144-Ogrom szczęścia.

207 22 8
                                    

ANGEL:
W pewnym momencie usłyszałem jakiś obcy głos, który coś mówił.
Ciężko mi było zrozumieć co, przynajmniej na początku. Potem zrozumiałem że mówi o mnie, bo usłyszałem swoje imię.
Chciałem wiedzieć kto to więc otworzyłem oczy.
Ledwo to zrobiłem, nawet nie zdążyłem nic zobaczyć przez oślepiające światło, usłyszałem znajomy radiowy głos.
-Angel!
Po tym poczułem dłoń na policzku.
-Ja żyję..?-Spojrzałem na Alastora, który gładził moją twarz.
On wydawał się być naprawdę szczęśliwy. Wręcz przeszczęśliwy że tu jestem.
-Oczywiście że tak, mój drogi.-Uśmiechnął się bardzo szeroko. Jeszcze szerzej niż normalnie.
-Jak?-Tym razem spojrzałem na lekarza, bo to z nim rozmawiał Śmieszek.
-Cóż, odniósł Pan poważne obrażenia...-Zajrzał do jakichś notatek.-Poparzenia, odłamki szkła w ciele i wstrząs mózgu, ale powinien Pan...
-Blizny!-Usiadłem szybko.-Będę jakieś mieć, prawda?!-Zawołałem wręcz rozpaczliwie.
Ja musiałem być urodziwy. Bez tego nie miałbym pracy! Poza tym jeśli byłbym oszpecony Alastor na pewno... na pewno nie chciałby ze mną być...
Zabolało mnie to okrutnie.
Cały plan był po to żeby go nie stracić, a teraz...
Jestem pieprzonym kretynem...
Teraz stracę wszystko. Pracę i Alastora...
W moich oczach stanęły łzy.
-Nie powinien mieć Pan blizn.-Powiedział lekarz.
-Co..?-Wykrztusiłem.-Płomień dosłownie wybuchnął w moją twarz!
Musiał kłamać! To nie było możliwe żebym wyszedł bez szwanku..!
-Myślę że większą krzywdę zrobiło Panu wyrzucenie przez okno przez siłę eksplozji.-Odparł.-Zastosowaliśmy specjalne plastry i opatrunki. Jeśli będzie Pan dbał o rany, nie będzie żadnych blizn. Nawet gdyby jakieś powstały, byłyby niewidoczne.
Radiowy Demon położył mi dłoń na ramieniu i spojrzał na mnie z miłością.
Widząc to poczułem ciepło w okolicach serca.
Jak ktoś taki jak ja mógł na niego zasłużyć?



Macie

|RADIODUST| Miłosna intrygaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz