▪168▪

3.9K 222 34
                                    

⇝na jednej z dzikich plaż⇜

___________

- Na pewno sobie poradzicie? – zwróciłaś się do teściowej, która właśnie nalewała Jisoo soczku.

- Na pewno – uśmiechnęła się – O nic się nie martw, prawda skarbie? – spojrzała na dziewczynkę.

- Ta! – krzyknęła radośnie spoglądając na ciebie.

Widząc jej szeroki uśmiech i resztki czekolady w kącikach ust pogłaskałaś ją po spiętych w kitkę włosach i przetarłaś kciukiem jej buzię, na co zareagowała uroczym śmiechem.

- A gdzie Jungsukie?

- Dziadek zabrał go na spacer – odparła kobieta – Chyba polubił Geureuma, bo powiedział, że pójdzie, ale razem z psem – zaśmiała się, w czym jej zawtórowałaś.

Oczyma wyobraźni już widziałaś błagania chłopca, żebyście kupili zwierzaka i najpewniej rozmawiając na ten temat spędzicie większość drogi do domu. Bo chłopiec faktycznie polubił psiaka. Od waszego przyjazdu tutaj byli praktycznie nierozłączni. Jungsu nawet przemycał Geureuma do swojego łóżka i wtulony w niego zasypiał. Widok choć uroczy, to obawiałaś się ich pożegnania, które najpewniej nie obejdzie się bez łez chłopca.

- Gotowa, kochanie? – zaskoczył cię głos ukochanego za twoimi plecami.

Odwróciłaś się do niego i zlustrowałaś go od stóp do czubka głowy, na co zareagował uśmiechem. Wyglądał całkowicie zwyczajnie. Zwykłe ciemne spodnie i czarna bluza, a już wyglądał bosko.

- Uważaj, bo się zakochasz – szepnął ci do ucha łapiąc cię za dłoń.

- Drugi raz? – spojrzałaś na niego spod uniesionych brwi.

- Ja się w tobie zakochuję codziennie od nowa.

JUNGKOOK POV.

Wolnym krokiem zmierzaliśmy w stronę plaży, którą już było widać zza drzewami. Przez całą drogę trzymaliśmy się za ręce, opowiadając sobie historię, które oboje słyszeliśmy już po raz dziesiąty, jednak wciąż wybuchaliśmy po nich głośnym śmiechem. Niektórzy obracali się za nami z oburzonymi minami, jednak kompletnie się nimi nie przejmowaliśmy. No, bo czemu mieliśmy martwić się tym, co o nas pomyślą, kiedy w tamtym momencie mieliśmy siebie?

Może i z boku wyglądaliśmy jak para zakochanych nastolatków, którymi przecież od dawna już nie byliśmy, jednak tak się czuliśmy. A przynajmniej ja. W moich oczach wciąż była tą dziewczyną z kawiarni, która zauroczyła mnie jednym spojrzeniem. Kto by pomyślał, że teraz będę mógł nazywać ją żoną i matką moich dzieci...

Kiedy zaszliśmy na plażę [T/I] puściła moją dłoń i zdjęła buty. Już chciałem ponownie złączyć nasze palce, ale ona tylko posłała mi uśmiech i podbiegła w stronę wody.

Moje początkowe zdziwienie szybko zastąpił szeroki uśmiech, którego nie mogłem w żaden sposób powstrzymać, a nawet nie chciałem. Widząc ją z rozwianymi przez wiatr włosami, stojącą na tle zachodzącego słońca, czułem moje serce przyspiesza. Była piękna. Zawsze będzie.

Mogłem tak stać i obserwować jak brodzi w odbijającej kolory nieba wodzie, a by mi się to nie znudziło. Ona zawsze mnie fascynowała. Nieważnie co robiła, czytała książkę, usypiała naszą córeczkę, czy gotowała razem z Jungsu, zawsze uwielbiałem się jej przyglądać. Szczególnie, kiedy pod wpływem mojego wzroku na jej twarzy pojawiał się zawstydzony uśmiech.

Moje rozmyślania przerwał jej głos wołający moje imię. Bez słowa zerwałem się z miejsca i pobiegłem w jej stronę. Widziałem, że [T/I] znowu zbiera się do ucieczki, dlatego przyspieszyłem i już po chwili miałem ją w swoich ramionach, z których najchętniej nigdy bym jej nie wypuszczał.

Przejechałem nosem po jej odsłoniętej szyi, na co zareagowała cichym śmiechem i położyła swoje dłonie na moich, które spoczywały na jej brzuchu. Przez parę minut staliśmy w ciszy wpatrując się w chowające się za horyzontem słońce.

Już jutro mieliśmy wracać do Seulu, a pojutrze żegnać się na lotnisku... gdybym tylko mógł, zabrałbym ich razem ze sobą. Jednak nawet gdyby była taka możliwość, to nie wyobrażałem sobie wprowadzać ich w cały ten wir, ciągły pośpiech, większe ryzyko napotkania fanów. Tu już nie był niczym niecodziennym widok nas na spacerze w środku dnia. Oczywiście ludzie spoglądali na nas, niekiedy wyciągali telefony, jednak starali się szanować naszą prywatność, zwłaszcza po tych wszystkich wydarzeniach, w których media brały czynny udział. Ale nie wiedziałem jak zachowają się inni, zwłaszcza, że [T/I] też jest zza granicy i fani pewnie chcieliby ją lepiej poznać. Szczególnie, że sam nigdy nie wypowiadałem się wylewnie o naszej rodzinie, a [Z/T/I] unikała wszelkich propozycji wywiadów jak ognia.

- O czym myślisz? – jej delikatny głos sprowadził mnie na ziemię.

Ułożyłem głowę na jej ramieniu i zacieśniłem uścisk.

- O nas – westchnąłem – Nie chcę was zostawiać tu samych.

- Przecież nie będziemy sami – wyplątała się z moich ramion i odwróciła przodem do mnie – Nic złego nam się nie stanie.

- Oby, bo sobie nie daruję – pokręciłem głową – Wrócę helikopterem, jak tylko usłyszę, że nabawiłaś się choćby kataru.

[T/I] zaśmiała się i ukryła twarz w moim torsie. Objąłem mocno jej ciało i przyciągnąłem do siebie, na co mruknęła cichutko.

- Kocham cię – szepnąłem jej do ucha.

Usłyszałem jak mówi dokładnie to samo, dzięki czemu uśmiechnąłem się. Mając ją w swoich ramionach wiedziałem, że tulę cały swój świat, za który gdybym musiał, oddałbym życie. Ona i nasze skarby były i zawsze będą dla mnie wszystkim.

___________

___________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Jeon Jeongguk|imagineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz