140-Przygotowania.

202 21 8
                                    

ANGEL:
Przyszedłem wcześniej, gdy nie było jeszcze praktycznie nikogo.
Miałem klucze, więc wślizgnąłem się do środka.
Miałem plan.
Rury gazowe przebiegały idealnie obok miejsca gdzie zwykle siedział Val.
Były w dość dużym odstępie od jego miejsca, więc nie powinien wyczuć ulatniającego się gazu, ale gdy tylko odpali zapalniczkę, powinno zadziałać to tak jak chcę.
Wiedziałem że muszę trzymać się możliwie najdalej jak się da, aby kiedy pierdolnie, nie oberwać zbyt mocno.
Przez moje pajęcze cechy, mogłem wyczuć wibracje, jakie powstają również przy wybuchu. Miałbym wtedy ułamek sekundy żeby upaść i wyjść z tego cało.
Wydawało się to proste.
Wszedłem na salę główną.
Po upewnieniu się że jest pusta, podszedłem do piedestału, na którym zawsze siedział Valentino.
Rozchyliłem zasłony, za którymi, znajdowały się rury.
Była to stara instalacja, jak mogłem ocenić po przyjrzeniu się.
Szczerze mówiąc dziwię się że to miejsce jeszcze nie poszło z dymem.
Zacząłem ciągnąć za rurę, by lekko wypadła z nypla.
Jak na taki szajs, mocno trzymała.
-No dalej, proszę Cię...-Wydusiłem i oparłem się kozakiem o ścianę.
W końcu poczułem jak coś przeskoczyło.
Przyjrzałem się i zobaczyłem że rura rzeczywiście trochę puściła.
Nie odstawała bardzo widocznie, ale na tyle bym widział że nie jest szczelna.
-Tak!-Ucieszyłem się.
Zasłoniłem ponownie zasłony, by zakrywały rury, ale nie do końca, by gaz poczuł iskrę.
Wziąłem torebkę i zabrałem się stamtąd szybko.
Poszedłem do garderoby żeby się przebrać i dokończyć przygotowania do występu.



NO CO MOŻE PÓJŚĆ NIE TAK
NO ZASTANÓWMY SIĘ HMM

|RADIODUST| Miłosna intrygaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz