▪171▪

4K 242 37
                                    

⇝było tak romantycznie⇜

____________

- Wujek Jin! – chłopiec wskazał na machającego do was mężczyznę i puścił twoją dłoń biegnąc w jego kierunku – I wujek Tae!

- Jungsu, poczekaj! – krzyknęłaś za pięciolatkiem, który właśnie wbiegał w tłum osób, po czym przyspieszyłaś kroku, co nie było najłatwiejszym zadaniem z Jisoo na rękach i walizką, którą ciągnęłaś za sobą.

Przedarłaś się przez grupę zagubionych pasażerów i odetchnęłaś z ulgą widząc swojego synka w ramionach Tae. Już z delikatnym uśmiechem ruszyłaś w stronę trójki machając do nich. Kiedy Jin dostrzegł cię natychmiast podbiegł do ciebie i przejął z twoich rąk dziewczynkę i przywitał się z tobą uściskiem.

- Jak wami minął lot? – zapytał Tae, gdy kierowaliście się w stronę wynajętego samochodu zespołu.

- Byliśmy tak wysoko! I było pełno chmur! – krzyknął Jungsu nie pozwalając dojść tobie do głosu – I Jisoo się bała, a ja nie!

Wszyscy zaśmialiście się na dumną minę chłopca, który na dobre rozkręcił się w opowiadaniu o waszej podróży, którą jak na dziecko przystało, lekko podkoloryzował.

- Nie wygadaliście się, prawda? – zwróciłaś się do Jina, gdy ten otwierał drzwi auta.

- Nie, ale chcę dostać zdjęcie jego miny kiedy was zobaczy – zaśmiał się – Cały czas mówi o was. Naprawdę.

Parsknęłaś pod nosem i zajęłaś miejsce obok najstarszego, który zasiadł za kierownicą.

Od samego wylotu Kooka planowałaś odwiedzić go w jednym z miast, w którym mieli mieć koncert. Jednak z racji na przedszkole Jungu, padło na ich ostatni w Nowym Jorku. Mieliście spędzić tam tydzień i razem wrócić do domu.

Po pożegnaniu się z Jinem i Tae, którzy pomogli ci wnieść bagaże i na wpół śpiące dzieci do apartamentu zajmowanego przez Kooka nie wiedziałaś co ze sobą zrobić. Od chłopaków dowiedziałaś się, że Jimin wyciągnął maknae na siłownię, żebyście mogli na spokojnie rozgościć się w pokoju, więc najprawdopodobniej swojego męża zobaczyłabyś za jakąś godzinę.

Rozejrzałaś się po niewielkim salonie, po czym westchnęłaś widząc wszechobecny bałagan, który choć raził w oczy, nie miałaś najmniejszego zamiaru go sprzątać. Za to już nie mogłaś się doczekać widoku nerwowo zbierającego papierki i puste opakowania Jungkooka. Chociaż nie, o wiele bardziej nie mogłaś doczekać się aż wreszcie będziesz mogła go przytulić.

Na samą myśl o tym na twojej twarzy pojawiał się subtelny uśmiech, a brzuchu szalało stado motyli. Wreszcie po prawie trzech miesiącach będziecie mogli zobaczyć się na żywo, poczuć, po prostu być razem. Bo choć rozmawialiście codziennie przez kamerkę, wam obu doskwierała tęsknota.

Spojrzałaś na Jungsu i Jisoo, którzy spokojnie spali na kanapie. Po cichu podeszłaś do niech i ostrożnie nakryłaś kocem leżącym obok, po czym cmoknęłaś każde z nich w czoło. Sama najchętniej położyłabyś się spać, ale chciałaś widzieć reakcje Kooka na wasz widok, to była jedyna rzecz, która w tamtym momencie powstrzymywała cię od położenia się obok i przymknięciu powiek, które wydawały się niesłychanie ciężkie.

Nie mając co robić przeszłaś się po całym apartamencie, który składał się z maleńkiego salonu, łazienki, sypialni i balkonu. Po wejściu do pokoju w oczy rzuciło ci się ogromne łóżko, które wydawało się być niesamowicie miękkie i takie też było, o czym przekonałaś się kładąc na nim. Co okazało się błędem...

Nie zajęło długo, kiedy wtuliłaś się w poduszkę i odpłynęłaś.

Z wciąż ciężkim oddechem Jungkook wszedł do środka. Przez ponad dwie godziny na przemian biegał na bieżni i podnosił coraz cięższe sztangi, bo Jimin co chwilę wymyślał sobie nowe ćwiczenia. Nie wiedział co mu odbiło, ale z pewnością przez najbliższy czas będzie unikać treningów z Parkiem jak ognia.

Rzucił niedbale torbę z przepoconymi rzeczami na podłogę i skierował się w stronę łazienki. Sam czuł, że nie pachnie fiołkami, więc wcale nie dziwił się starszemu małżeństwu, że odsunęli się pod samą ścianę w windzie, którą razem z Jiminem jechali na górę.

Chwytając za klamkę drzwi kątem oka zauważył sporą walizkę stojącą przy kanapie. Przestraszył się nie na żarty, w jednym momencie w jego głowie zrodziły się dziesiątki scenariuszy o włamywaczach, psychicznych fanach, albo czyjejś pomyłce. Po jego zmęczeniu nie było już ani śladu. Jak na szpilkach podszedł do mebla, na którym okryte kocem spały dwie bardzo dobrze znane mu osoby.

Jego początkowy strach w ułamku sekundy zastąpiło ogromne zdziwienie i radość jednocześnie. Miał ochotę porwać wasze dzieci w ramiona i wyprzytulać za cały ten czas, ale żal mu było ich budzić. Zwłaszcza, że podróż do najkrótszych nie należała. Zamiast tego stał nad nimi i z uśmiechem wpatrywał się w nie jak w obrazek. Nawet nie zorientował się kiedy w oczach pojawiły się łzy szczęścia, które poczuł dopiero gdy jego policzek załaskotał przez spływającą po nim kropelkę. Starł ją szybko i z jeszcze szerszym uśmiechem odwrócił się w stronę sypialni, której drzwi były uchylone. Doskonale wiedział jaki zastanie tam widok i już na samą myśl o tobie w środku wybuchał z radości.

Po cichu wszedł do środka, i chociaż spodziewał się zobaczyć śpiącą ciebie, zareagował na ten widok jakby ktoś zrobił mu najwspanialszą niespodziankę po słońcem. I w sumie tak się stało. Naraz miał ochotę krzyczeć, płakać i skakać ze szczęścia.

Ignorując swoje plany związane z kąpielą, ostrożnie położył się obok ciebie i niewiele myśląc objął cię ramieniem. Nie mógł powstrzymać się od ciągłego cmokania cię po całej twarzy. Nie miał cię przy sobie tyle czasu, że trzymanie się od ciebie na dystans, a jednoczesne leżenie z tobą w jednym łóżku byłoby dla niego torturą.

Czując coś mokrego na twarzy powoli wybudzałaś się ze snu, który po kilkunastogodzinnym locie był mocny jak nigdy. Leniwie uchyliłaś powieki, a pierwsze co zobaczyłaś to twarz twojego ukochanego, na co natychmiast się uśmiechnęłaś.

- Błagam, powiedz, że to nie sen – powiedział szeptem spoglądając w twoje zaspane oczy.

- Jeśli chcesz mogę cię uszczypnąć – zaśmiałaś się – Tęskniłam, zresztą nie tylko ja. Mam nadzieję, że nie jesteś zły o niezapowiedzianą wizytę?

- Nie żartuj. Nawet nie wiesz jaki teraz jestem szczęśliwy – szepnął muskając twoje usta – Kocham was.

W odpowiedzi uśmiechnęłaś się i przyciągnęłaś go do pocałunku, który pogłębił mrucząc przy tym. Sama nie mogłaś uwierzyć, że to prawda... że naprawdę jesteście tu razem. Leżeliście przez chwilę w przyjemnej ciszy wtuleni w siebie. Nie były wam potrzebne żadne słowa, bo żadne nie wyrażałyby tego, co w tej chwili czujecie. Chociaż...

- Jungkookie? – szepnęłaś.

- Hmmm... - mruknął uchylając powieki.

- Śmierdzisz. Idź się umyj.

Oboje zaśmialiście się na twój dobór słów, po czym chłopak kręcąc głową podniósł się z łóżka. Przez to wszystko zapomniał, że początkowo miał iść do łazienki. Już miał wychodzić z sypialni, ale zatrzymał się w progu i odwrócił w twoją stronę.

- A może chcesz mi potowarzyszyć?

____________

Jeon Jeongguk|imagineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz