- Poznałaś jakiegoś i z nim poszłaś do łóżka?!
- Noo.. Byłam najebana
- Ja pierdole..
- Żartuję! - zaczęłam się śmiać - coś ty, nie jestem dziwką. Jak już bym chciała to zrobić to przyjdę do ciebie
Ostatnie zdanie wyszeptałam.
- Serio? Kylie no! Ty jesteś jakaś pojebana!
- To kara, i ty dobrze wiesz za co! Ale czekoladę i żelki mi możesz kupić, sorry ty mi musisz je kupić! No i jakiś soczek.
- Kurwa jakie wymagania... A ojciec mi mówił jak się kłócił z mamą.. synu zostaw dziewczyny, one są złe. A tym bardziej nie bierz ślubu. No i proszę..
- Ale widzisz! Gdyby nie my to zero seksu, sam byś musiał sobie radzić, by było nudniej no i byś więcej pił bo wtedy masz więcej kasy, a tak to mi kupisz czekoladkę, sobie gumki no i już masz mniej.
- No tak, ale zobacz mamy przez was więcej stresu.
- Niby jakiego?
- Na przykład się denerwujemy żeby was nie wyruchać. I musimy się powstrzymywać. Przynajmniej ja, ale reszta pewnie też.
- Dobra, ale my musimy siedzieć w kiblu dwie godziny żeby się wam podobać. Jakbym była gruba i brzydka to byś tu teraz siedział?
- Oczywiście! Nawet jakby od ciebie jebało cebulą.
- Serio?
Spojrzałam na niego.
- Nie, bym był jak najdalej od ciebie.
- No właśnie kotku - zacmokałam - a taki czterdziestolatek który ma kasę w każdej chwili sobie znajdzie jakąś młodą i piękną. Grubej by nie wziął.
- Dobra tu masz rację.
- Tak jak już mówiłam.. Zawsze ją mam - zacmokałam - i nawet nie próbuj tego co wcześniej, bo ci to nie wyjdzie.
- Tak?
- Tak, jedziemy do sklepu.
- Doobraaa, ale ja prowadzę!
Wyszczerzył się.
- Haha spierdalaj! W ogóle gdzie jest twój?
- Więc.. Calum mi go odwiózł do domu, a później Caluma Karol.
- Po co?
- Bo powiedziałem że z tobą wracam.
- Czyli miałeś już to zaplanowane od początku?
- Tak dokładnie.
Wyszczerzył się. Słodki jest, ale to playboy. I też nie wiem co jest między nami, naprawdę się już pogubiłam. Przyjaźń? Coś więcej? Chociaż nie wydaje mi się. Albo mnie po prostu wykorzystuje. Ale wtedy by mi nie powiedział o przeszłości. Nie wiem.. bym musiała z nim o tym pogadać, ale nie chce. Dobrze jest tak jak jest. Chociaż z drugiej strony to... Chciałabym wiedzieć. Nie wiem na czym stoję, a on się zachowuje jakbyśmy byli razem. I to dosłownie no. Jak wrócimy to z nim pogadam. A nie, Scott ma jakieś pytanie, to jak pogadam ze Scottem to później z Lukiem.
Dojechałam do tego sklepu i nie czekając na Luka wyszłam z samochodu.- Dobra.. więc bierzemy tą czekoladkę i jeszcze te żelki o! I jeszcze to.
Latam po sklepie jak małe dziecko, a on za mną chodzi.
- Luke rusz dupę no!!
- Kobieto ja nie będę za tobą latał, co ty coś wzięłaś że masz tyle energii?!
- Nie? Ale wyobraź sobie, że jesteśmy w sklepie, w alejce ze słodyczami o! To też chcę!
- Dobra już? Bo wiesz, tak trochę Karol ma dzisiaj jeszcze jakieś plany.
- Jakie?
- Nie wiem, chce chyba jechać do klubu.- O to fajnie, to już możemy wracać.
- W końcu, dobra to daj to i idziemy.
- Ooo jak słodko, ale ja sobie poradzę. To nie jest ciężkie.
Zacmokałam i skokiliwym krokiem poszłam do kasy.
- Luki mógłbyś wziąć na chwilkę siatkę?
- Jasne.
Wziął ode mnie siatkę, a ja zaczęłam szukać kluczyków w torebce. Wiem że gdzieś tutaj są. Często tak mam, bo serio mam tu straszny bałagan. Są! Spojrzałam w stronę samochodu i zobaczyłam jak ktoś się kręci obok mojego autka. O nie!
- Ej! Ty! Weź spierdalaj!
- To twoje?
- Tak, i ja ci mówię odejdź, a nic ci się nie stanie!
- Ojej kochanie już się boję.
- Koleś ona jest groźna, serio.
- Boisz się takiej drobnej dziewczyny? To z ciebie pizda a nie facet.
- Kurwa powiedziałam odejdź od mojego samochodu.
Dobra, kocham swoje autko i nie chce żeby jakiś facet mi się kręcił obok niego.
- Co mi zrobisz?
- Luke potrzymaj.
Podałam mu torebkę i się rzuciłam na tego faceta. Widzę że trzyma się zasady że dziewczyn nie bije, i bardzo dobrze.
- Kurwa laska spokojnie, już sobie idę.
- Wara od mojego samochodu.
- Ja pierdole.
Poszedł w nieznaną mi stronę. Wzięłam od Luka torebkę, a zakupy niech wsadzi do bagażnika, albo na tylne siedzenia. Wsiadłam do samochodu i poczekałam na Luka. Jest siedemnasta trzydzieści trzy, nie tak źle. Po około dziesięciu minutach jesteśmy w domu. Wyszłam z samochodu i poszłam do domu.
- Ej Luke możesz pojechać do garażu? Tylko proszę cię, bądź ostrożny, bardzo, bardzo, bardzo bo to moje dziecko i jak coś się mu się stanie to naprawdę cię powieszę za jajka.
- Jasne.
- Ale serio bądź ostrożny bo cię udusze.
- A nie miałaś powiesić? I to za jaja?
- Też, ale też cię udusze.
- Okej, rozumiem.
- Ale naprawdę bądź ostrożny.
- Rozumiem skarbie, będę ostrożny nic się nie stanie.
- Dobra to ja lecę.
- Gdzie ci się tak spieszy?
- Scott chciał ze mną pogadać.
- Spoczko, to leć.
CZYTASZ
Przyjaciel mojego brata || ZAKOŃCZONE
FanficCzerwiec 2017 💗 #1 w dla nastolatków (12.09.2017) 1M wyświetleń 23.02.2018 ❤ ~w trakcie poprawek~