▪127▪

5.4K 269 134
                                    

⇝masterchef⇜     

- A nie lepiej będzie coś zamówić? – mruknął chłopak wsypując do garnka warzywa – Oni zjedzą wszystko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- A nie lepiej będzie coś zamówić? – mruknął chłopak wsypując do garnka warzywa – Oni zjedzą wszystko. Dasz im papierowe owoce, a powiedzą, że soczyste...

Rozbawiona jego słowami pokręciłaś głową i zajęłaś się krojeniem mięsa.

Dzisiaj mieli przyjść do was chłopaki. Właściwie sami się wprosili, kiedy Jin się zbuntował i stwierdził, że nie zrobi dla nich obiadu, a zamówić im się też niczego nie chciało. Nie miałaś nic przeciwko ich wizycie, za to Kookie...

Chłopak miał już plany, co do tego dnia i wieczora, a odwiedziny zespołu wszystko mu zepsuły... znając ich posiedzą u was do nocy. Nawet sam proponował, że coś im zamówi, ale chłopacy byli nieugięci. Za bardzo spodobała im się wizja darmowego jedzenia i spotkania z Jungsu. Biednemu Jungkookowi pozostało tylko grzecznie wykonywać twoje polecenia, ale w głowie już miał plan zemsty na tej szóstce.

- Kookie, podasz mi tę miskę? – zwróciłaś się do chłopaka, który wyrwany z myśli otrząsnął się.

Nic nie mówiąc podszedł do ciebie i złapał w talii, po czym uniósł do góry, przez co cicho pisnęłaś. Sięgnęłaś po naczynie, a Jungkook postawił cię na podłodze, ale wciąż trzymał cię w swoich objęciach i ani śniło mu się ciebie wypuścić.

- Jungkook, dziecko patrzy – pacnęłaś go w ramię kiedy swoje dłonie wślizgnął pod twoją koszulkę.

Chłopak odwrócił się w stronę waszego synka i z uśmiechem stwierdził, że zasnął w nosidełku.

- Śpi jak aniołek – szepnął i zassał się na twojej szyi.

- Jesteś coraz bardziej niewyżyty – zaśmiałaś się i lekko odepchnęłaś go od siebie.

- Co mogę poradzić, że mam obok siebie taką kobietę? – spojrzał ci w oczy i złączył wasze usta w pocałunku – A może nie wpuścimy ich i zajmiemy się rodzeństwem dla Jungsu? – wyszeptał ci do ucha.

- O nie – powiedziałaś stanowczo i odepchnęłaś go od siebie – Chyba, że teraz ty przez 9 miesięcy będziesz nosić tę bombę w brzuchu – wskazałaś na niego palcem.

Kook tylko się zaśmiał i zgarnął cię w swoje ramiona.

- No, już dobrze, dobrze – cmoknął cię w czoło – Ale za jakiś czas możemy zacząć się starać o drugie – szepnął przy twoim uchu i szybko się odsunął, żeby nie dostać ścierką po głowię.

Kroiłaś ostanie warzywa, kiedy po całym mieszkaniu rozległ się dzwonek, na szczęście Jungsu już nie spał.

- Jesteś pewna, że mam ich wpuścić? – Kook posłał ci błagalne spojrzenie.

- Oj, no idź już – zaśmiałaś się i wypchnęłaś go z kuchni – Mam nadzieję, że ty nie będziesz taki uparty – pogłaskałaś chłopca po główce, na co ten się uśmiechnął i pomachał Panem Lwem.

Słysząc, że w przedpokoju panuje teraz niezłe zamieszanie wróciłaś do kończenia posiłku.

- Coś ty taki zdenerwowany? – zapytał lider ściągając buty.

Jungkook zrezygnowany wypuścił powietrze z ust i oparł się o ścianę.

- Przeszkodziliśmy ci w czymś? – po plecach poklepał go Yoongi, a widząc spojrzenie maknae zaśmiał się i wszedł do środka.

- Dobra, ty mi lepiej mów, gdzie jest Jungsu? – Tae szybko ściągnął kurtkę i niedbale powiesił ją na wieszaku, przez co po chwili spadła na podłogę, ale się tym nie przejął.

- W kuchni – mruknął i odbił się od ściany, żeby razem z resztą wejść do środka mieszkania.

- Cześć! – powiedzieli wszyscy chórem, przez co się wystraszyłaś i najechałaś nożem na palec.

- Aish – syknęłaś i szybko włożyłaś dłoń pod strumień wody.

- Wszystko w porządku? – Kook natychmiast znalazł się przy tobie – Och, skarbie chodź, trzeba ci to opatrzyć – objął cię ramieniem i wyprowadził z pomieszczenia.

Zdążyłaś jeszcze pokiwać chłopakom ręką, a Jungkook poprosić o przypilnowanie Jungsu, na co zgodzili się od razu, zwłaszcza Tae, który od samego wejścia go kuchni zaaferowany był zabawą z maluchem.

Kiedy weszliście do łazienki chłopak posadził cię na pralce i zajął się szukaniem apteczki, którą wreszcie znalazł na jednej z półek. Ostrożnie ujął w dłonie twój zraniony palec i sięgnął po wodę utlenioną.

- Może zapiec – powiedział troskliwe i wylał kilka kropel na twoją ranę, przez co cichutko syknęłaś.

Chłopak chcąc jakoś ulżyć ci w bólu cmoknął wierzch twojej dłoni i zajął się dalszym opatrywaniem. Na skaleczenie przyłożył gazę i owinął wszystko bandażem, jakbyś ten palec sobie co najmniej wybiła.

- Wystarczyłby zwykły plaster - zaśmiałaś się kiedy kończył wiązać opatrunek.

- Możliwe, ale lepiej nie ryzykować – puścił ci oczko – Poza tym teraz, to Jin hyung zajmie się obiadem – zaśmiał się i zdjął cię z pralki, po czym razem wróciliście do reszty.

I faktycznie było tak jak chłopak mówił. Najstarszy z zakasanymi rękawami kręcił się po kuchni kończąc posiłek dla waszej ósemki, a reszta gości jak zwykle zajęta była pewnym małym człowieczkiem.

Od samego początku wiedziałaś, że to popołudnie nie będzie zmarnowane, a plany twojego męża zawsze można przełożyć chociażby na jutro.

Od samego początku wiedziałaś, że to popołudnie nie będzie zmarnowane, a plany twojego męża zawsze można przełożyć chociażby na jutro

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jeon Jeongguk|imagineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz