162

22.5K 714 133
                                    

Luke wziął Natha na kolana.  Uśmiechnęłam się na ten widok. Nath wyciągnął do niego rączki, zaśmiał się, a ja się uśmiechnęłam.

- No co?

Spojrzał na mnie.

- Nic, coś ty.

- Twoja mamusia jest dziwna.

Przytulił go i się znowu zaśmiał.

- Nie jestem dziwna!

- Jesteś, jesteś kotku.

- Chodź Jason idziemy stąd.

Wzięłam go na ręce i poszłam na górę do pokoju.

- Twój tatuś jest zły.

- Nie jestem zły.

- Jesteś, jesteś kotku.

Powtórzyłam po nim i się zaśmiałam.

- No wiesz co.- Nathan zaczął płakać. - ej o co mu chodzi? I co tak jeb... O nie...

- O tak... Powodzenia skarbie.

Zaśmiałam się i skierowałam do drzwi.

- Ej, ej nigdzie nie idziesz i mi pomagasz.

- Chciałbyś.

- W ogóle gdzie są pieluchy? I jak to się robi?

- Przecież twój brat ma dzieci i nie wiesz jak to się robi?

- Nie, nie wiem. Nigdy tego nie robiłem. I nie widziałem jak to się robi.

Pokręciłam głową, położyłam Jasona w łóżeczku i podeszłam do niego.

- No połóż go, zdejmij tą pieluchę. Pięknie. Tylko...

- O kuwa - powiedział pod nosem i spojrzał na sufit.

- Idziesz go umyć.

Zaśmiałam się. Jakoś udało się go ogarnąć.

- Dobra to.. Trzeba ich położyć spać, nie?

- No... Tak.

Ja poszłam do Jasona, a Luke do Nathana. Nath szybko zasnął, ale Jason kompletnie nie chce zasnąć.

- Luke zaśpiewaj... Ja już nie mam siły.

- Spoko.

Zaśpiewał jakąś kołysankę, czy coś i usnął. W końcu.

- Chodź.

Luke mnie objął i poszliśmy do pokoju. Przebrałam się, umyłam zęby. Ciało też bo w tym szpitalu mydło śmierdziało. Wyszłam i się położyłam.

- Dobranoc kotku.

- Dobranoc.

Wtuliłam się w niego i zasnęłam.

- Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?

Zapytał ksiądz.

- Chcemy.

Odpowiedzieliśmy równocześnie.

- Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do końca życia?

- Chcemy.

- Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzył?

- Chcemy.

Wszyscy zaśpiewali hymn. Po nim podaliśmy sobie z Lukiem ręce. Ksiądz przewiązał je stułą, założyliśmy obrączki.

- Możesz pocałować pannę młodą.

Przyjaciel mojego brata || ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz