97

18.9K 800 63
                                    

Jake się nie ścigał? Dziwne. Może mu się nie chciało. Nie wiem. Pojechałam na start i zobaczyłam chyba z dziesięć samochodów.

- Dobra zasady są takie... Po prostu jedziecie jak najszybciej do mety. Pierwszy samochód wygrywa.

Usłyszałam pukanie w szybę. Oo Luke przyszedł. Otworzyłam ją.

- Powodzenia skarbie.

Powiedział.

- Dzięki.

Uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka.

- Jak wygrasz dostaniesz te dobre ciasteczka.

- Tak!

One są cudowne boże.

- No więc dasz radę.

Pocałował mnie i poszedł.

- Dam radę...

Powiedziałam do siebie. Teraz już nie mam kasku bo i tak jest niepotrzebny.  Znowu wyszła ta laska i zaczęło się odliczanie.

- Gotowi? Do startu! Start!

Pistolet wystrzelił. Ruszyłam i kurwa no serio? Czy ja muszę być na starcie prawie ostatnia? Dobra przyspieszyłam i wyprzedziłam kilka samochodów. Zauważyłam że Jake jest na prowadzeniu.  Jestem druga, jeszcze Jake. Kurwa jest za daleko, wcisnęłam trochę gazu i go dogoniłam. Spojrzałam na niego i zobaczyłam zdziwienie na jego twarzy ale się uśmiechnął i przyspieszył. Ja tak samo i po kilku minutach mi się udało go wyprzedzić. Jeszcze jedno okrążenie i wygram! Cały czas Jake siedzi mi na ogonie ale udało mi się wygrać, to nie było łatwe. Zatrzymałam się, wysiadłam i się rozejrzałam. Jake wyszedł wkurzony z samochodu.

- Kurwa mać no! Kylie!

Ups? Podbiegł do mnie Luke, wziął mnie na ręce i obkręcił wokół własnej osi.

- Wygrałaś! Tylko uważaj na Jake'a bo odebrałaś mu tytuł niepokonanego.

- Ja pierdole! Kurwa mać no! To jest kurwa niemożliwe! Jak tak kurwa można?!

Podszedł do nas.

- Uwaga! Widzę że wygrała Kylie Smith więc gratuluję! Od dzisiaj jesteś tu królową na jakiś rok, no chyba że nagle znikniesz, albo przestaniesz wygrywać. Przyjdź jeszcze po nagrodę.

Powiedział ten facet co wcześniej.

- Ja pierdole no!

- Nie krzycz, słyszymy cię i tamci ludzie też.

Pokazałam na innych.

- Jak to jest kurwa możliwe że ze mną wygrałaś?! Przecież ty się w ogóle nie ścigasz!

- W dupie to mam, wygrałam i już tak?

- Kurwa no! Nie odzywać się dzisiaj do mnie! W chuju to mam!

- Spokojnie on tak zawsze. Do jutra już się ogarnie.

Powiedział Luke.

- To dobrze, jakaś masakra.

- Noo tak trochę, dobra chodź po nagrodę i wracamy.

- Oki.

Poszliśmy, okazało się że dostałam dziesięć tysięcy.

- No to możesz sobie zaszaleć.

Objął mnie i poszliśmy do samochodów. 

- Ty mi jeszcze ciasteczka wisisz.

Przyjaciel mojego brata || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz