Twoje love story z Jungkookiem!
Jak potoczy się wasza przyjaźń? Jak będzie wyglądać wasza randka? A może o co pokłócicie się po raz pierwszy?
To wszystko znajdziesz w tej książce, gdzie to ty jesteś główną bohaterką!
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wzięłaś do ręki kubek ciepłej kawy i skierowałaś się do domowego studia Kooka. Chłopak od przeszło tygodnia przebywa tam prawie 24/7 i wychodzi tyko do łazienki, ewentualnie coś zjeść. Martwiłaś się o niego, ale nie mogłaś nic zrobić, bo odtrącał każdą twoją pomoc. Wielkimi krokami zbliżał się ich comeback, a Kook szczególnie go przeżywał, bo miał sam skomponować piosenkę, która będzie zapowiadać najnowszy album. Widziałaś jak się stara stworzyć coś, co będzie na tyle dobre, żeby znaleźć się na płycie, ale za każdym razem kiedy już coś przychodziło mu go głowy rezygnował z zapisania tego twierdząc, że to beznadziejne. Doskonale zdawałaś sobie sprawę, że chłopka dopadł kryzys twórczy i nic, poza napływem weny nie było w stanie go wyciągnąć z dołka.
Zapukałaś do drzwi, a kiedy usłyszałaś ciche "proszę" weszłaś do środka. Zobaczyłaś go jak zwykle zgarbionego przy biurku z masą kartek dookoła.
- Przyniosłam ci kawę – odłożyłaś kubek na biurko.
- Dzięki, możesz już wyjść – warknął kreśląc jakieś wzorki w notesie.
Za każdym razem mówił to samo, tym samym oschłym tonem głosu. Codziennie to znosiłaś, ale dzisiaj było już tego za wiele. Comeback comebackiem, ale oczekujesz od swojego chłopka szacunku, który ci się należy.
- Może tak grzeczniej – stanęłaś nad nim z założonymi rękoma.
- Czy jaśnie pani może opuścić to pomieszczenie? – sarkazm w jego wypowiedzi wyczuwalny był na kilometr – No co tak stoisz? Może mam ci się jeszcze ukłonić?! - machnął ręką, przez co kubek przewrócił się zalewając tym samym kartki - Widzisz co narobiłaś?! Wynoś się stąd idiotko!
- Co ty powiedziałeś? – zapytałaś starając się brzmieć spokojnie, chociaż w środku buzowałaś ze wściekłości.
- Głucha jesteś czy głupia?! - warknął wycierając blat.
- Czy ty jesteś świadomy tego co mówisz?! - spojrzałaś na niego nie mogąc uwierzyć w tamte słowa.
- Wyjdź, bo tylko przeszkadzasz i nic więcej! – wstał tak gwałtownie, że fotel obrotowy, na którym siedział się przewrócił.
- To może w ogóle zniknę, żebyś miał spokój!
- Byłoby miło – podniósł mebel i z powrotem na nim usiadł.
- Świetnie. Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – ledwo wydobyłaś z siebie te słowa z powodu płaczu, który próbowałaś powstrzymać, po czym wyszłaś z pokoju trzaskając za sobą drzwiami.
Skierowałaś się do sypialni skąd wyciągnęłaś niewielką walizkę i zaczęłaś pakować do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Skoro tak mu przeszkadzasz, to dasz mu spokój. Nie będziesz go zadręczać swoją obecnością, jeśli jest ona dla niego problemem.
Tymczasem Kook krążył po pokoju wyzywając się w myślach od najgorszych. Nie mógł uwierzyć, że naprawdę wypowiedział te wszystkie słowa, które cię zraniły. Zaraz po twoim wyjściu zrozumiał swój błąd, wiedział, że masz rację, przez ostanie dni traktował cię jak służącą. A teraz dodatkowo doprowadził cię do płaczu. Słysząc jak drzwi sąsiedniego pomieszczenia zamykają się zerwał się z miejsca i wyszedł na hol wiedząc, że tam cię teraz znajdzie.
- Kochanie? – zastygł w miejscu widząc co trzymasz w dłoni – Po co ci ta walizka?
- Powiedziałeś, że byłoby miło gdybym zniknęła, to znikam – wzruszyłaś ramionami próbując się nie rozpłakać – Teraz będziesz mógł w spokoju sobie pisać.
- [T/I], co ty wygadujesz? Ja przepraszam za to co powiedziałem, byłem zdenerwowany i całą złość wyładowałem na tobie. Zrobię wszystko, tylko mi wybacz. Błagam, zostań. Ja nie poradzę sobie bez ciebie – uklęknął przed tobą składając dłonie jak do modlitwy.
- Kook, wstań – westchnęłaś i spojrzałaś jego załzawione oczy.
- Wstanę, jeśli mi wybaczysz.
Przez chwilę wahałaś się z odpowiedzią. Serce łamało ci się na widok Kooka w takim stanie, ale nie mogłaś tak łatwo odpuścić.
- Proszę, nie rób scen.
- [T/I], daj mi szansę... ja naprawdę żałuję tego co powiedziałem... - ledwo go rozumiałaś przez płacz, tobie samej w oczach zebrały się łzy.
- Nie Kook... Myślę, że powinniśmy od siebie odpocząć – wzięłaś głęboki oddech, by zapanować nad drżącym głosem – Od prawie dwóch tygodni traktujesz mnie jak służącą... Ciągle tylko zrób to, przynieś tamto, idź tam... Ja już tak nie mogę... - wychlipałaś i odwróciłaś się w stronę drzwi – Zróbmy sobie krótką przerwę.
- Ale Koch... - chciał złapać cię za rękę, ale zdążyłaś się odsunąć.
- Nie Kook – obdarzyłaś go smutnym spojrzeniem i wyszłaś z waszego mieszkania, zostawiając w nim zdruzgotanego chłopaka.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.