała przedszkolanka, którą najwyraźniej zwabiły wasze głosy, albo głośny płacz chłopca. Na wasz widok nieznacznie się uśmiechnęła, co wydawało się czymś absurdalnym w tej sytuacji i szeroko otworzyła drzwi, zapraszając was do środka.

Jeon Jeongguk|imagineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz