27-Miałeś go poderwać. Nie zabić.

316 32 2
                                    

ANGEL:
Zrobiłem to kilka razy, przez mój wkurw i stres, przez co ochlapałem się trochę krwią.
Celowo nie użyłem broni palnej żeby nikogo tu nie zwabić i żeby zabójstwo tego gościa nie było na mnie.
W końcu Hotel i Charlie byli całkiem niedaleko.
Niestety krew znalazła się na moim ubraniu.
-Świetnie...-Mruknąłem patrząc na materiał.-Dzięki, gościu.
Pokazałem martwemu środkowy palec i podniosłem się, podchodząc do zlewu żeby wypłukać tkaninę zanim ktokolwiek tu przyjdzie.
Umyłem przy okazji nóż, ale plamy z krwi nie schodziły zbyt szybko mimo lodowatej wody.
-A jebać to.-Warknąłem i zakręciłem wodę.
Minąłem trupa i przemknąłem z powrotem do Husk'a.
Barman akurat zabierał pusty kufel.
-Co? Wypiłeś tylko jedno?-Szczerze się zdziwiłem.
-Skad niby pewność że to pierwszy kufel?-Tym razem to on był zdziwiony.-Wątpisz w moje umiejętności?
-Nie, ja... Nieważne. Zabieramy się stąd.-Zarządziłem, starając się ukryć ślady krwi przed innymi.
-Czemu niby?
W tamtym momencie usłyszeliśmy czyjś wrzask dochodzący z łazienki.
Ktoś musiał znaleźć tego zboka.
-Bo tak mówię.-Warknąłem i pociągnąłem go na zewnątrz.
Tam starzec zobaczył pozostałości po typie.
-Nie musiałeś go zabijać.-Odparł.
-Gówno wiesz o tym co tam zaszło.-Założyłem ręce na klatce piersiowej.
Milczeliśmy chwilę, idąc do hotelu.
-Ale wygrałem zakład.-Spojrzałem na niego.
-Miałeś go poderwać. Nie zabić.
-Poderwałem. To drugie nie było mówione.
Wywrócił oczami.
-O nie, kotku. Znam tę minę. Wisisz mi coś.
-Wciąż nie wiem co.-Mruknął.
-Jeszcze sam nie wiem.-Wzruszyłem ramionami.-Poczekam aż będziesz mi potrzebny, kocurku.

|RADIODUST| Miłosna intrygaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz