Twoje love story z Jungkookiem!
Jak potoczy się wasza przyjaźń? Jak będzie wyglądać wasza randka? A może o co pokłócicie się po raz pierwszy?
To wszystko znajdziesz w tej książce, gdzie to ty jesteś główną bohaterką!
Zaraz po przyjeździe karetki ratownicy zabrali się za resuscytację. Długo walczyli aby przywrócić twój puls, w czym wcale nie pomagał im Jungkook, który z całych sił próbował wyrwać się swoim przyjaciołom. Nie mógł patrzeć jak sanitariusze non stop zerkają na siebie z nieciekawymi wyrazami twarzy. On nie mógł cię stracić, już i tak zbyt wiele złego ci wyrządził.
Już chcieli się poddać i stwierdzić, to czego nikt nie chciał usłyszeć, ale widząc stan w jakim jest Kook nie przerywali próby odratowania ciebie. I słusznie, bo po ponad półgodzinie nieprzerwanej resuscytacji wreszcie odzyskałaś tętno, co prawda słabe, ale to już im wystarczyło, żeby najszybciej jak to tylko było możliwe zawieść cię do szpitala. Zaraz za karetką w drogę ruszył zespół, bez [I/T/P] i jej męża, bo kobieta ledwo trzymała się na nogach przez to, co zastała. Jednym samochodem ruszyli Yoongi z Jinem, który wciąż był otępiały nie mogąc wyrzucić z głowy obrazów sprzed chwili, w drugim aucie jechała reszta, Hoseok kierował, a pozostała czwórka próbowała jakoś uspokoić Jungkooka, który ciągle zapłakany krzyczał, że to jego wina.
✻
Na miejscu całą siódemką rozsiedli się na krzesełkach przed gabinetem lekarskim, gdzie kazał im zaczekać twój doktor prowadzący. Nikt z nich nie mógł uwierzyć w to, co się stało, jednocześnie każdy w jakimś stopniu się obwiniał. Jednak nikt nie miał takich wyrzutów sumienia jak Jungkook, który teraz już spokojnie siedział z boku cały czas wpatrując się w drewniane drzwi. Zaraz po przybyciu do szpitala Kook zaczął grozić lekarzom, że jeśli cię nie uratują, nie ręczy za siebie, przez co ci byli zmuszeni wstrzyknąć mu środek uspokajający. Nie potrafił przyjąć do świadomości tego, że chciałaś ze sobą skończyć, tym samym nie potrafił sobie wybaczyć, że nic nie zrobił, nawet nie pozwolił ci się wytłumaczyć. Gdyby tylko mógł cofnąć czas...
- Gdzie dzieciaki? – słabym głosem odezwał się Jin.
- W wytwórni, menadżer ich pilnuje – szepnął Kook, po czym spuścił wzrok na swoją obrączkę.
Właśnie miałaś przeprowadzane płukanie żołądka, na które zostałaś zabrana zaraz po przyjeździe na miejsce. Niby teraz miało być już w porządku, lekarz powiedział, że masz duże szanse na powrót do zdrowia, jednak Jungkook czuł się jakby już nigdy więcej miał cię nie zobaczyć.
Wreszcie po dosyć długim czasie do zespołu podszedł starszy mężczyzna ubrany w biały kitel. Na jego widok Jeon natychmiast podniósł się z siedzenia i posłał lekarzowi pełne niepewności spojrzenie, które złagodniało, kiedy ten delikatnie się uśmiechnął.
- Uratowaliśmy ją – powiedział spokojnie – Leży na sali, już przytomna.
Po jego słowach pozostała szóstka zerwała się z krzesełek i biorąc Kooka w ramiona zaczęła ze szczęścia krzyczeć i płakać. Nic nie było w stanie wyrazić ich radości i ulgi, jaką odczuli w tamtym momencie.
- Mogę do niej iść? – twój mąż z nadzieją spojrzał na doktora.
- Ale nie na długo, jest w sali 328 – oznajmił, po czym Jungkook nie czekając na resztę informacji, jak i na swoich przyjaciół zerwał się z miejsca.
Trochę mu zajęło odszukanie odpowiedniej sali, ale gdy tylko znalazł się pod drzwiami bez wahania chwycił klamkę, a następnie pewnym ruchem pchnął ją. Kiedy wszedł do środka nie mógł powstrzymać łez szczęścia oraz delikatnego uśmiechu. Dziękował wszystkim bóstwom tego świata, że żyjesz, że z powrotem może być z tobą.
- Kochanie? – szepnął podchodząc do łóżka, jednak ty ani drgnęłaś.
Mimo, że słyszałaś jak wchodzi do sali i kątem oka widziałaś jego sylwetkę, to nieustannie wpatrywałaś się w okno. Czułaś się źle z tym wszystkim. Dopiero kiedy po całym zabiegu odzyskałaś przytomność zdałaś sobie sprawę, co właściwe zrobiłaś. W tamtej chwili potrzebowałaś samotności, która wiedziałaś, że będzie od teraz dla ciebie czymś obcym, bo każdy zainteresuje się tobą dwa razy mocniej. Nawet twój mąż. W twojej głowie po usłyszeniu jego głosu natychmiast zawitało pytanie, co on tu robi, ale odpowiedź była prosta. Skoro cię znaleźli i jakoś znalazłaś się w szpitalu, to go też musieli zawiadomić. Ale skąd to słowo, kochanie... przecież ostatnio byłaś puszczalską dziwką...
- [T/I], proszę spójrz na mnie – poczułaś jak delikatnie kładzie dłoń na twoim ramieniu, na co wzięłaś głęboki wdech, ale wciąż go ignorowałaś – Przepraszam - westchnął – Powinienem ci wierzyć od samego początku, rozmawiałem z [I/T/P] i już znam całą prawdę, naprawdę przepraszam.
Przymknęłaś oczy czując pojedyncze łzy pod powiekami. Jakaś część ciebie cieszyła się z jego słów, ale druga była tak bardzo rozżalona jego zachowaniem, że nie mogła normalnie na niego nawet spojrzeć. To, co ci zrobił nie tylko cię zraniło, ale też zniszczyło, pchnęło do zakończenia swojego życia. Jak niby mogłaś mu tak po prostu wybaczyć...
Kiedy w sali od kilku minut panowała cisza myślałaś, że wreszcie odpuści i wyjdzie, ale on nie dawał za wygraną. Usiadł na krzesełku przy łóżku i chwycił twoją dłoń, jednak szybko ją zabrałaś, delikatnie przesuwając się na materacu, by dać mu tym samym do zrozumienia, żeby nie przekraczał granicy.
Mężczyzna jedynie westchnął zawiedziony, w myślach wyzywając się od najgorszych. Oboje zdawaliście sobie sprawę, że wasz związek bardzo ucierpiał i wiele czasu minie zanim wszystko wróci do normy. O ile w ogóle wróci.
______
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.