⇝smutki dwa⇜
_______________________
Za niewielkim oknem panowała szarość przez kłębiące się na niebie chmury, kiedy samolot powoli startował. Ze spokojem obserwowałaś "oddalający się" pas startowy, jednocześnie tuląc do siebie spanikowaną Jisoo, która z całych sił, razem ze swoim pluszakiem, obejmowała cię wokół szyi. Słyszałaś jej cichy szloch, ale jedyne co w tej sytuacji mogłaś zrobić, to szeptać jej do ucha uspokajające słowa i jeździć dłonią w górę i w dół jej pleców.
Przeważnie podróże samolotem nie były dla niej czymś aż tak stresującym, zazwyczaj spędzała ten czas na spaniu, ewentualnie przyglądaniu się jak Gguk grał razem z Jungsu, co skutecznie odwracało jej uwagę od wszechobecnego hałasu, turbulencji i ciągłych pytań stewardess.
Teraz jednak ani myślała o śnie czy wygłupach z bratem. Panika przejęła ją kompletnie, do tego stopnia, że bała się podnieść wzrok na cokolwiek, a zagłębienie twojej szyi wydawało się być dla niej idealnym schronieniem.
Zupełnie inaczej sprawa miała się z Jungsu. Chłopiec wtulony w Pana Lwa, skupiony był na grze w twoim telefonie, który udostępniłaś mu na czas podróży, a właściwie, na czas, do kiedy nie zaśnie. On wydawał się nie przejmować całą podróżą, tylko czasem ze zmartwieniem spojrzał na siostrę, próbując zwrócić jej uwagę na siebie.
Niestety bezskutecznie, choć musiałaś przyznać, że jego próby były nazbyt urocze.
Dla niego miała być to kolejna z podróży, może trochę dłuższa, w zupełnie nowe miejsce i bez taty. Ale poza tym... kolejny lot jakich wiele.
-Kiedy będziemy na miejscu? - cichy głos chłopca wyrwał cię z własnych myśli.
Odwróciłaś wzrok w jego stronę i zauważyłaś, że już nie używa twojego telefonu, zamiast tego wpatruje się w ciebie sennymi oczami.
-Jeszcze długo, jakieś 11 godzin - westchnęłaś poprawiając Jisoo, żeby nie zjechała w dół - Idź spać, widać, że jesteś śpiący - powiedziałaś łagodnie, przeczesując jego miękkie włosy.
-Obudzisz mnie jak już będziemy?
-Na pewno.
Kiedy chłopiec oparł głowę na twoich udach, a dziewczynka zaczynała się uspokajać, myślami znowu odpłynęłaś znacznie dalej niż byś chciała. Jak przez mgłę, jednak odkopałaś w pamięci pierwszy lot do Korei, kraju, który odmienił twoje życie o 180 stopni. Wtedy też siedziałaś w samolocie, nerwowo wyglądając przez okno, a jedynymi myślami jakie ci towarzyszyły były: czy sobie poradzisz i jak szybko będziesz musiała wrócić do ojczyzny. Sama się nie spodziewałaś, że sprawy nabiorą tempa i przybiorą taki wygląd. Kto by pomyślał, że wrócisz po długich latach, jako mężatka z dwójką dzieci.
✻
JEONGGUK POV.
Na zegarku wybiło dwadzieścia po szesnastej, co oznaczało, że [T/I] z dziećmi byli już w samolocie. Jeśli obyło się bez opóźnień. Czy się o nich martwiłem? Oczywiście. I najchętniej uciekłbym stąd, żeby im towarzyszyć, jednak moje pragnienia mogły się schować przy przytłaczającej rzeczywistości.
W mojej sytuacji jedyne, co mogłem zrobić, to z zdenerwowaniem leżeć na niewygodnym łóżku i co chwilę sprawdzać godzinę, myśląc nad planem podróży mojej rodziny.
Z jednej strony cieszyłem się, że będą mieć czas dla siebie, odpoczną od tego wszystkiego, [T/I] spotka się z rodzicami, a dzieciaki z dziadkami, ale z drugiej strony czułem ogromny niepokój. Co, jeśli lot pójdzie nie tak, jeśli na miejscu coś im się stanie. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby im stała się krzywda, a ja nie mógłbym im pomóc.
Gdybym tylko wcześniej pomyślał o wojsku, teraz wszystko mogłoby wyglądać inaczej...
Może razem, we czwórkę bylibyśmy w drodze na wspólne wakacje, ja nie martwiłbym się z każdą sekundą coraz bardziej i miał pewność, że wszyscy są bezpieczni.
Odwróciłem się na drugi bok, wzrok wlepiając w zadrapaną ścianę, do której przykleiłem dwa zdjęcia, jedno naszej czwórki i drugie z chłopakami. Może i niewiele zmieniały w moim obecnym położeniu, ale dzięki nim czułem się jakby bezpieczniej, dawały mi siły, żeby rano wstawać, robić co zostało mi przydzielone i znowu wrócić w to samo miejsce.
Oprócz mnie w pokoju było jeszcze pięciu innych chłopaków. Nie mogłem na nich narzekać, no może trochę na Hyunmina, który okropnie chrapał, ale poza tym byli całkiem w porządku. Na ten czas nie można było mówić o żadnej wielkiej przyjaźni, ale zostaliśmy nawet dobrymi kolegami.
Słuchając ich rozmów i samemu w nich uczestnicząc, dowiedziałem się, że tylko ja byłem w tej beznadziejnej sytuacji, kiedy musiałem zostawić żonę i dzieci, żeby wstąpić do jednostki. Oni albo jeszcze nikogo nie mieli, albo woleli wstrzymać się z zakładaniem rodziny.
Patrząc na to, co właśnie przeżywałem - całkiem dobrze wybrali.
Teraz przynajmniej nie nawiedzały ich myśli, że są okropnymi ojcami i mężami, że zawiedli swoich bliskich, że poświęcali im zbyt mało czasu, że zostawili swoją rodzinę, kiedy najbardziej ich potrzebowała.
To, że czułem się beznadziejnie, było sporym niedopowiedzeniem.
Przez kilkanaście minut w pokoju panowała absolutna cisza, dopiero wejście Wooyounga ją przerwało. Narzekał na coś pod nosem, ale jakoś się nie przysłuchiwałem. Nie miałem ochoty.
Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej i choć było dopiero południe, to czułem, jak poje powieki robią się coraz cięższe. Wtuliłem się w poduszkę wciąż wpatrując się w to jedno zdjęcie, które zrobił Taehyung kiedy [T/I] z Jungsu i Jisoo odwiedziła nas za kulisami. Na naszych twarzach gościły szczere uśmiechy, za którymi tak tęskniłem. Chciałbym znów zobaczyć je na żywo, znów ich przytulić i już nigdy nie opuszczać. Jednak jedyne co mi pozostało, to czekać.
_________________________
12 minut spóźnienia, sorka
CZYTASZ
Jeon Jeongguk|imagine
FanfictionTwoje love story z Jungkookiem! Jak potoczy się wasza przyjaźń? Jak będzie wyglądać wasza randka? A może o co pokłócicie się po raz pierwszy? To wszystko znajdziesz w tej książce, gdzie to ty jesteś główną bohaterką!