117

17K 758 83
                                    

Przebudziłam się i odruchowo sięgnęłam po telefon, ale to nie jest on tylko... Czyjaś twarz. Poczułam też jak ktoś się bawi moimi włosami. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Justina.

- Wiesz... Nie musisz mnie bić po twarzy od razu jak wstaniesz.

- Sorry to odruch, która godzina?

Podniosłam głowę. Ogólnie to jakoś dziwnie spałam bo mam głowę na klatce piersiowej Justina. Więc ciekawie.

- Dwunasta... Czterdzieści trzy.

Opuściłam ją z powrotem na Justina.

- Kurwa nie chce mi się wstawać i tak w ogóle to jesteś genialną poduszką.

- A dziękuję bardzo.

Wyszczerzył się.

- Dobra... A gdzie Scott?

- Ktoś do niego zadzwonił i musiał wyjść.

- Okej.

Podniosłam się ale po chwili  zrezygnowałam z tego i znowu odpadłam na Justina.

- Widzę że nie możesz wstać.

- No coś mi to dzisiaj nie idzie.

- Oj Kylie... Chodź, pójdziemy zrobić coś do jedzenia.

Podniósł się przez co moja głowa spadła na jego nogi.

- Możesz mnie tam zanieść.

Uśmiechnęłam się do niego słodko, on pokręcił głową, wstał i mnie wziął na ręce.

- Oj współczuję Lukowi...

- Dziękuję!

Pocałowałam go w policzek i się uśmiechnęłam. Zszedł na dół do kuchni. Jak weszliśmy do niej zauważyłam obie matki i do tego Jake'a, Karola, Luka i Mateusza. Scotta tylko nie ma.

- Dzień dobry wszystkim.

Uśmiechnęłam się, a Justin mnie posadził na krześle.

- Widzę że ktoś tu ma dobry humor.

Powiedziała moja mama i spojrzała na Justina. Czy ona myśli o? Niee...

- No genialny.

- Kylie gdzie ty byłaś całą noc?!

Zaczął Karol.

- Właśnie! Szukaliśmy cię wszędzie!

No to się zaczęło...

- Byłam u Justina i musi założyć różową spódniczkę.

Wyszczerzyłam się i na niego spojrzałam.

- Okej, ja dzisiaj wracam do Polski i nie wiem kiedy tu przyjadę więc papa.

Podeszła do mnie, dała mi buziaka i Karolowi też. Po chwili wyszła, w końcu.

- Kurwa w końcu...

- Karol.. nie przesadzaj no. Wasza mama jest miłą kobietą.

- Dopóki się jej nie pozna, słyszałaś jaki wczoraj dała wykład Kylie.

Karol znowu zaczął się śmiać.

- Właśnie... Dobrze ci poszło, nawet bardzo bo w to uwierzyła, a tobie Luke fatalnie, ja ci nie uwierzyłam.

- Ej no! Przecież jestem przekonujący.

- Bardzo...

Westchnęła. Lubię jego mamę, jest genialna.

- No, a właśnie mamuś bo my z Kylie do was przyjedziemy ale nie wiem jeszcze kiedy.

- Dwudziestego piątego wracamy.

Przyjaciel mojego brata || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz