48

21.5K 922 93
                                    

- Poznałaś jakiegoś i z nim poszłaś do łóżka?!

- Noo.. Byłam najebana

- Ja pierdole..

- Żartuję! - zaczęłam się śmiać - coś ty, nie jestem dziwką. Jak już bym chciała to zrobić to przyjdę do ciebie

Ostatnie zdanie wyszeptałam.

- Serio? Kylie no! Ty jesteś jakaś pojebana!

- To kara, i ty dobrze wiesz za co! Ale czekoladę i żelki mi możesz kupić, sorry ty mi musisz je kupić! No i jakiś soczek.

- Kurwa jakie wymagania... A ojciec mi mówił jak się kłócił z mamą.. synu zostaw dziewczyny, one są złe. A tym bardziej nie bierz ślubu. No i proszę..

- Ale widzisz! Gdyby nie my to zero seksu, sam byś musiał sobie radzić, by było nudniej no i byś więcej pił bo wtedy masz więcej kasy, a tak to mi kupisz czekoladkę, sobie gumki no i już masz mniej.

- No tak, ale zobacz mamy przez was więcej stresu.

- Niby jakiego?

- Na przykład się denerwujemy żeby was nie wyruchać. I musimy się powstrzymywać. Przynajmniej ja, ale reszta pewnie też.

- Dobra, ale my musimy siedzieć w kiblu dwie godziny żeby się wam podobać. Jakbym była gruba i brzydka to byś tu teraz siedział?

- Oczywiście! Nawet jakby od ciebie jebało cebulą.

- Serio?

Spojrzałam na niego.

- Nie, bym był jak najdalej od ciebie.

- No właśnie kotku - zacmokałam - a taki czterdziestolatek który ma kasę w każdej chwili sobie znajdzie jakąś młodą i piękną. Grubej by nie wziął.

- Dobra tu masz rację.

- Tak jak już mówiłam.. Zawsze ją mam - zacmokałam - i nawet nie próbuj tego co wcześniej, bo ci to nie wyjdzie.

- Tak?

- Tak, jedziemy do sklepu.

- Doobraaa, ale ja prowadzę!

Wyszczerzył się.

- Haha spierdalaj! W ogóle gdzie jest twój?

- Więc.. Calum mi go odwiózł do domu, a później Caluma Karol.

- Po co?

- Bo powiedziałem że z tobą wracam.

- Czyli miałeś już to zaplanowane od początku?

- Tak dokładnie.

Wyszczerzył się. Słodki jest, ale to playboy. I też nie wiem co jest między nami, naprawdę się już pogubiłam. Przyjaźń? Coś więcej? Chociaż nie wydaje mi się. Albo mnie po prostu wykorzystuje. Ale wtedy by mi nie powiedział o przeszłości. Nie wiem.. bym musiała z nim o tym pogadać, ale nie chce. Dobrze jest tak jak jest. Chociaż z drugiej strony to... Chciałabym wiedzieć. Nie wiem na czym stoję, a on się zachowuje jakbyśmy byli razem. I to dosłownie no. Jak wrócimy to z nim pogadam. A nie, Scott ma jakieś pytanie, to jak pogadam ze Scottem to później z Lukiem.
Dojechałam do tego sklepu i nie czekając na Luka wyszłam z samochodu.

- Dobra.. więc bierzemy tą czekoladkę i jeszcze te żelki o! I jeszcze to.

Latam po sklepie jak małe dziecko, a on za mną chodzi.

- Luke rusz dupę no!!

- Kobieto ja nie będę za tobą latał, co ty coś wzięłaś że masz tyle energii?!

- Nie? Ale wyobraź sobie, że jesteśmy w sklepie, w alejce ze słodyczami o! To też chcę!

- Dobra już? Bo wiesz, tak trochę Karol ma dzisiaj jeszcze jakieś plany.

- Jakie?
- Nie wiem, chce chyba jechać do klubu.

- O to fajnie, to już możemy wracać.

- W końcu, dobra to daj to i idziemy.

- Ooo jak słodko, ale ja sobie poradzę. To nie jest ciężkie.

Zacmokałam i skokiliwym krokiem poszłam do kasy.

- Luki mógłbyś wziąć na chwilkę siatkę?

- Jasne.

Wziął ode mnie siatkę, a ja zaczęłam szukać kluczyków w torebce. Wiem że gdzieś tutaj są. Często tak mam, bo serio mam tu straszny bałagan. Są! Spojrzałam w stronę samochodu i zobaczyłam jak ktoś się kręci obok mojego autka. O nie!

- Ej! Ty! Weź spierdalaj!

- To twoje?

- Tak, i ja ci mówię odejdź, a nic ci się nie stanie!

- Ojej kochanie już się boję.

- Koleś ona jest groźna, serio.

- Boisz się takiej drobnej dziewczyny? To z ciebie pizda a nie facet.

- Kurwa powiedziałam odejdź od mojego samochodu.

Dobra, kocham swoje autko i nie chce żeby jakiś facet mi się kręcił obok niego.

- Co mi zrobisz?

- Luke potrzymaj.

Podałam mu torebkę i się rzuciłam na tego faceta. Widzę że trzyma się zasady że dziewczyn nie bije, i bardzo dobrze.

- Kurwa laska spokojnie, już sobie idę.

- Wara od mojego samochodu.

- Ja pierdole.

Poszedł w nieznaną mi stronę. Wzięłam od Luka torebkę, a zakupy niech wsadzi do bagażnika, albo na tylne siedzenia. Wsiadłam do samochodu i poczekałam na Luka. Jest siedemnasta trzydzieści trzy, nie tak źle. Po około dziesięciu minutach jesteśmy w domu. Wyszłam z samochodu i poszłam do domu.

- Ej Luke możesz pojechać do garażu? Tylko proszę cię, bądź ostrożny, bardzo, bardzo, bardzo bo to moje dziecko i jak coś się mu się stanie to naprawdę cię powieszę za jajka.

- Jasne.

- Ale serio bądź ostrożny bo cię udusze.

- A nie miałaś powiesić? I to za jaja?

- Też, ale też cię udusze.

- Okej, rozumiem.

- Ale naprawdę bądź ostrożny.

- Rozumiem skarbie, będę ostrożny nic się nie stanie.

- Dobra to ja lecę.

- Gdzie ci się tak spieszy?

- Scott chciał ze mną pogadać.

- Spoczko, to leć.









Przyjaciel mojego brata || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz